Kaczyński na cenzurowanym
30 kwietnia 2005
Maciej Białecki, radny województwa mazowieckiego (PO), zarzuca prezydentowi stolicy Lechowi Kaczyńskiemu (PiS), że za jego przyczyną miasto straciło prawie 30 mln złotych. Ponad 12,5 mln zł to niewykorzystane i nieodwołalnie stracone pieniądze z kontraktu wojewódzkiego na budowę pierwszej linii metra, z kolei więcej niż 16 mln zł to karne odsetki, z jakich Lech Kaczyński zrezygnował, a które powinien zapłacić miastu za zwłokę w oddaniu do użytku stacji metra Plac Wilsona jej wykonawca - firma Hydrobudowa 6.
Zastrzegł, że sprawa, którą się zajął akurat teraz, nie ma niczego wspólnego z udzieleniem absolutorium dla prezydenta (PO była przeciw - przyp. red). Po prostu właśnie teraz zapoznał się z dokumentami i doszedł do wniosku, że tak jawna niekompetencja wymaga wyjaśnienia.
- Po otrzymaniu dokumentów z urzędu miasta, będę wnioskował o ukaranie winnych straty pieniędzy - podkreślił radny Białecki.
Jawne marnotrawstwo
W ramach kontraktu wojewódzkiego na rok 2004 Warszawa miała dostać z budżetu państwa m.in. pieniądze na najważniejszą warszawską inwestycję - budowę pierwszej linii metra. To jedyna inwestycja w kontrakcie realizowana przez prezydenta stolicy. Rozpoczęcie realizacji, czyli przekazanie pieniędzy, zaplanowano na III kwartał ub. roku. Jednak udało się to dopiero kwartał później. W związku z tym nie było możliwe zakończenie realizacji inwestycji i jej rozliczenie w IV kwartale. Termin został przesunięty na 30 czerwca br., czyli z półrocznym opóźnieniem. W rezultacie Warszawa straciła bezpowrotnie 12 672 459 złotych dotacji z budżetu państwa, ponieważ nie udało się tej sumy przekształcić w tzw. wydatki niewygasające (wydatki niewygasające to możliwość wykorzystania pieniędzy później).Z kolei w przypadku sprawy z Hydrobudową 6 miasto straciło ponad 16 mln złotych, ponieważ Lech Kaczyński zdecydował podpisać aneks do umowy z tą firmą, gdy było wiadomo, że nie dotrzyma ona terminu oddania stacji metra do użytku zgodnie z ustaleniami. W aneksie znalazł się zapis, że miasto rezygnuje z naliczania karnych odsetek za zwłokę w oddaniu stacji do użytku od końca grudnia 2004 (wtedy pierwotnie miała zostać oddana) do 19 lutego 2005 (nowy termin). Jak wiadomo, mimo przychylności Lecha Kaczyńskiego wobec Hydrobudowy, stacji nie oddano do użytku 19 lutego br., lecz dopiero niemal dwa miesiące później. Wtedy też rozpoczął się konflikt między miastem a wykonawcą.
Czy Warszawę na to stać?
Wypada czekać na odpowiedź na interpelację złożoną przez radnego Białeckiego. I choć nie wiadomo, jakie pobudki nim kierowały, to bardzo szkoda, że prezydent Kaczyński lekką ręką rezygnuje z milionów. Oczywiście wobec kilkumiliardowego budżetu stolicy te kilkanaście milionów wydawać się mogą sumą niewielką, ale zważywszy na to, że w ubiegłym roku prezydent ostro zabiegał w Sejmie o pieniądze na metro, a kiedy je dostał, to nie wykorzystał, sprawa wydaje się co najmniej dziwna.Zapewne warszawiacy chętnie się dowiedzą, dlaczego prezydent, którego wciąż bardzo cenią, tak niechętnie realizuje w mieście inwestycje. Nawet te, na które dostaje dotacje z budżetu państwa.
km