Kronika policyjna
21 marca 2008
Fałszywe lekarstwa na bazarze. Masło za dwa miliony. Pobił prawie 100-letnią matkę. Pobił matkę na oczach dziecka. Bezmyślność graficiarzy. Ukradli kaloryfery. Dostał w twarz w sklepie.
Fałszywe lekarstwa na bazarze
Na bazarze przy ulicy Włościańskiej pewna cu-dzoziemka sprzedawała specyfiki o właściwoś-ciach rozgrzewających i przeciwbólowych. 56-letnia Mane G. nie miała żadnych dokumentów potwierdzających bezpieczeństwo i legalność lekarstw. Taki handel jest zabroniony. Kobieta dobrowolnie poddała się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby. Nadal niestety nie brakuje amatorów tanich leków niewiadomego pochodzenia. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że ich zażywanie może być tragiczne w skutkach. Czy naprawdę warto wierzyć na słowo handlarzowi, który pod postacią aspiryny może sprzedać nam truciznę?Masło za dwa miliony
Dwie naczepy skradzione z Niemiec i Danii odnalazły się na Bielanach. W jednej znajdowało się 16 ton masła, w drugiej kilkadziesiąt tysięcy pustych butelek. Wszystko o wartości ponad 2 mln zł. Naczepy zarekwirowano na parkingu przy ulicy Nocznickiego. W jednej znajdowało się 16 ton masła, w drugiej tysiące pustych, plastikowych butelek. Obie zostały skradzione w tym roku. Miejsca parkingowe były wynajmowane 47-letniej Małgorzacie F. Kobieta tłumaczyła się, że mężczyzna, który zostawił towar, jest znajomym jej narzeczonego. Narzeczony przebywa obecnie w Niemczech. Policjanci nie uwierzyli w tę historię i podejrzewają ją o paserstwo, za co można posiedzieć pięć lat. Naczepy wraz z zawartością zostaną zwrócone właścicielom.Pobił prawie 100-letnią matkę
Mieszkaniec ulicy Wrzeciono pobił swoją matkę-staruszkę, ponieważ zwróciła mu uwagę, aby zgasił światło. 96-letnia Bronisława M. poprosiła sąsiadkę, aby wezwała policję, ponieważ pobił ją syn. Powiedziała, że nie jest w stanie dłużej znieść bicia i upokarzania. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, zastali w mieszkaniu komplet-nie pijanego 69-letniego Kazimierza M., syna pani Bronisławy. Sędziwa staruszka opowiedziała funkcjonariuszom, że syn stale wszczyna awantury, sprowadza do domu pijanych kolegów, jest złośliwy i agresywny. Niejednokrotnie chodziła przez niego cała posiniaczona, wstydziła się jednak komukolwiek o tym powiedzieć. Tym razem powiedziała - "dość".Kazimierz M. zagroził matce, że ją zabije, ponieważ zwróciła mu uwagę, aby zgasił światło, bo prąd jest bardzo drogi, a on nie dokłada się do rachunków. 69-letni Kazimierz M. został zatrzymany, trafił do izby wytrzeźwień. Za znęcanie się nad matką grozi mu do pięciu lat więzienia.
Podobna kara grozi 46-letniemu Krzysztofowi M., mieszkającemu na ul. Przy Agorze. Mężczyzna w grudniu zeszłego roku opuścił areszt, gdzie przebywał przez trzy miesiące za znęcanie nad 77-letnią ciotką. Izolacja niewiele pomogła. Prze-rażona 77-letnia Ludwika H. znów zgłosiła się na policję, ponieważ siostrzeniec groził, że ją zabije i próbował pobić ją krzesłem. Kobiecie udało się uciec. Pijanego 46-latka zabrała policja. Prokurator zdecydował, że mężczyzna najbliższe miesiące spędzi znowu w więzieniu.
Pobił matkę na oczach dziecka
Pijany 32-letni Hubert S. dotkliwie pobił swoją byłą żonę. Zrozpaczonej kobiecie po-mógł sąsiad, który na miejsce wezwał policję i pogotowie. Policję wezwał sąsiad, do którego przybiegła zapłakana i zakrwawiona Edyta S. Jej były mąż, będąc pod wpływem alkoholu, urządził w domu awanturę, a następnie dotkliwie ją pobił. Przyznała się, że taka sytuacja trwa już od ośmiu lat. Zgłaszała wcześniej pobicia w komendzie, ale mąż zawsze ją przepraszał, więc wycofywała zawiadomienia. Za każdym razem liczyła, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. Po rozwodzie, ze względu na dobro dziecka, postanowiła dać mężowi jeszcze jedną szansę. Niestety mężczyzna nie skorzystał z niej. Tak dotkliwie pobił kobietę, że z urazami twarzy trafiła do szpitala. Świadkiem awantury była ich 9-letnia córka. Policjanci zatrzymali agresywnego 32-latka. Był kompletnie pijany. Za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad byłą żoną grozi mu do pięciu lat więzienia.Bezmyślność graficiarzy
Trzech wątpliwych artystów graficiarzy wpadło w ręce policji, ponieważ... podpisali swoje rysunki. Zapłacą prawie 30 tys. zł za odnowienie klatki schodowej. Ściana w bloku przy ul. Broniewskiego została pokryta rysunkami i napisami graffiti. Spół-dzielnia wyceniła straty na prawie 28 tysięcy złotych. Graficiarze zostawili pseudo-nimy pod rysunkami. Dzielnicowy od razu zorientował się, kto w jego rejonie ma takie przezwiska. 15-letni Marcin K., mieszkaniec tego bloku, był bardzo zdziwiony wizytą policjanta. Przyznał się, że mazał markerem po ścianach. Jego koledzy, 17-letni Artur N. i 18-letni Dawid W. byli częstymi gośćmi na Broniewskiego, więc również zdecydowali się uwiecznić swój talent. Nastolatki zapłacą za odnowienie ścian.Ukradli kaloryfery
Popołudniowy spacer dwóch mieszkańców Bielan dla jednego skończył się w izbie wytrzeźwień, dla drugiego w policyjnym areszcie. Mężczyźni wpadli w ręce ochro-niarzy na ulicy Zgrupowania AK "Kampinos". Z budynku byłej szkoły próbowali wy-nieść kaloryfery i sprzedać jako kilkadziesiąt kilogramów złomu. 30-letni Grzegorz W. i 26-letni Adam D. odpowiedzą za usiłowanie kradzieży.Dostał w twarz w sklepie
23-letni Paweł B. i jego kolega zostali zaatakowani przez dwóch bandytów w sklepie nocnym. Wcześniej byli prowokowani przez grupę młodych ludzi siedzących w sklepie i grających w gry zręcznościowe. Kiedy Paweł B. skończył zakupy i chciał wyjść, otrzymał cios pięścią w twarz. Wybiegł ze sklepu, bandyci ruszyli za nim. Niestety podczas ucieczki zgubił but i przewrócił się. Napastnicy skopali leżącego na ziemi chłopaka, okradli go i uciekli. Najbardziej agresywny, 21-letni Michał N. szyb-ko wpadł w ręce wezwanych na miejsce policjantów. Po zatrzymaniu okazało się, że ma on 2,6 promila alkoholu we krwi. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.cehadeiwu
na podstawie informacji policji