REKLAMA

Białołęka

różne »

 

Jestem córką generała. Nie dam się!

  13 października 2015

alt='Jestem córką generała. Nie dam się!'

Rozmowa z Anną Marią Anders, córką generała Władysława Andersa, kandydatką do Senatu RP.

REKLAMA

- Nie ma chyba Polaka, który nie znałby nazwiska Anders. Jak to jest być dzieckiem legendy?

- To, że byłam wychowana w bardzo patriotycznym domu i że rodzice wszędzie brali mnie ze sobą od małego dziecka, bardzo mi teraz pomaga. Od zawsze byłam bowiem przyzwyczajona, że chodziłam z rodzicami na jakieś oficjalne akademie, podczas których siedziałam w pierwszym rzędzie. Moje dzieciństwo było podzielone. Z jednej strony bardzo normalne, ponieważ urodziłam się w Anglii i ojciec, chodząc po ulicy, był osobą anonimową. Byliśmy bardzo blisko ze sobą, spędzaliśmy razem dużo czasu, często razem czytaliśmy. Z drugiej strony, było oficjalne życie emigracji i generał Anders bardzo się w nie angażował. Czasem występował w mundurze, czasem w cywilu, ale zawsze odnoszono się do niego z wielkim respektem. Było wiele oficjalnych spotkań, akademii, kluby, restauracje. Rodzice nigdy nie pytali mnie, czy chcę na nie iść. Po prostu szłam tam, siedziałam w pierwszym rzędzie i przyznam - trochę mnie to wtedy nudziło. Utkwił mi w pamięci obraz ojca w mundurze, do którego wszyscy mówili: "Czołem, panie generale", a on odpowiadał: "Czołem, żołnierze". I teraz, gdy biorę udział w jakichś oficjalnych uroczystościach, podczas których padają takie słowa, przypomina mi się dzieciństwo. Gdy byłam nastolatką, ojciec chorował. To były ciężkie chwile, ale ciągle spędzałam z nim dużo czasu. I cały czas ojciec interesował się tym, co dzieje się na świecie. To po nim odziedziczyłam to zainteresowanie.

Kup bilet

- Czego młodzi ludzie powinni się dziś uczyć od generała Andersa? Jaka jest lekcja tamtego pokolenia dla współczesnych Polaków?

- Honoru, patriotyzmu, lojalności, odwagi i konsekwencji w działaniu. Ojciec nie bał się tych, którzy byli przeciwko niemu. Wiedział dokładnie, czego chce, odważnie, ale z rozwagą zmierzał do celu. To są bardzo dobre cechy. Gdyby ojciec nie posiadał tych cech, nie wyprowadziłby przeszło 120 tys. osób ze Związku Sowieckiego. Miał wizję i był osobą zdecydowaną. Potrafił to zrobić wbrew wszystkim przeciwnościom. Historia jest bardzo ważna dla młodzieży, bo z niej człowiek może czerpać wzorce i przez jej pryzmat kształtować swoją przyszłość. Polska miała cudownych bohaterów i nie można o nich zapomnieć. Ojciec niewątpliwie do nich należał. Był nie tylko wodzem, ale także mężem stanu. Autentycznym liderem, a to jest ważna cecha. We współczesnym świecie brakuje nam liderów, nie tylko w Polsce. Zniszczono wiele autorytetów. Dzisiaj musimy je odbudowywać i warto to robić czerpiąc z historii i tradycji. Marszałek Piłsudski powiedział kiedyś: "Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości."

REKLAMA

- Kim jest Anna Maria Anders?

- Urodziłam się w Londynie. Patriotyczna atmosfera generalskiego domu przesądziła o moim charakterze, poglądach i postawie życiowej. Kształciłam się w Wielkiej Brytanii, na Uniwersytecie w Bristolu kończąc filologie francuską i hiszpańską. Skończyłam także studia ekonomiczne w USA na Uniwersytecie w Bostonie, uzyskując tytuł MBA (Master of Business Administration). Mam zdolności lingwistyczne, które sprawiają, że mówię biegle sześcioma językami (angielski, włoski, niemiecki, francuski, hiszpański no i oczywiście polski). Pracowałam w Biurze Prasowym UNESCO w Paryżu, zyskując bogate doświadczenie medialne i prasowe. Przez wiele lat pracowałam w światowej firmie z branży przemysłu naftowego, poznałam Bliski i Daleki Wschód, Australię, Kanadę, Stany Zjednoczone i Amerykę Południową. W 1984 roku w trakcie uroczystości 40. rocznicy Zwycięstwa pod Monte Cassino, poznałam przyszłego męża - pułkownika Roberta Costa, amerykańskiego dyplomatę wojskowego w Rzymie, który później pracował w Pentagonie u Sekretarza Obrony w administracji prezydenta USA Ronalda Reagana. W 1993 roku urodził się mój jedyny syn Robert Władysław Costa, kontynuujący wojskowe tradycje dziadka generała i ojca pułkownika, gdyż w 2015 otrzymał pierwszy stopień oficerski w amerykańskiej armii. Od 2011 roku, po śmierci mojej mamy podjęłam w Polsce kontynuowanie misji generałowej Ireny Renaty Anders, która niestrudzenie od 1991 roku dbała o pielęgnowanie pamięci o generale Andersie i jego żołnierzach. Po odwiedzeniu Rosji i Uzbekistanu postanowiłam dokończyć dzieło ojca i pomóc w powrocie do Polski potomkom Polaków, którzy do dziś żyją w byłych republikach sowieckich, a chcieliby wrócić do ojczyzny swych przodków. W tym celu powołałam najpierw Stowarzyszenie im. Generała Władysława Andersa, a następnie Fundację jego imienia, której jestem prezesem.

REKLAMA

- Jeśli zostanie Pani senatorem, zamieszka Pani w Polsce?

- Praktycznie już mieszkam w Polsce. Więcej czasu spędzam w kraju niż w USA. Jeżeli zostanę senatorem, w całej pełni poświęcę się służbie publicznej w kraju. Ja czuję się potrzebna tutaj. Uczestnicząc w wielu spotkaniach i uroczystościach patriotycznych w Polsce zrozumiałam, że choć urodziłam się Londynie po II wojnie światowej, to jestem dla wielu Polaków reprezentantką wartości II Rzeczypospolitej, której całe życie poświęcił mój ojciec. Chcę dopisać ostatni rozdział do jego dzieła. I dlatego czuję, że moje miejsce jest w Polsce. Koło historii się zamyka. Generał Anders, któremu nie dane było żyć w wolnej Polsce, wbrew swym wrogom i prześladowcom, powrócił do Ojczyzny w osobie swojej córki. Wierzę, że ojciec jest dumny z mojej decyzji.

Rozmawiał GW

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA