Czy na Bielanach powstanie miasteczko ruchu drogowego?
31 stycznia 2023
W ramach tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego na Bielanach ma szansę powstać miasteczko ruchu drogowego.
Jak przekonują Michał Michałowski i Patryk Bernardelli, miasteczko ruchu drogowego to doskonałe miejsce dla dzieci do nauki podstawowych zasad związanych z poruszaniem się na drodze.
- Z miasteczka skorzystają również młodsze dzieci, które dopiero uczą się jazdy na rowerze - zapewniają.
Miasteczko ruchu na Bielanach
Plac miałby powstać na terenie jednej z bielańskich szkół podstawowych.
Drugie miasteczko ruchu drogowego na Białołęce?
Z ich użytkowaniem w różnych miejscach bywa różnie, jednak mieszkańcy Białołęki chcą mieć drugie takie miejsce. Mowa o miasteczku ruchu drogowego, na którym dzieci mogłyby potrenować jazdę jednośladem w ulicznych warunkach.
Zaproponowane placówki to: Szkoła Podstawowa nr 352 przy ul. Conrada lub Szkoła Podstawowa nr 53 im. Mariusza Zaruskiego przy ul. Rudzkiej. Jeśli urzędnicy zaakceptują i sprecyzują ten projekt, to zostanie on poddany czerwcowej ocenie mieszkańców głosujących w budżecie obywatelskim.
Miasteczko będzie składało się z przykładowego układu drogowego z wykorzystaniem niezbędnych elementów, takich jak skrzyżowanie, rondo, przejścia dla pieszych, sygnalizacja świetlna, przejazdy rowerowe oraz różnorodnego oznakowania pionowego i poziomego. Teren ma być zaprojektowany zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Komendy Głównej Policji, aby możliwe było jego wykorzystanie na potrzeby przeprowadzenia egzaminów na kartę rowerową. A ponadto: kilka ławek warszawskich i kosz na śmieci. Wszystko za 600 tys. złotych.
To się nie sprawdza
Jak przekonują autorzy, realizacja projektu przyczyni się do "osiągnięcia celów operacyjnych strategii Warszawy na 2030 rok, mówiącej o aktywnym spędzaniu czasu blisko domu i korzystaniu z atrakcyjnej przestrzeni publicznej poprzez stworzenie miejsca służącego nauce przepisów i korzystania z roweru, które zarazem ubogaci estetycznie okolicę, jak i przygotowania dzieci do bezpiecznego poruszania się po drogach".
Socjologiczna nowomowa pięknie wygląda jedynie na papierze. Przykłady takich miasteczek pokazują, że służą one głównie do zabawy. Poza pewnymi wyjątkami, nikt bowiem - włącznie z rodzicami - nie uczy maluchów przepisów ruchu i poprawnego poruszania się po replikach ulic. Podobne miasteczka w Warszawie cieszą się znikomym zainteresowaniem np. przedszkoli i szkół, służą najczęściej jako... zwykły plac zabaw, gdzie dzieci puszczone są luzem a rodzice siedzą na ławkach wpatrzeni w smartfony. Wielu z nich prawdopodobnie nawet nie zauważa, że maluchy jeżdżą pod prąd, nie ustępują pierwszeństwa i generalnie znaki drogowe i oznaczenia ich nie interesują. Jednym słowem: komunikacyjny chaos. Czy o taką edukację chodzi?
Być może inaczej będzie na terenie szkolnym, ale wówczas potrzebny byłby stały nadzór. - Bez instruktora nauki jazdy, który pełniłby na takim placu rolę nauczyciela przepisów, takie miejsca nie mają żadnego sensu - komentuje jeden z mieszkańców.
(db)
.