Kwiaciarnia przy Kasprowicza: wraca moda na goździki
12 grudnia 2012
"Zakorzenieni na Bielanach" to cykl prezentujący ludzi, którzy z dzielnicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu pani Anna Sierankowska, prowadząca kwiaciarnię działającą już w latach 60. ubiegłego wieku.
- Te z supermarketów są zupełnie inne - twierdzi pani Anna. - Dlatego dużo tańsze. Często są słabe i szybko usychają.
W kwiaciarni pani Anny można kupić także preparaty do pielęgnacji roślin, doniczki, kartki okolicznościowe. Pracownicy robią stroiki świąteczne i kompozycje. - Staramy się podążać za potrzebami klientów. Czasem pracujemy 24 godziny na dobę! Jeśli jest taki okres jak święta i akurat mamy dużo zamówień, to pracy jest mnóstwo!
Tradycja rodzinna
- Tę firmę założył mój ojciec w 1968 r. - opowiada właścicielka kwiaciarni. - Niestety, szybko zmarł, a działalność przejęła mama. Ponieważ została z tym sama, ja z bratem staraliśmy się jej pomagać, choć byliśmy jeszcze dziećmi. No i tak się wciągnęliśmy w biznes (śmieje się pani Anna).
Sama kwiaciarnia była kiedyś dużo mniejsza, miała 14 m2 powierzchni. W latach 90. udało się ją rozbudować. Gdy lokal zyskał przestrzeń, pojawiły się też większe rośliny: - Przez pewien czas sprzedawaliśmy nawet choinki w doniczkach - takie, które można potem przesadzić do ziemi - wspomina pani Anna. - Niestety, z przyczyn prawnych znów będziemy musieli zmienić lokum, ale przeprowadzamy się tylko o kilka metrów! Będziemy działać w lokalu stojącym obok, ale to będzie wciąż ta sama firma, choć zmian mamy ostatnio dużo. Zarówno mój brat, jak i pani Marysia, która z nami pracowała 30 lat, odeszli niedawno na emeryturę.
Goździki i PRL
Jak w każdej branży, i w kwiaciarni można zaobserwować zmieniające się trendy. Na przestrzeni 40 lat jest łatwo takie zmiany zauważyć: - W dawnych czasach nie było takiego wyboru jak teraz - wspomina pani Anna. - Były goździki, frezje, gerbery, a róże tylko sezonowo! Potem pojawiły się rośliny egzotyczne, bo ludzie takich szukali, bardziej nietypowych.
- Ale znowu wraca moda na goździki! - wtrąca pracownica kwiaciarni. - Może już ludziom nie kojarzy się z czasami słusznie minionymi, kiedy był "kwiatkiem służbowym" (śmiech).
- Teraz dużo się zmieniło. Kiedyś nie było tak dobrze rozwiniętej komunikacji. Sprowadzamy kwiaty z zagranicy, mamy też kuriera, który rozwozi nasze zamówienia.
Jednak niektóre rzeczy zmieniły się na gorsze. - Taka teraz jest na przykład moda, że młode pary zamiast kwiatów życzą sobie od gości wino albo kupony Lotto - śmieje się pani Anna... - Kwiaty trzeba po prostu lubić. U nas w rodzinie wszyscy je bardzo kochamy. Do kwiatów trzeba mieć serce...
kz
W Twojej okolicy funkcjonuje zakład lub firma, która na dobre wpisała się w krajobraz Bielan? Mieszkasz w dzielnicy od lat, wykonujesz odrobinę "niedzisiejszy", choć bardzo potrzebny zawód? Pisz: echo@gazetaecho.pl, dzwoń 22 614-58-28. Może i Ty jesteś już zakorzeniony na Bielanach...