Legalne piwo pod chmurką? "I tak wszyscy piją"
16 lipca 2019
Żeby napić się alkoholu na świeżym powietrzu, warszawiacy muszą iść do ogródka piwnego lub jechać nad Wisłę. Przynajmniej w teorii.
Gdzie wolno pić, a gdzie nie? O tym decydują urzędnicy i radni. W ubiegłym roku Rada Warszawy zdecydowała, że strefą wolną od alkoholu zostały nadwiślańskie bulwary znajdujące się między Portem Czerniakowskim a plażą na Dolnym Żoliborzu.
- Z doświadczeń ubiegłych lat wynika, że wiele osób spożywa tu napoje alkoholowe - pisał wówczas warszawski ratusz.
Czytelnik: "To nie jest miasto dla mężczyzn"
Warszawa wydaje ogromne pieniądze na inwestycje i inicjatywy dla kobiet, dzieci i seniorów. "A kiedy zadba o facetów?" - pyta nasz czytelnik.
- Z analiz straży miejskiej wnioskujemy, że z każdym rokiem na bulwarach jest coraz mniej negatywnych zachowań, które wymagają podjęcia interwencji.
Według urzędników poprawa bezpieczeństwa wynika ze zmian w "kulturze spędzania czasu", ale też wprowadzenia monitoringu i zwiększenia częstotliwości sprzątania. W rezultacie mieszkańcy Powiśla mogą w każdej chwili kupić piwo i otworzyć je po przejściu na drugą stronę ulicy. Mieszkańcy wszystkich innych rejonów miasta są tego luksusu pozbawieni.
Urząd pomyśli
- Zwracam się z prośbą o przeprowadzenie konsultacji na temat wydzielenia na Woli stref wolnych od zakazu spożywania alkoholu w miejscu publicznym - pisze wolska radna Aneta Skubida. - Mieszkańcy zgłaszają ubolewanie, iż muszą dojeżdżać do strefy nad Wisłą.
Odpowiedź urzędu była łatwa do przewidzenia. Burmistrz Krzysztof Strzałkowski nie opowiedział się ani za strefami wolnymi od alkoholu, ani przeciwko nim. Zasugerował jedynie radnej, by sama wymyśliła ewentualne lokalizacje.
- Po ich wskazaniu będzie możliwe uruchomienie procedury przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami zamieszkującymi w bezpośrednim sąsiedztwie - pisze burmistrz.
Pić trzeba umieć?
- I tak wszyscy piją od wielu lat, w parkach i nie tylko - komentują mieszkańcy na portalach społecznościowych. - Tylko odrobina kultury przy tym piciu i sprzątanie po sobie obowiązuje. Po co karać i nękać tymi żółtymi sługusami, co kasę nabijają do ratusza?
Pojawiły się też opinie, że "na Moczydle nic innego po 20:00 się nie dzieje" i że "monopolowe trzeba zamykać o 22:00". Większość jest jednak zgodna: realnym problemem nie jest picie alkoholu, ale zakłócanie spokoju i śmiecenie.
(dg)
.