Gdzie się podziały latarnie gazowe?
15 listopada 2017
To nie tylko zabytek techniki, ale także "bonus" do klimatu bielańskiej starówki. Co się stało z lampami z Cegłowskiej?
Spacerując wieczorami po Starych Bielanach, Sadybie czy Śródmieściu można natrafić na charakterystyczne, eleganckie latarnie, dające dość słabe i ciepłe światło. To lampy gazowe, zamiast standardowej żarówki czy diody LED wyposażone w tzw. siateczki Auera - źródłem światła jest gaz. W XIX wieku ten szkocko-niemiecki wynalazek całkowicie odmienił sposób, w jaki mieszkańcy wielkich europejskich miast spędzali wieczory. W Warszawie gazowe oświetlenie ulic pojawiło się w roku 1856, o czym przypomina skromny pomnik, stojący na rogu Alej Ujazdowskich i Agrykoli. To właśnie tam można znaleźć najwięcej latarń gazowych, stylizowanych na XIX-wieczne.
- A co się stało z latarniami gazowymi, które stały na Cegłowskiej? - pyta czytelnik. - Podobno to były ostatnie takie latarnie w Warszawie. Mam nadzieję, że nie zostaną zastąpione elektrycznymi.
Rzeczywiście, latarnie z Cegłowskiej to jedne z niewielu w Warszawie oryginalnych egzemplarzy, które przetrwały zniszczenia II wojny światowej. Na dzisiejszych Starych Bielanach oświetlenie tego typu zamontowano w latach 30. ubiegłego wieku.
- Zapalane były automatycznie, zwiększeniem ciśnienia gazu, ale po wysadzeniu przez Niemców w 1944 roku rozdzielni przy Ludnej powrócono do starej metody zapalania ręcznego - pisze Jarosław Zieliński w przewodniku historycznym po Bielanach. - Latarnie obecnie należą do typu czteropłomieniowego, a ich kształt niemal nie różni się od warszawskich pierwowzorów z 1855 roku.
- Latarnie z Cegłowskiej zostały zdemontowane i oddane do renowacji przy okazji wymiany instalacji - uspokaja Małgorzata Kink, rzeczniczka urzędu dzielnicy. - Wkrótce zostaną ponownie zamontowane.
(dg)