Kronika policyjna
24 października 2008
Nie wiedzieli, że są obserwowani. Łapówki od poborowych. Wszystko przez scyzoryk. Ukradli dziecięcy wózek. Groził matce. Nie ma jak koledzy.
Nie wiedzieli, że są obserwowani
Około drugiej w nocy pracownik monitoringu zauwa-żył idącą w kierunku ul. Powstańców Śląskich parę. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał się przy pobliskim przystanku autobusowym i zaczął kopać w ziemi. Po kilkudziesięciu sekundach wykopał mały przedmiot. Oboje ruszyli dalej. Gdy przechodzili przez przejście dla pieszych mężczyzna dyskretnie przekazał partnerce pewne zawiniątko, które kobieta błyskawicznie ukryła w biu-stonoszu. Kiedy zatrzymała ich policja okazało się, że 17-letnia dziewczyna ma w bieliźnie schowaną torebkę z marihuaną. Para została poddana badaniu na za-wartość alkoholu we krwi, które wykazało u kobiety 2,2 promila, a u 19-latka 1,6 promila. Po nocy spędzonej w izbie wytrzeźwień odpowiedzą za posiadanie narko-tyków.Łapówki od poborowych
Lekarz wojskowej komisji lekarskiej brał 2,5 tys. zł łapówki za wydanie orzeczenia o przydatności do służby wojskowej. 52-letni Janusz P., lekarz-pułkownik w stanie spoczynku, pracował w terenowej wojskowej komisji lekarskiej (m.in. dla Bemowa) przy ul. Koszykowej 78. Został wyprowadzony stamtąd w kajdankach po tym, jak przyjął dwie kontrolowane przez policję łapówki - każda w wysokości 2,5 tys. zł. Za taką kwotę wypisywał rekrutom zaświadczenie o zdolności do podjęcia służby wojskowej. O tym, że lekarz przyjmuje łapówki poinformował jeden z żołnierzy. Sprawa trafiła do prokuratury. W trakcie rewizji mieszkania Janusza P. funkcjo-nariusze znaleźli ukryte 180 tys. zł, pochodzące najprawdopodobniej z łapówek. Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli pieniądze oraz dwa samochody o wartości 110 tys. zł. Teraz poszukują osób, które wręczały lekarzowi pieniądze. Każda osoba, która dobrowolnie zgłosi się do komendy i zawiadomi o popełnieniu przestępstwa, zanim organ policji się o tym dowie, nie poniesie odpowiedzialności karnej. Sąd zastosował wobec Janusza P. trzymiesięczny areszt. Za przyjmowanie łapówek grozi mu do 10 lat więzienia.Wszystko przez scyzoryk
Późno w nocy mieszkanka Bemowa zadzwoniła na numer alarmowy z informacją, że przed blokiem mężczyzna niszczy samochód. 25-latek najpierw kopał w auto, a następnie wyrwał boczne lusterka. Po połamaniu obudowy chuligan przystąpił do ni-szczenia przedniej maski pojazdu. Za pomocą ostrego narzędzia zdarł z niej lakier. Policjanci zatrzymali wandala niedaleko bloku, kiedy "po pracy" odpoczywał pod drzewem. 25-letni Maciej K. tłumaczył się, że to wszystko przez scyzoryk, który znalazł w swojej kieszeni. Nie wiedział, co ma z nim zrobić, postanowił więc pory-sować samochód. Mężczyzna miał dwa promile alkoholu we krwi. Za zniszczenie mienia grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.Ukradli dziecięcy wózek
Bemowscy policjanci zostali wezwani przez gospodynię jednego z bloków przy ul. Szwankowskiego. Kobieta zeznała, że trójka nieznajomych ukradła dziecięcy wózek pozostawiony na klatce schodowej. Złodzieje odeszli z łupem w kierunku ul. Górczewskiej. Policjanci zatrzymali ich w pobliskim skupie złomu. 33-letnia Barbara A., 34-letnia Katarzyna M. i 43-letni Bogusław G. zdemontowali z wózka gondolę, którą ukryli w krzakach przy ul. Lazurowej. Na złom miała trafić rama wózka. Cała trójka była nietrzeźwa, więc noc spędziła w policyjnych celach. Okazało się także, iż 43-latek jest poszukiwany listem gończym. Za kradzież grozi im do pięciu lat więzienia.Groził matce
W mieszkaniu przy ul. Jana Olbrachta 27-letni Piotr C. wszczął awanturę. Był pija-ny, a swoją złość wyładowywał na członkach rodziny. Kiedy przyjechali policjanci, 27-latek stał na klatce z kuchennym nożem w ręce. Według świadków kilka minut wcześniej wymachiwał ostrzem grożąc matce, że ją zabije. Agresywny syn trafił do izby wytrzeźwień.Nie ma jak koledzy
15-letni chłopiec został napadnięty przez 25-letniego złodzieja i jego kolegę. Na ul. Kossutha mężczyźni zaszli chłopcu drogę i grożąc pobiciem zażądali od niego te-lefonu i zegarka. Wystraszony nastolatek oddał wszystko napastnikom. Złodzieje uciekli, a chłopiec pobiegł do swoich kolegów, aby o wszystkim opowiedzieć. Kiedy relacjonował znajomym całą historię, zauważył przechodzących nieopodal złodziei. Razem z kolegami ruszył odebrać stracone rzeczy. Bandyci się przestraszyli, jeden uciekł, a drugi pokornie oddał zrabowany łup. W momencie, gdy Łukasz W. odda-wał chłopcu ukradziony zegarek, podjechali policjanci. 25-latek został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Zatrzymanie jego kompana to tylko kwestia cza-su.cehadeiwu
na podstawie informacji policji