Chłód kwietniowego słońca
tytuł oryg.: | Aprilsólarkuldi |
autor: | Elisabet Jokulsdóttir |
przekład: | Jacek Godek |
wydawnictwo: | Wydawnictwo GlowBook |
kolekcja: | Literatorium Ponowoczesności |
wydanie: | Sieradz |
data: | 10 lutego 2024 |
forma: | książka, okładka miękka ze skrzydełkami |
wymiary: | 134 × 210 mm |
liczba stron: | 144 |
ISBN: | 978-83-6750313-6 |
Refleksyjna opowieść o miłości i poszukiwaniu sensu życia, nagrodzona w 2020 r. Islandzką Nagrodą Literacką. Historia młodej Védís - samotnej matki, która przeżywa traumę po nagłej śmierci ojca - z tłem dzieciństwa naznaczonego problemem alkoholizmu w rodzinie. Smutek Védís po stracie ojca jest zabarwiony gniewem i tęsknotą, z którymi nie potrafi sobie poradzić ani dać im wyrazu. Powieść, która przenosi nas w niepowtarzalne realia Reykjavíku lat 80.
W ,,Chłodzie kwietniowego słońca" Elísabet Jökulsdóttir pochyla się nad tematami miłości, choroby afektywnej dwubiegunowej i utraty ojca. To autobiograficzna powieść o zmaganiach z przeszłością, w której rozłąka, poczucie straty, styl życia bohemy i nieokiełznana kreatywność stoją ze sobą w sprzeczności, co prowadzi do wielu zmagań, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. To powieść, która daje wgląd w świat lat osiemdziesiątych, jednocześnie dokumentując poszukiwanie tożsamości i miłości.
- Komisja selekcyjna Islandzkiej Nagrody Literackiej
Elísabet Jökulsdóttir z wyczuciem i poetycko traktuje trudne do ujęcia tematy, kreuje magiczny nastrój, który nikogo nie pozostawi obojętnym.
- portal Norden.org
Védís była zakochana. Zakochana po raz pierwszy. Uczucia siały spustoszenie w jej duszy, zupełnie jakby lodowy pałac wieczności się w niej roztapiał. Smutek zamarznięty w jej nerwach, dlatego że nigdy nie płakała, szalał w jej ciele niczym palący prąd. Kiedy piszę te słowa, nie rozumiem jej odwagi. Potrzeba niewiarygodnej wręcz siły, żeby się stopić, żeby ustąpić potędze uczuć, które człowiek od kołyski uczył się tłamsić, gnieść, solić, zamrażać, nie odnajdywać pod żadnym pozorem, bo nic nie jest równie niebezpieczne jak one. Równie niebezpieczne jak życie. Można przejść przez życie, tu i ówdzie robiąc uniki, i nigdy nie odnaleźć tej siły, której człowiek nie jest w stanie okiełznać.
Człowiek nigdy nie poradzi sobie z życiem, co najwyżej może się mu poddać, zdobyć się na kontakt z życiem i poczuć ten boski, bezlitosny prąd, jakim ono jest. I tylko w cudownych, nielicznych momentach otwiera się człowiekowi widok na tę rzeczywistość .
Nie czuła nic oprócz miłości. Zaprzedana była tym uczuciom, tak doskonale oddana ich władzy jak spadający wodospad. Bo natura wszędzie objawia nam obrazy ludzkiego samopoczucia. Wszelkie inne emocje płynęły tym samym korytem. Była też w nim zakochana po uszy. Miłość bardzo dziwnie na nią oddziaływała, rozdziera- ła ją na strzępy i jednocześnie składała, zupełnie jakby się wszystko w niej otwierało. Gdyby dało się opisać jej miłość jednym słowem, można by powiedzieć, że była otwarciem. Została otwarta. Otworzyła się i nad niczym nie panowała, nie chciała nad niczym panować. Chciała żyć. Tylko żyć. Jakby to wystarczyło. Pozwolić jej płynąć. Z prądem. Z prądem jak życie. Może życie to jest coś, co płynie z prądem. Elektryczność. Widziała w oczach gwiazdy, czuła gorąco w piersiach, motyle w brzuchu, pożar w biodrach, ucisk w talii, prąd w waginie, o, o, o, drżenie kolan. Ale niczego nie czuła w palcach u stóp, bo w tamtym czasie jeszcze nie zeszła na ziemię. Tak bardzo go pragnęła. Zawsze. I pomysły. Ciągle jakieś mia- ła. Miłość dostarczała jej pomysłów. Wypływały, kołatały się i przewracały w głowie wielkie wizje jej samej i życia. Jakby niektóre z pomysłów w niej drzemały. I wspominała, jak była nastolatką i cierpiała, i tak gorąco pragnęła znaleźć cel w życiu, chciała stworzyć coś tak wielkiego, pragnęła, i potwierdzam, że pragnęła całym swoim cia- łem i duszą, poznać cel życia. Po co? I miała przy tym fizyczne objawy.
Przez kilka lat bez przerwy zastanawiała się, po co żyje, czemu służy życie na ziemi. Nie mogła zacząć żyć, dopóki nie dowie się po co. Może te myśli, rozpalane najprawdopodobniej przez hormony, przestały ją nachodzić tamtego lata, kiedy na poważnie zaczęła pić, tamtego lata, kiedy skończyła szesnaście lat.
Najlepiej się czuła, gdy była sama, sama wybierała się w siną dal i kreśliła ostatnie słowa wiersza o górze Skjaldbrei? na swoim plecaku: ,,Skończę, leżąc sama w polu, żaden duch nie zniszczy mnie". Potem ruszy- ła w nieznane szukać przygód i rozmyślać o sensie życia. Autostopem po całym kraju, wabiąc chłopców na szczyty gór, by się z nimi kochać w promieniach słońca, podziwiając wspaniałe widoki. A potem przestała się zastanawiać nad sensem życia.
Na sąsiedniej półce
-
[ książka ]ZnachodźAlan Garner
-
[ książka ]Inspektor Wołeczek i Żar CzungpalarmyAndrzej Graul
-
[ książka ]MagmaThora Hjorleifsdóttir
-
[ książka ]Pożałowania godne zwierzęRobin McLean
-
[ książka ]Rozdroża 1999Eliasz Chmiel
-
[ książka ]Jak ograłem PRL. Z gitarąWitek Łukaszewski
-
[ książka ]Obca kobietaKatarzyna Kielecka
-
[ książka ]Po tamtej stronie rzekiEwa Szymańska
-
[ książka ]Narzeczona kłamcyNina Dunst
-
[ książka ]Wybór RenatyMarzena Orczyk-Wiczkowska
-
[ e-book ]Osaczyć fatumAgnieszka Jordan-Gondorek
-
[ e-book ]W świetle latarniZofia Mąkosa
LINKI SPONSOROWANE