Mamy problem z alkoholem. Czas na prohibicję?
26 kwietnia 2018
Jak podaje straż miejska, Bielany są w Warszawie liderem, jeśli chodzi o liczbę zgłoszeń dotyczących spożywania alkoholu w niedozwolonych miejscach.
- Działania podejmowane przez straż miejską wpłynęły na ograniczenie skali występowania tego zjawiska - czytamy w rocznym raporcie, podsumowującym działalność strażników. - W 2017 roku odnotowano spadek liczby zdarzeń na poziomie aż 26% w stosunku do roku poprzedniego. Z analizy danych wynika, że obszarami najbardziej dotkniętymi występowaniem zjawiska były dzielnice Śródmieście i Bielany, na terenie których odnotowano łącznie 30% interwencji w tej kategorii.
Na opublikowanej przez straż miejską mapie zdecydowanie wyróżniają się dwa miejsca, w których do interwencji dochodzi najczęściej. To rejon skrzyżowania al. Reymonta z Broniewskiego oraz Lindego i Frygijskiej. Źle wygląda także duża część Wrzeciona oraz okolica Horacego i Czechowa.
Piwo w sklepie problemem?
Czy Bielany mają problem z "procentami"? Właściciele tłumaczą, że utrzymanie sklepu bez piwa i mocnych alkoholi jest w Polsce praktycznie niemożliwe. Jednocześnie to właśnie łatwa dostępność alkoholu jest uznawana za jedną z podstawowych przyczyn "epidemii" alkoholizmu. Mieszkańcy narzekają przede wszystkim na wszechobecnych w godzinach nocnych pijaków i wandalizm, którego dopuszczają się osoby nietrzeźwe.
Czas na prohibicję?
W tym miesiącu samorząd Zielonki jako pierwszy w województwie podjął decyzję o wprowadzeniu nocnej prohibicji, obowiązującej w godzinach 23:00-6:00. Z taką samą inicjatywą wyszedł burmistrz Targówka Sławomir Antonik, którego poparła większość radnych dzielnicy. Ze względu na obowiązujące w Warszawie specyficzne prawo, decyzję o częściowym zakazie handlu alkoholem musi jeszcze zaakceptować rada miasta. Zakaz obejmowałby wszystkie działające sklepy w dzielnicy, także te znajdujące się na stacjach benzynowych oraz całodobowe. Wyłączone z niego byłyby restauracje i inne miejsca, w których można pić alkohol na miejscu. Jak mówi burmistrz Antonik, rozwiązanie to miałoby pogodzić interesy sklepikarzy i ogółu mieszkańców.
- Pytanie brzmi, jak długo możemy ponosić koszty dewastacji i zakłócania spokoju - przekonuje. - Zazwyczaj mówi się o zwiększeniu liczby patroli policji, ale nie stać nas przecież na to, by za każdym chodził pilnujący go policjant. Mamy poważny problem z niszczeniem miejsc, znajdujących się w pobliżu punktów sprzedaży alkoholu, i od 12 lat, od kiedy jestem w samorządzie, nikt nie przedstawił realnej propozycji jego rozwiązania.
Czy Bielany powinny pójść w ślady Targówka i poprosić o zgodę na wprowadzenie zakazu? Zapraszamy do dyskusji.
(dg)