Klub kultury w Marysinie wyląduje w mięsnym?
24 marca 2015
Klub kultury w pomieszczeniach po kebabie i sklepie mięsnym? Wszystko wskazuje na to, że taką wizję snują władze dzielnicy dla Marysina.
Dziś marysiński klub kultury mieści się w pomieszczeniach należących do spółdzielni mieszkaniowej. Miesięcznie dzielnica płaci za wynajem ok. 4 tys. zł. Według urzędników - zbyt dużo.
- Całkowity koszt wynikający z najmu lokalu filii od spółdzielni Marysin wyniósł w 2014 r. aż 105 tys. zł. Lokal generuje także stosunkowo duże koszty ogrzewania, ma ograniczone możliwości parkingowe i sporo niewykorzystywanej przestrzeni - wymienia wady obecnego rozwiązania Konrad Rajca z wawerskiego ratusza.
Pomysł jak zaoszczędzić jest prosty - przenieść ten popularny wśród mieszkańców klub do pomieszczeń, w których kiedyś miał siedzibę Ośrodek Pomocy Społecznej, a dziś funkcjonuje kebab i sklep mięsny. Minusy widać gołym okiem: cały budynek po OPS jest w fatalnym stanie i wymaga przystosowania do działalności klubowej. Poza tym część jego pomieszczeń jest zlokalizowana na piętrze, więc nie zmieni się sytuacja tych, którzy mają problemy z pokonaniem schodów.
Sam remont i dostosowanie pomieszczeń oszacowano na kilkaset tysięcy, gdzie zatem obiecane "oszczędności"?
Tej koncepcji dziwi się radny Marcin Kurpios i wyśmiewa "biznes plan" władz Wawra. - Miesięcznie dzielnica płaci spółdzielni 4 tys. zł za wynajem, wpływy z wynajmu mięsnego to około 2-3 tys. zł. Rocznie na takiej zmianie zostanie zaoszczędzone więc 12-24 tys. zł. A remont? Nie da się go załatwić kubłem farby, trzeba zrywać starą posadzkę, kłaść nową, robić nowe sanitariaty, przestawiać i wygłuszać ściany działowe na piętrze. Przy takiej inwestycji przenosiny zwrócą się po 10 latach. Pozostałe koszty utrzymania klubu będą wszędzie podobne - ogrzewanie, woda i prąd - niezależnie od tego, czy będzie to budynek należący do dzielnicy czy spółdzielczy - wylicza Marcin Kurpios. Podkreśla też, że bezsensowne jest przenoszenie klubu z budynku - co prawda z zeszłej epoki - ale stworzonego z myślą o kulturze, do prawie pięćdziesięcioletniego obiektu, w ogóle nie nadającego się do tego celu.
Będzie jak "Różyczka"?
Mieszkańcy podpowiadają pomysł, który miałby szansę zadowolić większość. Jest nim budowa pawilonu na dom kultury na terenie Syrenki - na trawniku pomiędzy budynkami szatni, przy płocie, wzdłuż boiska do koszykówki. Koszt parterowego, dobrze zaprojektowanego pawilonu zamknąłby się w kwocie 1 mln zł, a dodatkowo można by go wystylizować na dawny budynek "Różyczki", co dodałoby całości historycznego klimatu. Kolonia "Różyczka" to miejsce związane z Januszem Korczakiem. W okresie międzywojennym znajdowała się między blokami spółdzielni Marysin. Przebywało tu kilkaset dzieci, w tym podopieczni innych warszawskich sierocińców, a także pociechy mieszkańców Glinek i Czaplowizny, czyli dzisiejszego Marysina Wawerskiego.
Teren jest na tyle duży, że w otoczeniu budynku znalazłoby się miejsce na imprezy plenerowe.
- Na terenie Syrenki jest wiele miejsca na festyny czy zajęcia plenerowe, w pobliżu jest las. Dodatkowo Marysin rozbudowuje się - lada moment nowe bloki zostaną zasiedlone - głównie młodymi małżeństwami, liczba dzieci wzrośnie i zwiększy się też potrzeba poszerzenia oferty klubu kultury. Pomieszczenie handlowe, w którym funkcjonuje sklep mięsny, powinno niezmiennie przynosić dzielnicy dochód z wynajmu. Do lokalu po OPS proponuję przenieść na przykład Biuro Finansów Oświaty - pół roku temu było wielkie zamieszanie, że nie ma go gdzie umieścić i wyląduje z pewnością w szkole na Alpejskiej, co spowoduje, że obcy ludzie bez żadnych przeszkód będą wchodzili na teren budynku szkoły - podpowiada radny Kurpios.
Dzielnica też "rozważa"
Póki co dzielnica nie bierze pod uwagę pomysłu radnego. - Nie ma takich planów - ucina rozmowę, jak zawsze oszczędny w słowach rzecznik urzędu dzielnicy i dodaje, ze rozważane są różne propozycje. Jakie? Tego mamy dowiedzieć się wkrótce.
AS