REKLAMA

Lisica

autor: Witold Horwath
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 16 sierpnia 2022
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 496
ISBN: 978-83-6729525-3

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka  2022.08.16

Lisica - dziewczyna, która zwiodła niejednego mężczyznę

O swoim życiu Hanna Lubochowska mogłaby dużo powiedzieć, ale nie to, że było nudne. Kiedy ogląda się wstecz, z sentymentem myśli, że niektóre rzeczy mogła zrobić inaczej, podjąć inne decyzje. Ale jedno wie na pewno: życie, które spełniło jej marzenia i pozwoliło zostać pełnoprawną funkcjonariuszką amerykańskiej policji - nie mogło być złe.

Jej historia rozpoczyna się w Jakaterinosławiu podczas rewolucji i wojny domowej. Ojciec siedemnastoletniej wówczas Hanki, naczelny inżynier w sławnej polskiej firmie Rudzki i S-ska, zostaje skatowany i okaleczony przez zrewoltowanych robotników. Ich przywódcy, bezdusznemu bolszewikowi Władysławowi Sience, to jednak nie wystarcza: w okrutny sposób prześladuje także jego córkę.

Lecz nie ma pojęcia, że trafił na kobietę nieprzeciętną, która wyprzedza swoją epokę i która potrafi się bronić. Hanka od zawsze pragnęła zostać policyjnym detektywem, nie zważając na to, że na początku XX wieku nie był to, delikatnie mówiąc, zawód popularny wśród kobiet.

Po wybuchu rewolucji musi ewakuować się z Rosji drogą morską. Na statku wpada na trop niebezpiecznej kontrabandy, udaremnia zamach na pochód pierwszomajowy w Marsylii, poznaje demonicznego księcia Czernobiesowa i zyskuje młodszego braciszka.

A to zaledwie początek, bo Hanka dopiero się rozkręca...

,,Epicka, misterna, totalnie angażująca! Uwielbiam frazę Witolda Horwatha, jego patrzenie na rzeczywistość i umiłowanie detalu."

Katarzyna Bonda

Witold Horwath - pisarz i scenarzysta filmowy. Autor poczytnych powieści i zbiorów opowiadań, w tym głośnych Ptakona, Seansu i Afrika Korps. Scenarzysta rozlicznych filmów i seriali, w tym kultowej Ekstradycji powstałej na bazie jego bestsellerowego thrillera Święte wilki.

Spis treści

SPIS TREŚCI

ROZDZIAŁ PIERWSZY: Człowiek o martwych oczach . . . . . . . . . . . . 5

ROZDZIAŁ DRUGI: Hanka i nożownik. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31

ROZDZIAŁ TRZECI: Komandir i pogrzebana żywcem . . . . . . . . . . . . . . 90

ROZDZIAŁ CZWARTY: Rejs z iperytem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 121

ROZDZIAŁ PIĄTY: Na wojnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 198

ROZDZIAŁ SZÓSTY: Kim jest ten w goglach? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 226

ROZDZIAŁ SIÓDMY: Zbrodnia na Kondratowej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 307

ROZDZIAŁ ÓSMY: Hanka i biesy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 380

Fragment

WIEM, POWINNAM BYŁA UCIEKAĆ, PRZEZ CMENTARZ, PRZEZ LAS, ale straciłam głowę i poszłam z powrotem do bramy bronić daimlera i kuferka przed niebezpieczeństwem, którego nie doszacowałam. Jeszcze łudziłam się, że to niemądry dowcip, może strzelcy siczowi zobaczyli samochód i bawią się, by zabić nudę patrolu.

Lecz to nie byli strzelcy i nie nudę przyjechali zabijać. Gdy stanęłam w cmentarnej bramie, mężczyzna siedzący w moim daimlerze raz jeszcze zatrąbił, a potem wysiadł z niego i wolnym krokiem ruszył ku mnie. Rosły, barczysty w czarnym, skórzanym płaszczu do pół łydki i oficerkach.

- No proszę, panna Lubochowska przyjechała na grób siostry. - Spod wysoko podniesionego kołnierza beznamiętnie patrzyły puste, trupie oczy Sienki. - A szanowny tatuś, czemu ci nie towarzyszy? Taki już, biedak, schorowany?

- Ojciec nie żyje - odpowiedziałam, siląc się na spokój, a jednocześnie rozważając szansę ucieczki. Żeby odzyskać samochód, musiałabym błyskawicznie jednego po drugim zabić: Sienkę i jego dwóch przybocznych, którzy z karabinami w rękach zsiadali właśnie z koni. To nie było niemożliwe, ale diablo trudne, i żałowałam, że zamiast parabelki nie mam teraz pistoletu strzelającego seriami, Vlk chciał mi taki podarować, a ja, głupia, nie wzięłam.

- Mam nadzieję, że nie miał lekkiej śmierci.

Sienko był już o krok, więc teraz albo nigdy. Odskoczyłam za filar bramy, wyszarpnęłam pistolet spod kożucha i trzymając go oburącz, trzykrotnie strzeliłam. Jeden upadł na twarz, drugiego, co nie zdążył jeszcze wyjąć nogi ze strzemienia, pociągnął spłoszony koń, więc oddalał się, bodąc ziemię martwą głową, i tylko Sienko, chociaż precyzyjnie trafiłam go w serce, nawet się nie zachwiał. Diabeł wcielony, bies, przeleciało mi przez myśl, tak go przecież nazywano. Stałam bez ruchu, sparaliżowana tchnieniem nadprzyrodzonej grozy, a on niespiesznie podszedł i wyjął mi z dłoni pistolet.

- Nie wiesz, że do mnie strzela się srebrnymi kulami maczanymi w święconej wodzie? - Z szerokim zamachem cisnął parabelkę daleko między groby; stuknęła o coś twardego, pewnie przeciął jej lot wysoki, kamienny pomnik, jedyny taki między bramą cmentarza a lasem. - A mówiąc serio, gdybyś zamiast w serce, palnęła w łeb, już byś była wolna. - Rozchylił poły płaszcza, demonstrując coś w rodzaju kaftana. A ja, zabobonna idiotka, przypomniałam sobie wtedy, że przecież czytałam o tym w gazetach - o wynalazku dwóch Polaków, który chroni od pocisków i noża. - No, ale dzięki temu sprawiedliwości wreszcie stanie się zadość - ciągnął Sienko. - Bo nie może być tak, że jedna z sióstr jest nędzarką, choruje na gruźlicę i młodo umiera, a druga pławi się w luksusie i dożywa późnych lat. - Kątem oka dostrzegłam, że mężczyźni, którzy kopali dół, wyciągają teraz z zarośli trumnę i sznury. - Tak, Haniu, spoczniesz na tym samym cmentarzu, co Ludmiła. - Sienko uśmiechnął się samym poruszeniem warg, jego oczy, jak zawsze, pozostały bez wyrazu.

- Skąd wiedziałeś, że przyjadę do Kamianki? - Nawet na progu śmierci mój mózg nie potrafił przejść do porządku nad zagadką.

Wzruszył ramionami.

- Byłem pewien, że ojciec prędzej czy później się przed tobą wygada albo napisze ci o wszystkim w testamencie. A ty w lot pomkniesz naprawiać jego błędy i oczywiście zaczniesz od pogawędki z popem, więc kazałem jego żonie, by dała mi znać, kiedy zjawi się elegancka panienka z miasta.

Zauważyłam, że od poprzedniego spotkania mowa Sienki nabrała ogłady, chwilami wysławiał się prawie jak inteligent.

Czterej kopacze grobu przysłuchiwali się rozmowie, patrząc na Sienkę z wyczekiwaniem i coś między sobą szepcząc.

- Towarzyszu komendancie - odezwał się nagle ten z bujną czupryną - a może by tak przedtem pozwolił nam komendant...

- O czym ty mówisz, Kudłacz? - spytał Sienko, choć przecież zrozumiał, o co bandyta go prosi, i tylko przez wzgląd na mnie, dla mojej większej udręki, kazał mu prośbę rozwinąć.

- No, toć ona nie kulawa, a my od miesięcy bez kobit, ino rączką. Dałby towarzysz komendant z nią pobaraszkować, chyba się wojsku coś od życia należy.

Sienko patrzył na mnie dłuższą chwilę, napawając się tym, co czytał z mojej twarzy, bo nie potrafiłam ukryć strachu i obrzydzenia, aż nagle schwycił Kudłacza za włosy i kopniakiem posłał na dno dołu.

- Jeszcze słowo a ciebie pierwszego każę pochować! - Schylił się, nabrał garść gliny i cisnął mu ją w twarz. - A o pieniądzach i biżuterii nawet nie myślcie. Wszystko, co ma przy sobie i na sobie ta burżujska dziwka, musi razem z nią trafić do piekła.

Fragment ROZDZIAŁU TRZECIEGO: Komandir i pogrzebana żywcem

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024