Kronika policyjna
14 września 2007
Notorycznie pijani rodzice. Awantura na Wrzecionie. Narkoman złodziejem. Sąsiad najlepszym alarmem. A klient właśnie pukał do drzwi. Nieletni złodzieje. Wpadli okradając "na krewnego". Kłamiemy na potęgę.
Notorycznie pijani rodzice
Matka półtorarocznej dziewczynki miała trzy promile alkoholu we krwi, kiedy zosta-ła zatrzymana przez bielańskich policjantów. 29-letnia Anna K. prowadziła wózek ulicą Broniewskiego wyraźnie się zataczając. Po zatrzymaniu noc spędziła w izbie wytrzeźwień. Jej córeczką zaopiekowali się dziadkowie. Pijana matka przyznała się do nieodpowiedzialnego zachowania i obiecała policjantom poprawę. Niestety kilka dni później w stanie upojenia znów spacerowała z córeczką ulicą Broniewskiego. Podobnie nieodpowiedzialnie zachował się 30-letni Artur K. Przyprowadził swoją 3,5-letnią córkę na plac zabaw przy ul. Dantego, ale zamiast opiekować się dziec-kiem, zasnął zamroczony alkoholem. Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu 2,5 promila. Trafił do izby wytrzeźwień, a małą Julią zajęła się jej mama.Awantura na Wrzecionie
Policjantów wezwała żona 53-letniego Marka B. Opowiedziała, że pijany małżonek urządził w domu awanturę. 53-latek rzucił się z pięściami na 70-letniego teścia, a następnie zaczął go dusić. Kiedy na pomoc zaatakowanemu ruszyła żona, roz-wścieczony Marek B. odepchnął ją z całej siły. Kobieta przewróciła się. Dramat roz-grywał się na oczach pozostałych domowników, także przerażonej 12-letniej córki. Kiedy policjanci dotarli do mieszkania, awanturnik nie uspokoił się. Był tak pijany, że nie potrafił się wysłowić, ani utrzymać równowagi. Trafił do izby wytrzeźwień. Odpowie za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad rodziną.Narkoman złodziejem
Podczas patrolu w rejonie bazaru Wolumen policjanci zauważyli czterech mężczyzn, którzy pili alkohol na ławce. Zostali wylegitymowani. Okazało się, że jeden z nich, 27-letni Jarosław M., ma przy sobie narkotyki. Za paskiem od spodni ukrył torebkę z marihuaną. Mężczyzna został zatrzymany. W komendzie wyszło na jaw, że Ja-rosław M. ma więcej na sumieniu. 27-latek od kilku miesięcy okrada samochody. Jego łupem padały przede wszystkim koła, lusterka, wycieraczki czy kołpaki. Zło-dziej sprzedawał je na pobliskich targowiskach. Jak tłumaczył, zmusiła go do tego trudna sytuacja materialna. Teraz odpowie za kradzieże i posiadanie narkotyków.Sąsiad najlepszym alarmem
Dzięki zgłoszeniu jednego z mieszkańców osiedla przy ul. Wrzeciono, policjanci za-trzymali mężczyznę, który próbował włamać się do hyundaia. Do zdarzenia doszło ok. godz. trzeciej w nocy. Mężczyznę obudził hałas dochodzący z pobliskiego par-kingu. Kiedy wyjrzał przez okno, zauważył, że wokół zaparkowanych pojazdów krę-ci się jakiś mężczyzna. Natychmiast powiadomił policję. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, złodziej nadal majstrował przy drzwiach auta. Przyznał się do próby włamania. Prokurator zdecydował już o poddaniu go dozorowi policyjnemu. Za czyn, którego się dopuścił niedoszły włamywacz, grozi mu teraz do 10 lat więzieniaA klient właśnie pukał do drzwi
W mieszkaniu 33-letniej Izabeli W. przy ulicy Starej Baśni policjanci znaleźli 50 g amfetaminy. Kobieta nie chciała otworzyć funkcjonariuszom drzwi, więc weszli oknem. Torebka z narkotyka-mi leżała koło sedesu, gotowa do usunięcia. Kie-dy funkcjonariusze przeszukiwali jej mieszka-nie, rozległo się pukanie do drzwi. Kamila R. przyszła właśnie kupić narkotyki. Również zos-tała zatrzymana. W innym bielańskim mieszkaniu, przy ul. Popiełuszki, policjanci znaleźli jeszcze więcej tego narkotyku - 24-letni Radosław G. miał 260 g amfetami-ny i prawie 15 g marihuany oraz elektroniczną wagę służącą do porcjowania nar-kotyku. Wszyscy odpowiedzą za handel narkotykami.Nieletni złodzieje
Łomiankowscy policjanci zatrzymali na ul. Baczyńskiego dwóch nieletnich, przy któ-rych znaleźli emblematy identyfikujące marki samochodów Subaru, Rover, Volks-wagen, Renault, Skoda, Fiat, Nissan, Peugeot oraz nóż sprężynowy. Młodzi przyz-nali się, że nożem oderwali emblematy z samochodów na parkingu leśnym przy działkach w Burakowie. Funkcjonariusze proszą właścicieli uszkodzonych aut o kon-takt z komisariatem w Łomiankach tel. 022 353-54-48.Wpadli okradając "na krewnego"
Szajka Romów wyłudzała pieniądze, podając się za krewnych starszych osób. Wpadli przypadkowo. Spacerujący po służbie policjant zauważył, że szykują coś podejrzanego.Funkcjonariusz spacerujący z dzieckiem ulicą Wrzeciono zwrócił uwagę na gru-pę nastolatków, którzy nerwowo kręcili się po klatkach schodowych i bez przerwy wykonywali kolejne połączenia telefonicznie. Doświadczenie podpowiadało, że mło-dzi ludzie coś kombinują. Wezwał posiłki. W pewnej chwili jeden z chłopców wybiegł z klatki i cała trójka zaczęła uciekać. Wtedy do akcji wkroczyli policjanci. Zatrzy-mali 16-letniego Abrahama W. i rodzeństwo - 16-letnią Sandy P. oraz 13-letniego Adama P. Cała trójka to Romowie. Abraham miał przy sobie reklamówkę z 40 tys. zł. Chłopak nie potrafił wyjaśnić skąd ma pieniądze. Po kilku minutach śledztwa okazało się, że Abraham W. otrzymał je od jednej z mieszkanek bloku przy ulicy Wrzeciono. Pani Janina od policjantów dowiedziała się, że omal nie padła ofiarą oszustwa "na krewnego". 83-latka przyznała, że kilka godzin wcześniej zadzwoniła do niej kobieta, która zwracała się do niej "ciociu". Janina M. od razu pomyślała, że to jej bratanica Ela. Rozmówczyni poprosiła ją o pożyczkę na kupno mieszkania. Podczas kolejnej rozmowy oświadczyła, że po odbiór pieniędzy przyjedzie jej znajomy, gdyż ona załatwia jakieś sprawy w urzędzie. Wtedy w mieszkaniu pani Janiny zjawił się 16-letni Abraham. Kobieta, nie podejrzewając niczego złego, bez wahania przekazała mu pieniądze. Po chwili chłopak wpadł w ręce policjantów. "Siostrzenicą", która zadzwoniła do pani Janiny, okazała się matka jednego z zatrzymanych nastolatków. Kobieta wynajęła mieszkanie w Warszawie i wyłudzała pieniądze - dzwoniąc do starszych osób i podając się za kogoś z rodziny. Gotówkę odbierały nastolatki. Policjanci ustalili, że szajka ukradła 17 tys. zł mieszkance ul. Bernardyńskiej. Sprawdzają, czy nie było więcej takich przypadków.
Kłamiemy na potęgę
Policjanci mają pełne ręce roboty w ustalaniu, ile ze zgłoszonych kradzieży rze-czywiście się wydarzyło. Fikcyjne zgłoszenia pozwalają oszustom zarobić dwa razy - na sprzedaży rzekomo ukradzionej rzeczy i na odszkodowaniu. Najwięcej tzw. "zgłoszeniówek" dotyczy samochodów. Oszuści zgłaszają policji kradzież, a potem z uśmiechem na ustach występują o odszkodowanie do ubezpieczyciela pojazdu. Często przeceniają jednak swój spryt i wpadają już na policyjnym przesłuchaniu. Gubią się w zeznaniach, mylą fakty, a wyczuleni funkcjonariusze bezwzględnie ob-nażają kłamstwo.Na Bielanach tego typu przestępstwa to codzienność. 35-letni Paweł P. liczył na wyłudzenie 26 tysięcy zł. Zgłosił, że zaparkowny na ul. Duracza samochód zniknął w nocy. Złożył zeznania, jego zdaniem wiarygodne. Policjanci jednak potraktowali je z pełną podejrzliwością i już na następnym przesłuchaniu 35-latek przyznał, że skłamał. Kryminalni pokrzyżowali też plany łatwego zarobku Magdalenie P. Jak zez-nała, auto zniknęło z osiedlowego parkingu przy ulicy Broniewskiego. Śledczy szyb-ko wykryli, że nie było żadnej kradzieży. Obojgu grozi nawet do trzech lat więzie-nia.
cehadeiwu
na podstawie informacji policji