REKLAMA

Michu oraz Wszechgalaktyczny Sylwester

autor: Robert Starzec
wydawnictwo: Powergraph
kolekcja: Fantastyczne Czytanie
wydanie: wydanie 1, Warszawa
data: 24 listopada 2007
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 256
ISBN: 978-83-6118790-5

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket), wydanie 1  2007.11.24

Najbardziej szalony i odjechany rajd po kosmosie, jaki można sobie wyobrazić! Michu, nastolatek z planety Ziemia i Włam, nastolatek z planety Bardzo Wesołych i Rozkosznych Wielbicieli Wielkich Imprez z Naciskiem na Sylwestra ruszają na poszukiwania zagubionych rodziców Włama. Ich przygody na planetach: Internautów, Zombich, Tlenowców, Gończych i Marzeń wcisną Cię w kanapę! Uwaga - mocno niepoprawne!

Fragment

Terminal w Ścierwowood stanowił dokładną odwrotność tego na planecie Internautów. Było głośno i kolorowo, liczne szyldy informowały o przylotach i odlotach, a wokoło kłębili się najróżniejsi kosmici, ze wskazaniem na mieszkańców, wracających z planów zdjęciowych na innych planetach. Na Michu największe wrażenie zrobiła grupa z Afrykanii, żyrafopodobnych, w plażowych ciuchach. Jak głosił napis na bagażach, ekipa wracała ze zdjęć do ŻYWE TRUPY I ZWIERZETA IV. Tłoczyli się, złościli, a jednemu szyja zaplątała się w wentylator i nie chciała wyjść.

Pierwszy raz widział klasycznych kosmitów, za którymi ganiali Mulder i Scully w Archiwum X, szarych, małych, za to z wielkimi oczyma. Mieli na sobie błyszczące, kolorowe ciuchy, buty z cudacznymi czubami i całą baterię aparatów fotograficznych, zawieszonych na szyjach i przy pasie. Nieustannie strzelali fotki wszystkiemu, co się dało. Uwadze Micha nie uszło, że każdy przyjezdny nosi kask, chroniący mózg przed niebezpieczeństwem.

Widział też nieumarłych - zresztą, tych trudno było nie dostrzec. Szli, w asyście tragarzy i menedżerów, rozdawali autografy, pozowali do zdjęć, a co bardziej popularnych wyłapywali dziennikarze z kamerami. Największe wrażenie robiła dziewczyna w ciemnych okularach, z twarzą jednolicie zgniłą i oderwaną dolną wargą. Nosiła przepyszne, białe futro i króciutką spódniczkę, odsłaniającą powyrywane na udach mięso i kolana zdarte do kości. Niesłychanie cierpliwa i chyba sympatyczna, odpowiadała na pytania fanów, dłubała w oku i spluwała krwią na kartki i notatniki do autografów. Wielbiciele byli zachwyceni.

Jej przeciwieństwem był truposz koło pięćdziesiątki, w skórzanej kurtce z postawionym kołnierzem. Szedł, roztrącając dziennikarzy i patrzył w sufit. Michu pomyślał, że ten to na pewno ma muchy w nosie i nie mylił się ani o jotę - tylko w kolejce do odprawy wleciały tam cztery.

-Kim są ci biedacy? - wskazał na kilkunastu umrzyków, mordujących się z bagażami gwiazd.

-Nie każdemu udaje się od razu - Harry sprawdził dane - to długa droga! Najpierw nosisz bagaże, ochraniasz, zapewniasz towarzystwo, ale zawsze przychodzi dzień, w którym także zostajesz gwiazdą. Trzeba wierzyć w takie rzeczy, bo inaczej się nie spełnią.

No trzeba, choć czasem nielekko, powiedział sobie Michu, obserwując nieszczęsnego tragarza, któremu zamiast dłoni sterczały nagie piszczele i walizkę musiał targać w ustach. Włam także popatrzył w jego stronę.

-Ciekawy facet - zauważył Włam - dobrze wygląda. Wróżę mu wielką karierę.

Nie wiedzieli, bo skąd mogli wiedzieć, że ów niepozorny młodzieniec, to Orlando Trup, ten sam, który trzy lata później wybił się na szczyt filmem ZWŁOKI NA POKŁADZIE i gdyby poszli po autograf, zrobili zdjęcie, byliby bogaci do końca życia. Niestety - nawet Harry nie umiał odczytać wydarzeń przyszłych, więc wyszło jak zwykle. Patrzyli za nieszczęśliwym, żywym trupem z walizką w zębach nie wiedząc, że niedługo, ten skromny umarlak za występ w jednym filmie będzie brał więcej, niż warte jest Słońce i Ziemia wraz z przyległościami.

Michu, który aż za dobrze pamiętał kłopoty przy wejściu na planetę Internautów, poczuł się przyjemnie zaskoczony obsługą w terminalu. Kolejka posuwała się szybko. Za odprawę odpowiadał młody umarlak z błotem wklepanym w policzki i robakiem wpiętym w lewe ucho. Na oczy nasadził ciemne okulary, czapkę przekręcił daszkiem do tyłu.

-W jakim celu przybywa pan na planetę Ścierwowood - zwrócił się do Micha, który akurat stał pierwszy - jak długo planuje pan zostać?

-Jestem z Głosu Kosmicznego Filmowca - Michu pojął już, w co tu się gra - to mój fotograf i asystenci - wskazał kolejno na Włama, Harry'ego i Zenka - przyjechaliśmy tu spędzić Sylwestra, pobalować trochę z nieznanymi, młodymi talentami.

W twarzy młodego umarlaka zaszła błyskawiczna przemiana - sprężył się, poprawił okulary i nawet robak w uchu uniósł biały łepek.

-Ach tak! Ach tak! - wykrzykiwał młody umarlak - to trzeba było tak od razu, że wy goście, przecież ja po to tu pracuję, żeby pomóc, pomóc! - wcisnął Michowi wizytówkę oblepioną śluzem - jeśli potrzebowalibyście czegokolwiek, to dzwoń pan śmiało. Proszę, proszę. Głos Kosmicznego Filmowca!

Stojący w powiększającej się kolejce zaczęli już się irytować, a gorylowaty kosmita nerwowo mrugał wszystkimi dwunastoma oczyma, umieszczonymi koncentrycznie na klatce piersiowej. Świszczały trąbki na czołach, łopotały nerwowe uszy, ktoś tupał albo bił odwłokiem. Młody Umarlak nic sobie z tego nie robił, tylko ściskał kolejno dłonie Micha i Harry'ego, a Zenka nawet spróbował przytulić. Wykonał też krótki układ taneczny i teatralnym gestem ugryzł się w rękę.

-Może oprowadzić was po mieście? Znam najlepsze knajpy! Mają limfę mrożoną, że palce lizać! Ja wam kochani, kochaniutcy, wszystko pokażę! Będzie Sylwester! Z króliczkami! Przyjadą Głupie Baby!

Jakie znów króliczki? A Głupie Baby, co to takiego, zastanawiał się Michu.

-Ej, gościu... - kosmicie z oczyma na piersiach chyba puszczały nerwy. Młody umarlak nawet go nie usłyszał.

-Najlepsze miejsce! Koktajle mózgowo-rdzeniowe! Może przyjdzie Steven Robal! Albo ktoś jeszcze! Konferansjerzy...

-Ej, gościu - powtórzył gniewnie kosmita, mrużąc wszystkie dwanaście oczu - ja jestem z Kosmohorror TV Show, edycja dwunasta i przez pierwsze jedenaście nikt nie kazał mi tak długo czekać. Pomyśl dwa razy - wycedził - nim zaczniesz tańczyć przed jakimiś pismakami.

Nieszczęsny, młody żywy trup znieruchomiał, z zębami wbitymi we własne przedramię. Okulary zsunęły mu się z nosa, a oko - z oczodołu. Momentalnie zapomniał o ekipie Micha, popędził w stronę wściekłego kosmity i już chciał przepraszać, do nóg padać, gdy ktoś z kolejki zawołał:

-A ja przyleciałam aż z Trupa na gorąco!

-Też mi coś! Puśćcie mnie! - to krzyczał szarak płci żeńskiej z pomalowanymi oczyma - Bravo dla zwłok! Jestem z Bravo dla zwłok.

-Wielkie mecyje! - darł się ślimakowaty osobnik - pół wszechświata przeleciałem nie po to, żebyście tu błaznowali! Pani nie wie, kto ja jestem - zwrócił się do szaraka płci żeńskiej - ja jestem, proszę pani, wicedyrektor Truchło FM!

-A wiesz gdzie ja mam twoje truchło? - odburknął kosmita z oczyma na piersi - weź się zachowuj, stój grzecznie. Tacy jak ty to latają w lukach bagażowych.

-W lukach bagażowych! W lukach bagażowych! Dobre sobie - złościł się, wyraźnie układając jakąś ciętą ripostę. Wrzasnął tylko, bo ktoś stanął mu na odwłoku. Najbiedniejszy w tym był młody umarlak, który zupełnie stracił głowę, gapił się bezmyślnie, podbiegał i się cofał, aż wreszcie podniósł barierkę, puszczając wszystkich.

Tłum ruszył. Młody umarlak stanął z boku, ukłonił się do ziemi i zaczął tańczyć, nerwowo, najlepiej jak umiał.

-Nic tu po nas - rzekł Włam do Micha.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe