Pierwsza Metroteka w Polsce otwarta. Urzędnicy chwalą, mieszkańcy sceptyczni
dzisiaj, 15:43
Otwarcie pierwszej w Polsce Metroteki na stacji metra Kondratowicza miało nastąpić we wrześniu ubiegłego roku. Z powodu problemów z wykonawcą i konieczności powtórzenia przetargu, placówka ruszyła dopiero teraz - z rocznym opóźnieniem. Urzędnicy chwalą inwestycję i podkreślają jej wyjątkowość. Mieszkańcy są jednak bardziej sceptyczni.
Dotychczas lokale usługowe w warszawskim metrze przeznaczano głównie na działalność komercyjną. Na stacji Kondratowicza zdecydowano inaczej - dużą powierzchnię oddano na bibliotekę publiczną. Metroteka wyróżnia się futurystycznym wnętrzem i nietypową lokalizacją. To pierwsza tego typu placówka w Polsce, choć podobne istnieją już m.in. w Pekinie, Nowym Jorku czy Pradze.
Do nowej Metroteki przeniesiono księgozbiór z dawnej biblioteki przy ul. Kondratowicza 23. Autorem projektu jest pracownia GK-Atelier. Wnętrze zaprojektowano w nurcie tzw. architektury parametrycznej - półki i siedziska mają formę falujących wstęg. Biblioteka podzielona jest na strefy: recepcyjną, ekspozycji książek, galerii i spotkań autorskich oraz część dla dzieci i młodzieży.
Opóźnienie przez błędy wykonawcy
Jesienią ubiegłego roku inwestycja była niemal gotowa. Jednak w październiku Biblioteka Publiczna na Targówku zerwała umowę z wykonawcą, który użył materiałów niezgodnych z wymogami przeciwpożarowymi. Konieczne było powtórzenie przetargu i wybór nowej firmy. Prace ruszyły od nowa i zakończyły się dopiero niedawno.
Na facebookowym profilu Kulturalna Warszawa zapowiedziano, że Metroteka będzie "nowoczesna, zielona i inspirująca", a także idealna do czytania, odpoczynku po pracy czy udziału w wydarzeniach kulturalnych.
Zielona biblioteka czy greenwashing?
Jednym z elementów wyróżniających Metrotekę jest hydroponiczna uprawa roślin - bazylia rosnąca w sztucznym oświetleniu bez użycia gleby. Choć urzędnicy uznali to za nowoczesne rozwiązanie, część mieszkańców skrytykowała pomysł, stwierdzając, że jest kosztowny i sztuczny.
- Zieleń w bibliotece to głównie plastik, a kilka półek z bazylią nie ma nic wspólnego z ekologiczną uprawą - komentuje jedna z mieszkanek. Inni dodają, że pieniądze lepiej byłoby przeznaczyć na zakup nowych książek.
DB