Dymy nad Białołęką. Sąsiedzi nas trują
19 stycznia 2016
Sezon grzewczy w pełni, a nad kominami niektórych domów unoszą się gęste, śmierdzące dymy. Władze miasta obiecywały, że z tymi, którzy palą w piecach czym popadnie, porządek zrobi straż miejska. Obiecanki, cacanki...
Dymy nad Białołęką
Od jakiegoś czasu dostajemy sygnały od mieszkańców Białołęki, zwłaszcza z okolic jednorodzinnej zabudowy, o unoszącym się z kominów czarnym dymie i nieprzyjemnym zapachu. Podobne skargi można znaleźć na forach internetowych:
- Mieszkam przy ul. Mehoffera 66-70. Co tam się dzieje w sezonie zimowym! Prawdziwy smog leci z domków przy ul. Przemian i ul. Bramka. Dymi aż miło. Jeśli ktoś chciałby powdychać wyziewy z kominów, zapraszam w te okolice. Jakby się redakcja tym zainteresowała, służę dokumentacją zdjęciową.
- Z kominów na Czeremchowej całą zimę leci czarny dym i śmierdzi palonymi śmieciami.
- Na ul. Kąty Grodziskie, tam gdzie jest stara zabudowa, nie można przejechać, tak śmierdzi. Palą śmieci na potęgę, aż szczypie w oczy.
- W okolicy Mehoffera ktoś się dogrzewa paląc śmieci. Zadymiona cała okolica i śmierdzi, że nie ma jak oddychać. Czy ktoś może wie, do kogo zgłosić problem?
No, właśnie do kogo? Niby wiadomo - do straży miejskiej. Ta zapowiadała niedawno, że ma uprawnienia do kontrolowania, jaki opał ląduje w warszawskich piecach. W sąsiednim Legionowie od listopada już straż sprawdza, czym ludzie palą w piecach, a za odmowę wpuszczenia strażników grozi mieszkańcom 6 tys. zł grzywny.
Straż miejska interweniowała jeden raz
Ale co wolno w Legionowie, tego - jak się okazuje - nie da się przeprowadzić w Warszawie. Trudno się dziwić, że mieszkańcy Białołęki nie wierzą w skuteczność działań straży.
- W okresie od 1 grudnia 2015 r. do 12 stycznia 2016 r. do Straży Miejskiej m.st. Warszawy wpłynęło jedno zgłoszenie od mieszkańców Białołęki dotyczące spalania śmieci. Według osoby zgłaszającej dym, będący prawdopodobnie efektem spalania śmieci, wydobywał się z terenu obiektu użyteczności publicznej. Zgłoszenie nie zostało potwierdzone przez przybyłych na miejsce strażników - mówi rzeczniczka warszawskiej straży Katarzyna Dobrowolska.
Przyznaje jednocześnie, że poza "potwierdzeniem zdarzenia" funkcjonariusze i tak niewiele mogą zdziałać.
- Strażnicy miejscy nie prowadzą jeszcze kontroli pod kątem spalania śmieci w piecach. Specjalny Oddział Ochrony Środowiska, który ma się m.in. takimi sprawami zajmować, dopiero powstaje - mówi rzecznika. Kiedy powstanie i kiedy zacznie wreszcie kontrolować, czym nas trują nasi sąsiedzi, nie jest w stanie powiedzieć. Póki co zatem w walce z palaczami śmieci strażnicy nam nie pomogą. Na szczęście, połowa sezonu grzewczego już za nami. Lada chwila nie będzie czego kontrolować. Jak to u nas...
(wk)