Koncert dla zapomnianych ofiar wojennego dramatu w Płudach

W najbliższą niedzielę 19 listopada o godz. 19.00 w kościele przy ul. Sierpniowy dramat Płud
30 sierpnia minęła 63 rocznica brutalnej hitlerowskiej zbrodni, dokonanej na młodych mieszkańcach Płud w sierpniu 1944 roku. Klasyków 21 będzie można posłuchać wyjątkowego koncertu. 50 muzyków: dwa chóry - mieszany Ave i męski Oktawian, Orkiestra Dęta Miasta Ząbki, solista Polskiej Opery Królewskiej. Do tego utwory znakomitych autorów - Beethovena, Mozarta, o. Kusza, św. Teresy, Blachy i Świdra. Ale najważniejszy jest cel: pro memoria ofiar "Sierpniowego dramatu Płud".

Aresztowania były odwetem za ucieczkę ks. Albina Tomasza Kołakowskiego, który na terenie Białołęki prowadził przez cały okres okupacji działalność konspiracyjną. W domu sąsiadów miał radiostację, a poprzez siatkę zaprzysiężonych harcerzy przekazywał ważne informacje i meldunki partyzantom ukrytym w lasach Choszczówki.

- To jedno z najważniejszych wydarzeń na Białołęce w czasie II wojny światowej - mówi Bartłomiej Włodkowski z Fundacji Ave, który jako pierwszy zbadał i opisał dramatyczne wydarzenia sprzed lat w "Historii Białołęki" oraz wydanych ostatnio "Perełkach Białołęki". - Pokazuje, jakim koszmarem była wojna. Niewiarygodne, iż rodziny wciąż nie wiedzą, gdzie leżą ich bliscy. Wiele osób uczestniczyło po wojnie w różnych ekshumacjach, ale ciał nigdy nie odnaleziono.

Materialnym śladem wydarzeń z sierpnia 1944 roku jest kapliczka stojąca na terenie dawnego gospodarstwa ks. Kołakowskiego przy ulicy Strzybnickiej. Co prawda figurę zniszczyli nieznani sprawy na początku XXI wieku i ta, która znajduje się tam obecnie nie jest oryginalna, ale cokół, postument i skała, na której stoi Maryja - już tak. - Dlatego właśnie tam umieścimy tablicę z nazwiskami zamordowanych, którą przygotowała Fundacja Ave we współpracy z rodzinami ofiar i władzami dzielnicy. Zostanie ona poświęcona 19 listopada podczas mszy św. o g. 18.00 poprzedzającej koncert - dodaje Włodkowski. - Prawdopodobnie zginęło wówczas więcej osób, ale udało się potwierdzić tożsamość piętnastu - młodych chłopaków, których hitlerowcy wyciągnęli z okolicznych domów oraz kilku osób, które pracowały w gospodarstwie księdza. Do tej pory upamiętniono jedynie dwie ofiary - mieszkające z księdzem Kołakowskim Marię i Teresę Wilmanowicz. Ich starsza siostra Łucja po wojnie ufundowała tablicę na ścianie starego kościoła w Płudach oraz witraże w świątyniach w Płudach i Jabłonnie.

Wśród zamordowanych byli m.in. 19-letni Tadeusz Gilecki, żołnierz Armii Krajowej oraz 37-letni Władysław Broniec, mieszkaniec Dąbrówki Szlacheckiej, ojciec rodziny. Brat Tadeusza, Henryk Gilecki oraz córka Władysława - s. Hieronima Broniec, niewidoma franciszkanka z Lasek, będą obecni na uroczystościach 19 listopada. - Dla tych osób to bardzo ważny moment - mówi Bartłomiej Włodkowski. - Dopełnienie historii, z którą mierzyli się całe swoje życie. Czynimy to w listopadzie, bo jest to miesiąc pamięci o zmarłych. Teraz kapliczka stanie się miejscem pamięci. I dla rodzin, i dla wszystkich białołęczan.

Niedziela 19 listopada, godz. 18.00 - msza św. z poświęceniem pamiątkowych tablic, godz. 19.00 koncert "Pieśń nadziei" (wstęp wolny).

(red)