REKLAMA

Puls Warszawy

obyczaje »

 

Koniec tradycji w Warszawie? "To był spokojny dzień"

  23 kwietnia 2019

alt='Koniec tradycji w Warszawie? "To był spokojny dzień"'
źródło: Wikimedia Commons

Stare wielkanocne zwyczaje odchodzą do lamusa. Śmigus-dyngus czy strzelanie z kalichlorku to już historia.

REKLAMA

22 kwietnia 2019 roku, Poniedziałek Wielkanocny. Na Krakowskim Przedmieściu i Starówce tradycyjnie można było spotkać dużo spacerowiczów i rowerzystów, korzystających z wolnych dni. Podczas trzydniowego, długiego weekendu niektóre ulice wyglądały na opuszczone. Czy czegoś na tym obrazku nie brakuje?

- Przez cały dzień kontrolowaliśmy miejsca, w których mogłoby dochodzić do przesadnego "świętowania" lanego poniedziałku - informuje Straż Miejska. - W poniedziałek dopisała piękna pogoda, która sprzyjała zabawie. Na szczęście dzień minął bez nadużywania tradycji. Nie ujawniliśmy wybryków chuligańskich związanych ze świętem. To był spokojny dzień.

Jeszcze w latach 90. wyjście na ulice Warszawy w Poniedziałek Wielkanocny oznaczało przymusowe wzięcie udziału w śmigusie-dyngusie - czy to dzięki rodzinie i znajomym, czy też przy udziale bawiących się dzieci. Dziś pistolet na wodę przegrywa z konsolą do gier. Kontrowersyjna tradycja, sięgająca korzeniami średniowiecza, w XXI wieku odchodzi do lamusa.

Tak "bawiła się" Warszawa

W czasach II Rzeczypospolitej i PRL-u w robotniczych dzielnicach miasta, takich jak Wola czy Targówek, obowiązywała jeszcze jedna wielkanocna tradycja, polegająca na strzelaniu z "kalichlorku". Młodzież przygotowywała pociski na bazie chloranu potasu i organizowała głośne "pokazy". Władze walczyły z tą tradycją na różne sposoby. Czasem kończyło się na grzywnie dla aptekarza, który sprzedał nieletnim potrzebne im substancje. Innym razem dochodziło do tragedii.

- "Kalichlorki" przed sądem. Wchodzą 15-letni Stefan Ż. i 14-letni Bronek J., oskarżeni o "wybuchy kalichlorkowe" - donosiła "Rzeczpospolita" 12 maja 1929 roku. - Obaj zostają uniewinnieni, zaś właściciela składu aptecznego Szmula Cytrynera skazano na zapłacenie 20 zł kary.

- Mimo zakazu władz chłopaki warszawskie przygotowały jak co roku "kalichlorek" do świątecznej strzelaniny i już w Palmową Niedzielę jeden z nich śmiercią poległ - pisała 17 kwietnia 1938 roku "Gazeta Świąteczna". - Oto 16-letni Edmund Koch i 18-letni Ryszard Kamiński wynieśli na podwórze moździerz, napakowali w niego "kalichlorku" i siarki i uderzyli ciężkim kamieniem. Wybuch rozsadził moździerz na kawałki. Koch ugodzony w twarz i w krtań padł trupem, Kamiński ocalał i zbiegł w obawie kary. Na podwórzu znaleziono w torbie 3 kilogramy mieszaniny kalichlorku i siarki widocznie przygotowanej na świąteczne naboje.

(dg)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA