Kronika policyjna
5 czerwca 2009
Posiedzi za kość słoniową? Obrabiali automaty. Między nami szwagrami. Daj jeszcze stówę. Dusili, aż zasłabł. Ulubiony sklep. Wycieczka taksówką.
Posiedzi za kość słoniową?
Bielańscy policjanci zatrzymali do wyjaśnienia kobie-tę, która na aukcji internetowej sprzedawała naszyj-nik i bransoletkę. Jak deklarowała sprzedająca, przedmioty te miały być wykonane z kości słoniowej. Według prawa wszystkie produkty ze słoni, w tym kość słoniowa objęte są ochroną. Na sprzedaż takich przedmiotów wymagane są dokumenty świadczące o ich legalności. 42-letnia Anna P. twierdzi, że biżuterię dostała w prezencie. O autentyczności wyrobów wy-powie się biegły. Jego opinia zadecyduje, czy kobieta usłyszy zarzuty. Grozić jej może do pięciu lat pozba-wienia wolności.Obrabiali automaty
29-letni Marcin W. i 24-letni Piotr S. mieli ciekawą specjalizację: włamywali się tylko do salonów z auto-matami do gier. Działali na terenie całej Polski. - W mieszkaniu Marcina W. znaleźliśmy mnóstwo monet o nominałach 5, 2 i 1 zł, w jego samochodzie cały ar-senał sprzętu służącego do włamań - opowiada poli-cjant. Złodziejom przedstawiono cztery zarzuty kra-dzieży z włamaniem. Wobec Piotra S. sąd zastosował dozór policyjny, Marcin W. został tymczasowo aresztowany.Między nami szwagrami
Razem mieszkali, więc mieli do siebie zaufanie. Nikt z domowników nie przypuszczał, że jeden szwagier okradnie drugiego. 22-letni Przemysław R. pewnego dnia nie wrócił do domu. Jednocześnie z mieszkania zniknął telefon komórkowy i monety okolicznościowe. 22-latek pojawił się dopiero następnego dnia, gdy reszta domowników była w pracy. Tym razem męż-czyzna wziął telewizor LCD. Rodzina wezwała policję. Kilka dni później Przemysław R. wpadł. Przyznał się do kradzieży i pokazał, gdzie sprzedał łup. Nie pamiętał tylko, kto kupił od niego telefon - był wtedy kompletnie pijany. 22-latek odpowie za kradzież. Właścicielce sklepu numizmatycznego przedstawiono zarzut paserstwa.Daj jeszcze stówę
Do policjantów z Bielan zgłosiła się kobieta, której z ławki przystanku autobusowe-go skradziono torebkę. Oprócz dokumentów, pieniędzy i kart bankomatowych zginął również aparat cyfrowy, perfumy i pióro - wszystko było warte ponad 1500 zł. Początkowo kobieta nie zgłosiła tego policji, licząc, że "uczciwy" złodziej odda chociaż dokumenty. Po kilku dniach rabusie skontaktowali się z okradzioną i zażą-dali 100 złotych za oddanie dokumentów. Kobieta zgodziła się na to i umówiła się na spotkanie. Powiadomiła o tym policję. Do przekazania pieniędzy miało dojść wieczorem w okolicach Parku Olszyna. Po odbiór gotówki przyszło dwóch męż-czyzn. Zostali aresztowani. 39-letni Piotr K. miał we krwi prawie trzy promile alkoholu, zaś 27-letni Piotr S. prawie dwa promile. Mężczyźni zostali przewiezieni do izby wytrzeźwień. W mieszkaniu 39-latka znaleziono pozostałe rzeczy, które znajdowały się w torebce.Dusili, aż zasłabł
W rejonie ul. Szegedyńskiej dwóch złodziei zaatakowało mężczyznę. 32-letni Paweł W. i 27-letni Robert W. dusili ofiarę, aż zemdlał. Potem ukradli mu portfel, 700 zł oraz komórkę. Kiedy okradziony ocknął się, od razu powiadomił policję. Od napadu minęło niewiele czasu, policjantom szybko udało się złapać bandytów. Sąd zastoso-wał wobec nich policyjny dozór.Ulubiony sklep
Do komendy zgłosił się pracownik jednego z hipermarketów, który poinformował o kradzieży. Złodziei nagrał sklepowy monitoring. Młoda kobieta w towarzystwie mężczyzny wchodziła na teren sklepu, a po kilku minutach opuszczała go mając na sobie inne, markowe ubranie. Oczywiście za nic nie płacili. Po obejrzeniu taśm wyszło na jaw, że młodzi złodzieje okradli sklep kilkakrotnie - ich łupem padły buty i ubranie za ponad 500 zł. Ustalono, że zarejestrowani przez kamery to 19-letnia Martyna K. i 18-letni Paweł K., którzy już wcześniej byli zatrzymani za kradzież w tym sklepie. Złodzieje zostali zatrzymani, towar odzyskano.Wycieczka taksówką
Około piątej nad ranem bielańscy policjanci otrzymali wezwanie na ul. Conrada, gdzie wraz ze strażnikami miejskimi oczekiwał na nich kierowca taksówki. W po-jeździe znajdował się mężczyzna, który nie chciał zapłacić za kurs. Taksówkarz oświadczył, że pasażer kilka razy zmieniał trasę kursu - w rezultacie miał zapłacić ponad 250 złotych. Kamil J. twierdził, że zapłacił już część pieniędzy, a ponadto taksówkarz zażądał zbyt dużo. 31-latek został zatrzymany, a potem przewieziony do izby wytrzeźwień. Za wyłudzenie przejazdu taksówką mężczyźnie grozi kara grzywny.cehadeiwu
na podstawie informacji policji