Kronika policyjna
23 listopada 2007
Narkotyki na Gajcego. Nożownik na Wrzecionie. Pasażer na gapę. Były mąż groził, że zabije. Bo było nudno. Daj wino kobieto. Prowadził na haju.
Narkotyki na Gajcego
W mieszkaniu 30-letniego Marcina R. policjanci zna-leźli prawie 40 działek amfetaminy, marihuanę, wagę elektroniczną oraz foliowe torebki służące do porcjo-wania narkotyków. Drzwi do mieszkania otworzył ojciec 30-latka. Sam handlarz zachowywał spokój. Twierdził, że na pewno zaszła jakaś pomyłka, a on nie ma i nigdy nie miał do czynienia z narkotykami. Przeszukanie mieszkania nie potwierdziło tej wersji. Mężczyźnie grozi nawet do 10 lat więzienia.Nożownik na Wrzecionie
W mieszkaniu na Wrzecionie podczas imprezy zakra-pianej alkoholem został zabity 57-letni mężczyzna. Jego kolega, który zadał śmiertelny cios nożem, sie-dział już za zabójstwo. 57-letniego Wiesława B. klę-czącego przy łóżku w kałuży krwi znalazła jego sios-tra. Była zaniepokojona brakiem kontaktu ze strony brata, postanowiła więc go odwiedzić. Drzwi do mieszkania zastała otwarte. Wszędzie widoczne były ślady krwi. Brat nie żył. Na ciele miał ślady uderzeń noża, w kuchni policjanci zabezpieczyli zakrwawiony nóż. Śledztwo trwało zaledwie kilka godzin. Policjanci ustalili, że związek ze śmiercią mężczyzny mógł mieć 47-letni Bogumił Z. Okazało się, że feralnej nocy ra-zem z 41-letnim Andrzejem U. pił alkohol w mieszkaniu zabitego. Już podczas pierwszego przesłuchania Andrzej U. przyznał się do zabójstwa. Opowiedział, że na imprezie doszło między nimi do sprzeczki. Kłótnia była na tyle gwałtowna, że 41-latek chwycił nóż i dwukrotnie ugodził nim kolegę. Po ataku Bogumił Z. i Andrzej U. dokończyli butelkę i dopiero wtedy opuścili mieszkanie. Obaj twierdzą, że kiedy wychodzili, Wiesław B. był przytomny i nie mieli pojęcia, że zadane mu ciosy okażą się śmiertelne. Bogumił Z. prawdopodobnie będzie odpowiadał za nieudzielenie pomocy rannemu, za co grozi do trzech lat więzienia. Andrzej U. odpowie za zabój-stwo. Mężczyzna był już wcześniej karany za kradzieże, włamania, rozboje, a także za zabójstwo. W więzieniu spędził w sumie 14 lat. Teraz grozi mu dożywocie.Pasażer na gapę
Jacek Ch. nie chciał zapłacić taksówkarzowi za zrealizowany kurs i uciekł. Złapali go policjanci, więc postanowił zapłacić im. Bielańscy policjanci patrolujący późnym wieczorem okolice ul. Przy Agorze zauważyli wzywającego pomocy taksówkarza. Okazało się, że pasażer taksówki nie chciał zapłacić za zrealizowany kurs i uciekł w stronę pobliskich bloków. Mundurowi dogonili mężczyznę, nie był on jednak skory do współpracy. Szarpał się, wyrywał, nie chciał podać prawdziwego imienia i naz-wiska, był arogancki i bardzo agresywny. Trafił więc do bielańskiej komendy, gdzie policjanci bez trudu ustalili jego tożsamość. 37-letni Jacek Ch. miał 2,6 promila. Podczas transportu do izby wytrzeźwień próbował uciec. Kiedy to się nie udało, za-proponował policjantom łapówkę. 37-latek oświadczył, że jest gotowy zapłacić, a wtedy wszyscy rozejdą się do domu i będzie po sprawie. Historia zakończyła się wbrew planom Jacka Ch. Mężczyzna trafił do aresztu, a lista zarzutów, które usłyszy jest długa i obiecująca kłopoty.Były mąż groził, że zabije
Policjanci z Bielan zostali wezwani przez roztrzęsioną Zofię S., której były mąż pró-bował sforsować drzwi do mieszkania. Pijany 63-latek wrzeszczał, że jeśli kobieta nie otworzy mu drzwi, zabije ją, a mieszkanie spali. Zofia S. wyjaśniła policjantom, że były mąż już z nią nie mieszka, jednak regularnie grozi jej i uprzykrza życie. Po wizycie funkcjonariuszy Zenon S. uspokoił się i obiecał poprawę. Nie wytrwał jed-nak w tym postanowieniu, bowiem już po kilkudziesięciu minutach Zofia S. znowu wzywała policję. Tym razem mężczyzna od razu został zatrzymany. W wydycha-nym powietrzu miał ponad dwa promile alkoholu, więc trafił do izby wytrzeźwień. Grozi mu do dwóch lat więzienia.Bo było nudno
27-letni Adam W. i 44-letni Tadeusz B. z nudów zniszczyli przystanek na ulicy Mary-monckiej. Wpadli dzięki reakcji jednego z przechodniów, który widząc zachowanie wandali powiadomił straż miejską i policję. Kompletnie pijani chuligani (44-latek miał ponad cztery promile!) trafili do izby wytrzeźwień.Daj wino kobieto
W każdym sklepie, w którym można kupić alkohol, wisi tabliczka informująca, iż pijany klient nie może liczyć na zakup wina czy piwa. Nie każdy z kupujących zga-dza się z tą zasadą. 25-letni Mariusz H. swoje zdanie odrębne wyraził wszczynając burdę w sklepie przy ul. Wrzeciono. Wszystko zaczęło się, kiedy kasjerka, widząc stan klienta, odmówiła mu sprzedaży wina. Wtedy mężczyzna wpadł w szał. Zaczął wyzywać ekspedientkę oraz obecną w sklepie właścicielkę. Groził, że spali lokal i obie pożałują, że nie sprzedały mu alkoholu. Kiedy wychodził, z całej siły kopnął w drzwi wejściowe i wybił szybę. Gdy zobaczył, co się stało, uciekł w kierunku po-bliskich bloków. Kobiety natychmiast zadzwoniły po policję. 25-latek już kilka minut później wpadł w ręce funkcjonariuszy. Noc spędził w izbie wytrzeźwień. Za groźby i zniszczenie mienia w więzieniu może spędzić teraz nawet pięć lat.Prowadził na haju
Bielańscy policjanci zwrócili uwagę na zaparkowanego przy ulicy Duracza volkswa-gena, w którym siedziało trzech bardzo nerowowo zachowujących się młodych ludzi. Stale rozglądali się wokół, sprawdzając, czy nikt ich nie obserwuje. W pew-nym momencie auto odjechało z piskiem opon. Policjanci ruszyli w pościg. Przy skrzyżowaniu z Żeromskiego zatrzymali samochód do kontroli. Okazało się, że kierowca, 24-letni Łukasz D. był pod wpływem kokainy, a w schowku rozsypana była marihuana. Wszyscy trafili do komendy.cehadeiwu
na podstawie informacji policji