REKLAMA

Pustostany

autor: Dorota Kotas
ilustracje: Karolina Lubaszko
wydawnictwo: Niebieska studnia
wydanie: Warszawa
data: 27 lutego 2020
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 160
ISBN: 978-83-6632413-8

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2020.02.27

Czy można nie mieć pracy przez rok, chociaż życie jest nieprzyjemnie drogie? To jest książka o tym, jak się mieszka w domu z widokiem na kulę ziemską, czym można się pożywić w mieszkaniach zmarłych sąsiadów, jak się czuje pani w kiosku Ruchu i kto kradnie spod domów azalie. Jedna z bohaterek postanawia zamieszkać w wannie, bo jest jej smutno w Warszawie. Ale wbrew pozorom to bardzo wesoła i pouczająca książka. Można się z niej dowiedzieć, jak powstaje człowiek albo z czego ugotować Polsce smaczną zupę. Poza tym moc wskazówek dla roślin jak opiekować się ludźmi i dzieje z życia bazaru. Można kupić i czytać zamiast żyć - świetny pomysł na każdą porę roku.

Fragment

Pewnego dnia postanowiłam, że znajdę sobie pracę marzeń. Akurat była na to moda. Chciałam przestać marnować życie; zacząć spędzać czas w konstruktywny sposób. Co prawda nigdy nie miałam go w nadmiarze i zawsze świetnie sobie radziłam z każdą nadprogramowo wolną minutą, spędzając ją chociażby na rozmyślaniu o tym, jak się czuję i dlaczego tak źle, ale nadszedł moment, kiedy znalezienie pracy wydało mi się uczciwe wobec populacji tyrającej każdego dnia od ósmej do szesnastej. Chciałam spróbować stać się częścią społeczeństwa: dołączyć do tej drużyny. Dlatego chociaż nie lubię ludzi - nie rozumiem ich, wydają mi się dziwni i unikam zbliżania się do nich bardziej niż to konieczne; mimo że dobrze ich nie znam i niewiele wiem na ich temat - zdecydowałam, że spróbuję być taka jak oni. Zaplanowałam to jako eksperyment naukowy, choć nie dostałam żadnego grantu. Byłam podekscytowana na samą myśl, co mnie czeka. Dobrowolne wychodzenie z domu od dawna wydawało mi się perwersyjne. Nie wiedziałam, czy inne osoby też tak mają ani czy po mnie widać to na pierwszy rzut oka. Ale w tamtej chwili byłam gotowa podjąć ryzyko. Świadomie zdecydowałam się zmierzyć z niebezpieczeństwem, ponieważ byłam już dorosła. Pomyślałam, że trochę ryzyka jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło. Dlatego ubrałam się elegancko, czyli tak, jak moim zdaniem należało się ubrać przed rozpoczęciem szukania pracy w internecie, a potem od razu zaczęłam czytać ogłoszenia i jak się okazało, nawet nieźle mi to szło. Postanowiłam działać szybko, żeby wykorzystać dobrą passę. Znaleźć pracę, zanim sama nad sobą zacznę się użalać z powodu tego, co przyszło mi robić, i jak nieprzewidywalne grozi mi w konsekwencji życie: pełne ludzi, którzy żyją.

Miałam już przygotowane CV. Napisałam je na wszelki wypadek pięć lat temu. Zrobiłam to mniej więcej wtedy, kiedy mój kolega z klasy zaczął pisać swoją biografię. Wyznał mi wtedy, że lepiej zacząć od razu, bo kiedy staniemy się dorośli i bogaci, będziemy musieli zlecać pisanie naszych biografii firmom zewnętrznym i płacić im honoraria, gdyż sami nie będziemy już mieli czasu na pisanie o sobie. Ten kolega spisywał wtedy w trzech tomach swoje dzieciństwo, a ja, idąc za jego radą i kierując się przezornością, pisałam CV na potrzeby przyszłego, ewentualnego życia. On zagłębiał się w konflikt z ojcem, a ja w rozbudowywanie rubryki Moje sukcesy oraz w kreowanie wizerunku: w wymienianie od myślników ukończonych kursów, których szukałam w internecie i planowałam kiedyś zrobić, bo brzmiały super. Robiłam sobie zdjęcia w koszuli telefonem, z którego trzeba było przenosić je do komputera stacjonarnego przez kabel USB, i snułam długofalowe plany kariery w biznesie.

W końcu byłam gotowa. CV wydawało się idealne. Miałam w nim zdjęcie, na którym moja twarz wyglądała jeszcze w miarę miło i niezbyt cierpiąco, ponieważ zostało wykonane pięć lat wcześniej i było niezbyt wyraźne, oraz tyle kursów i sukcesów życiowych, ile tylko można było wymienić, nie tracąc na wiarygodności (skończyłam listę po dwóch kolumnach). Czułam, że sama siebie chętnie bym zatrudniła - świetna ze mnie kandydatka, chociaż nie wiadomo w sumie do czego. Wynotowałam też wiele zalet; potraktowałam je jako element o takim samym znaczeniu jak zgoda na przetwarzanie danych osobowych, czyli po prostu ściągnęłam cechy charakteru ze wzoru. Całość podsumowałam natomiast wspaniałą, zindywidualizowaną rubryką, z której byłam szczególnie dumna. Nazywała się Ponadto. Zapisałam w niej, że posiadam książeczkę sanepidu, prawo jazdy i psa, obsługuję terminale płatnicze, pracuję na pakiecie Microsoft Office i aktywnie niszczę kanony piękna.

Niestety, większość miejsc, w których trwały rekrutacje, ogłaszała, że szuka ,,miłej i sympatycznej dziewczyny". Czułam się spalona i nie miałam odwagi w ogóle się do nich odezwać, bo od razu wiedziałam, że to nie ja. Nie sprawdzałam nawet, jakie są inne kryteria, o jaką pracę chodzi ani co się w niej obiecuje pracownikom i jakie należy sprawiać pozory. Nie miałam szczegółowego planu co do branży, w której chciałam podjąć pracę. Łatwo przychodziło mi eliminowanie kolejnych miejsc, które moim zdaniem w ogóle się nie nadawały. Wiedziałam jednak, że to, czego pragnę najbardziej, to ,,miła atmosfera" (zamiennie: ,,sympatyczna"). Przez cały dzień wpisywałam te kluczowe frazy w wyszukiwarkę na Gumtree i Olx, żeby odpowiednio przefiltrować wyniki. Nie miałam pieniędzy na doradcę zawodowego, ale może to dobrze: nikt nie mącił mi w głowie. [...]

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025
Lato 2025

REKLAMA

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA