Ktoś strzela do kotów pod mostem Grota. "Chciałoby się krzyczeć"
26 marca 2018
W okolicach mostu Grota ktoś urządził sobie zabawę w strzelanie do bezdomnych kotów.
Młody i Kalinka to koty, które całe życie spędziły pod ziemią w kanałach. Nie znały zewnętrznych zagrożeń. Ich światem była ciemność, upał w kanale, a jedynym źródłem światła otwarty właz. - Patrzyła mu w oczy kiedy strzelał? Kalinka nie podchodzi blisko, ale nie boi się ludzi. Ma takie piękne, ufne oczy. Strzelił z góry, musiał dobrze wymierzyć, z bliska. Kula trafiła w oko i zatrzymała się w krtani. Strzelił do bezbronnego ufnego stworzenia... Chciałoby się krzyczeć i dorwać tę bestię - tak szokującego posta napisano na fanpage'u fundacji "Koty Spod Mostu" kilka tygodni temu, opatrując go zdjęciami postrzelonej w oko kotki. Kalinka jest jednym z kotów wolno żyjących w okolicach mostu Grota - Tam się urodziła i żyła od kilku lat, codziennie przez nas dokarmiana. Czekała na nas każdego dnia, czuła się bezpieczna. Aż wyczekała drania, który strzelił jej w oko. To cud, że żyje... Przeszła już operację usunięcia oka - informuje fundacja.
Polowanie dla zabawy?
Młody i Kalinka to koty, które całe życie spędziły pod ziemią w kanałach. Nie znały zewnętrznych zagrożeń. Ich światem była ciemność, upał w kanale, a jedynym źródłem światła otwarty właz. Kalinka i Młody, tak jak 19 innych kotów, nie potrafiły wyjść. Przeżyły dzięki bezdomnym ludziom, potem zajęli się nimi członkowie fundacji "Koty Spod Mostu".
- Sprawa została zgłoszona policji. Miejsce, w którym żyje stado naszych kotów, to teren spacerowy, licznie odwiedzany przez ludzi z psami, z małymi dziećmi. Każdego dnia karmimy tam koty - informują członkowie fundacji.
Kalinka przeszła w klinice operację. Z głowy wyciągnięto jej ołowianą kulę wielkości "prawie kociego oka". Po zdarzeniu teren kontrolowali policjanci i strażnicy miejscy, niestety sprawcy nie udało się złapać. - Uważam, że pocisk należy oddać do badania balistycznego. Na broń trzeba mieć pozwolenie, więc po śladach na kuli da się znaleźć strzelca. Nie wiadomo, czy następnym razem nie strzeli np. do dziecka - mówi pani Jadwiga, która mieszka w okolicy.
- Kilka dni wcześniej widziałam tu wysokiego, szczupłego mężczyznę, z czymś co z daleka wzięłam za gitarę w pokrowcu. Kiedy podjechaliśmy bliżej - okazało się, że to z pewnością nie była gitara. Mogła to być broń. Koleś był ubrany na zielono. Szedł przez przejście dla pieszych przez Modlińską, na wysokości Auchan w stronę wału wiślanego - dodaje. Rejonowa policja w sprawie postrzału i zranienia zwierzęcia wciąż prowadzi śledztwo. - Na chwilę obecną trwają czynności zmierzające do potwierdzenia wydarzeń, ustalenia ewentualnych świadków i sprawców. W miejscu zdarzenia brak jest monitoringu. Nadmieniam, iż nie odnotowaliśmy żadnych innych zgłoszeń o podobnym charakterze - informuje sierż. szt. Paulina Onyszko z rejonowej policji.
(DB)