Markety nabijają nas w butelkę
24 października 2007
Inspekcja Handlowa wzięła pod lupę promocje stosowane w sklepach. Co się okazało? Co trzeci produkt objęty akcją promocyjną to zwykłe oszustwo.
W przeprowadzonym badaniu najwięcej nieprawidłowości dotyczyło nierzetel-nego informowania o cenach towarów oferowanych w promocjach. Najczęściej sklepy stosują przekreślone ceny sugerowane jako stare, które w rzeczywistości nigdy nie obowiązywały. Przykładem może być oferta kupna telewizora LCD za 6849 zł. Przed wyprzedażą telewizor kosztował 6999 zł, tymczasem sprzedawca jako cenę obowiązującą przed obniżką podał 10 999 zł.
Kontrolerzy wykryli także inne oszustwa. Gratis w praktyce często oznacza, że musimy za niego zapłacić. Cena produktu z bonusem jest bowiem niejednokrotnie wyższa niż tego samego produktu bez gratisu. To samo dotyczy opakowań promo-cyjnie powiększonych (np. płacisz za litr a otrzymujesz 2 litry). Warto przeliczyć, ile tak naprawdę kosztuje nas litr. Wiele produktów posiadało także ceny identyczne jak przed promocją - mimo to produkty reklamowane były jako zdecydowanie tań-sze. Ponadto inspektorzy zwrócili uwagę na znaczne rozbieżności między cenami zakodowanymi w czytnikach a tymi, które widniały na półkach.
Analiza Inspekcji Handlowej pokazała, że obniżka ceny czy upominek dołącza-ny do zakupionego towaru to nie zawsze super okazja. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów radzi, aby zawsze porównywać informacje zawarte w gazetkach reklamowych z tymi, które umieszczane są przy produktach w sklepie i dokładnie sprawdzać każdą "super promocję". Przypomina również, że w przypadku produk-tów spożywczych sklepy organizują promocje często wtedy, gdy zależy im na poz-byciu się towarów z uwagi na upływający termin przydatności do spożycia. Oprócz smaku degustowanego produktu, warto poznać datę ważności.
stroja