GKP Targówek zapłaci za tablety dla radnych i inne fanaberie
21 lutego 2014
Trzydzieści tabletów o wartości 40 tysięcy złotych kupił burmistrz Targówka dla swoich radnych. Prawie dwa razy więcej chce ściągnąć z GKP Targówek za użytkowanie terenu.
Burmistrz tablety zamówił, a rzecznik dzielnicy wyjaśniał TVN Warszawa, że sprzęt trafi do którejś ze szkół. Pomysł chwalebny, ale to koncept na wybrnięcie z grubej niezręczności, w jaką wpakował dzielnicę burmistrz Antonik.
Nie pierwszej zresztą. Przypomnijmy choćby, że zdaniem władz dzielnicy trzeba wydać milion złotych (jedynka i sześć zer) na budowę toalety w parku Wiecha. Wytknęliśmy wtedy burmistrzowi, że za tę kwotę można spokojnie zbudować wygodny dom jednorodzinny z pełnym wyposażeniem. Zresztą trzeba przyznać, że jest już jakiś postęp, bo rok temu zbudowanie toalety w parku Bródnowskim miało kosztować dwa razy więcej. Elektroniczne zabawki za 40 tysięcy też są podejrzanie drogie, skoro zgodnie z prawem głównym wyznacznikiem zamówień publicznych jest cena - a najtańszy tablet można kupić za... 149 złotych według internetowej porównywarki cen.
Mniej więcej w tym samym czasie burmistrz wysłał do GKP Targówek pismo, aby klub zapłacił ok. 70 tys. zł za użytkowanie terenu. Starczy na tablety i jeszcze zostanie na inne fanaberie. Nic to, że klub sportowy może w każdej chwili zakończyć swoją działalność. Najwyżej burmistrz sprzeda teren deweloperowi...
Możliwości są dwie: albo burmistrz kompletnie nie ma pojęcia, co ile kosztuje i jakie są priorytety w dzielnicy, albo ma świadomość, że po listopadowych wyborach samorządowych może być różnie. Jedno i drugie świadczy o burmistrzu Antoniku nie najlepiej.
Swoją drogą, niechęć do postępu technicznego wśród radnych też nie działa na ich korzyść. Można się obruszać na wywalanie kasy w kosmos - ale można też przyjrzeć się, co to jest ten tablet. Może nie jest tak straszny jak, na przykład, dżender i da się go z pożytkiem wykorzystać?
Wiktor Tomoń