Inwazja kotów na Wysockiego. "Wszędzie są pchły"
17 lipca 2015
- Piwniczne koty to prawdziwa plaga na ulicy Wysockiego. Na osiedlu nie da się już wytrzymać! Piwnica powoli staje się pomieszaniem schroniska z kocim żłobkiem. Wszędzie są pchły. Nie dajemy sobie z nimi rady - mówią czytelnicy z Bródna.
Bezdomne, czy jak kto woli "wolno żyjące" koty są od dziesięcioleci częścią krajobrazu Bródna. Zamieszkują piwnice i wózkownie, zimą wygrzewają się na rurach ciepłowniczych. Ich pochodzenie jest zresztą bardzo ciekawe - to potomstwo dawnych bródnowskch kocurów, które mieszkały w domkach i kamieniczkach. Kiedyś ich zadaniem było łapanie myszy, które chętnie przychodziły do izb z pól, gdzie dziś jest park i szpital. Z czasem, gdy stare kamienice i drewniaki zastępowały nowoczesne bloki, koty przeniosły się wraz z ludźmi do nowych siedzib. I tak już jest od lat.
Bez przerwy mi miauczy
- Teraz to już naprawdę gruba przesada - uważa czytelnik z ulicy Wysockiego 14, który zadzwonił do redakcji. - Jest ich istne zatrzęsienie. Za oknem bez przerwy któryś miauczy. W piwnicy śmierdzi kocim moczem - załamuje ręce. Wtóruje mu mieszkanka tego samego budynku. - Wyszłam niedawno z wnuczkiem na podwórko. Malec bawił się w piaskownicy. Nagle zaczął płakać, bo wsadził rękę w kocią kupę. Kotki bowiem robią sobie z piaskownicy publiczną toaletę - dodaje.
Mieszkańcy są jednak podzieleni na dwie frakcje: wrogów i sympatyków mruczących zwierząt. Wrogowie nie chcą kotów, bo boją się pcheł i mają dość smrodu zwierzęcych odchodów. Zwolennicy z kolei lubią koty, dokarmiają je i uważają, że mimo wszystko zwierzaki są częścią osiedla.
A co stanowią przepisy? Administracja osiedla nie ma wątpliwości. Koty są potrzebne. - Można powiedzieć, że są pod ochroną. Nie mamy prawa ich wyrzucić. Opiekują się nimi współpracujące z ratuszem wolontariuszki fundacji zajmującej się bezdomnymi zwierzętami - mówi administratorka jednego z domów. Wolontariusze dbają także o odpchlenie zwierząt i dokarmianiem ich. Smakołyki dla mruczków kupują także sami mieszkańcy, który dbają o pełne miski swoich wąsatych pupili. Raczej więc trzeba pogodzić się z tym, że koty były, są i będą.
Przemysław Burkiewicz