Makabryczne zdjęcia wrócą pod szpital? "My się nie poddamy"
19 lutego 2019
Po miesiącach skarg furgonetka z szokującymi zdjęciami płodu została usunięta sprzed Szpitala Bielańskiego . - Nie odpuścimy - grzmi prezes fundacji Pro, który działania władz dzielnicy określa "przyzwoleniem na zabijanie dzieci".
- Samochód straszący pacjentów Szpitala Bielańskiego został odholowany - stowarzyszenie "Razem dla Bielan" triumfalnie ogłosiło na Facebooku. - Mój syn i tysiące innych dzieci nie będą musiały oglądać tych potwornych zdjęć - cieszy się burmistrz Grzegorz Pietruczuk.
Sprawa doczeka się finału w sądzie
Walka z furgonetką "Pro Prawo do życia" parkującą przed wejściem do szpitala trwa od wielu lat. Jednak do tej pory władze placówki, dzielnicy, policja, prokuratura i straż miejska wydawały się być bezsilne. W ubiegłym roku dyrekcja szpitala pozwała fundację Pro za szkalowanie placówki i wezwała do usunięcia samochodu. Sąd skierował sprawę do mediacji. Te zostały zerwane po pierwszym spotkaniu.
- W zainicjowanym przez Szpital Bielański postępowaniu karnym sąd skierował strony do mediacji. Nie przyniosły one żadnego rezultatu wobec postawy oskarżonego, który nie wyraził zgody na usunięcie samochodu. W konsekwencji powyższego, sprawa będzie rozpoznawana w trybie zwykłym, tj. na rozprawie przed sądem - informuje Krzysztof Jarząbek, kierownik Działu Organizacyjno-Prawnego Szpitala Bielańskiego. Strony zatem czekają na pierwszą rozprawę, a ta ma odbyć się już 4 marca.
Furgonetka zniknęła z parkingu
Niedawno jednak szpital znalazł też inny sposób na pozbycie się szkalujących go aktywistów. Na początku grudnia upłynął trzyletni termin umowy z najemcą parkingu. Placówka ogłosiła konkurs na nowego operatora, a do warunków konkursu dołączyła jeden zapis: "Wszelkie akcje reklamowe bądź akcje o charakterze społecznym na parkingu wymagają uprzedniej zgody dyrekcji". Umowa z nowym najemcą obowiązuje od dwóch miesięcy. - Kierowca furgonetki próbował wjechać na swoje stałe miejsce, ale od kierownika parkingu usłyszał, że zabrania mu tego regulamin. Od tamtej pory nie widzieliśmy tego pojazdu na parkingu - poinformował nas Krzysztof Jarząbek. To jednak nie zakończyło sprawy, gdyż furgonetka stanęła na chodniku przed parkingiem szpitala.
"Nasi wolontariusze są bardzo kreatywni"
W styczniu władze dzielnicy zwróciły się z prośbą do Zarządu Dróg Miejskich o wprowadzenie nowej organizacji ruchu od zachodniej strony ulicy Marymonckiej. Przy parkingu pojawił się zakaz zatrzymywania i postoju. Już pierwszego dnia obowiązywania nowych znaków furgonetka została przez straż miejską odholowana. Czy to jednak ostatecznie rozwiązuje problem?
- Oczywiście, że się nie poddajemy. Nasi wolontariusze są bardzo kreatywni. Czy to będzie forma pikiet, czy furgonetka często przejeżdżająca ul. Marymoncką - to już jest otwarta kwestia. Nie poddamy się, dopóki w Szpitalu Bielańskim zabijane są dzieci - grzmi Mariusz Dzierżawski, prezes zarządu Fundacji Pro. - Działania władz dzielnicy to wyraźna szykana wynikająca ze strachu przed prawdą o aborcji. Burmistrz mówi o ochronie wrażliwości dzieci, a ja uczestniczyłem w ponad setce pikiet i innych wydarzeń i nie widziałem ani jednego dziecka z traumą. Natomiast bardzo "straumatyzowani" naszymi zdjęciami są zwolennicy aborcji - twierdzi Mariusz Dzierżawski.
(DB)