Hipokryzja w marketach
4 lutego 2011
Sklepy sieciowe wprowadzają ograniczenia na sprzedaż najpopularniejszych towarów, takich jak np. mąka, cukier czy mleko. Produkty te można kupić tylko w ograniczonych ilościach. Jak wygląda to w praktyce? - Fikcja, która kosztuje nas czas i nerwy - skarżą się zdenerwowani klienci.
Boimy się hurtowników
- Ograniczenia ilościowe w sprzedaży towarów są wprowadzane w pojedynczych przypadkach dla artykułów po wyjątkowo korzystnych promocyjnych cenach, a artykuły te są odpowiednio oznakowane, np. "sprzedaż tylko w ilości detalicznej" lub "sprzedaż do 10 kg" - wyjaśnia Daniel Szabaciuk, rzecznik prasowy sieci Kauf-land. Powód? Wprowadzając reglamentację sieciówki chcą uniknąć masowych za-kupów przez hurtowników lub pośredników. - W przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że duża partia towaru była wykupywana przez pojedyncze osoby, w związku z czym, pozostali klienci nie mieli możliwości zakupienia oferowanego asortymentu - przyznaje Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i komunikacji zewnętrznej Carrefour Polska.Zakupy jak za komuny
Jednak klienci podważają sens wprowadzanych ograniczeń. - Praktyka pokazuje, że to fikcja, która najbardziej uderza w zwykłych klientów - twierdzą. Potwierdzają to nawet sami winowajcy. - Ograniczenia daje się obejść bez problemu. Kupuję cu-kier w markecie, a potem go sprzedaję u siebie w sklepie z kosmiczną marżą, bo taniej wychodzi niż z hurtowni... - przyznaje jeden ze sprzedawców na tarchomiń-skim bazarku. Zapytaliśmy rzecznika sieci Kaufland, czy w związku z taką sytuacją nie można np. zwiększyć limitu reglamentowanych towarów, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.- Skoro zgrzewka mleka liczy 12 kartonów, to ograniczenie możliwości zakupu do 10 sztuk świadczy o bezmyślności szefów Kauflandu - komentuje klient i za-znacza, że w Auchan nieraz kupował nawet trzy zgrzewki i nie miał problemów przy kasie. - Jaki to hurt? - pyta. - U mnie dzieci wypijają trzy litry dziennie. Zgrzewka nie starcza nawet na tydzień.
Marzena Zemlich