Dowody zalegają w urzędach
18 lutego 2008
Sprawa dowodów znowu powraca. Tym razem problem dotyczy odbioru dokumentów, które leżą w urzędniczych szafach.
Teraz urzędy mają nowy kłopot - dziesiątki tysięcy nowych dowodów w sza-fach. Ludzie na razie nie zgłaszają się po nie. Narzekają, że nie mogą tego uczynić, bo godziny przyjęć interesantów nie są elastyczne. - Kiedy był obowiązek wymiany dowodów, urzędy pracowały dłużej, a dodatkowo w jedną sobotę miesiąca były dy-żury. Ci, którzy pracowali w tygodniu i nie mogli przyjść, mieli możliwość umówie-nia się na sobotę. Teraz nie ma żadnych dyżurów, a takie niewątpliwie by się przydały - mówi jeden z mieszkańców Warszawy.
Urzędnicy są innego zdania. Twierdzą, że na sobotnie dyżury przychodziło bar-dzo mało osób, a wydłużanie godzin pracy powoduje tylko przesunięcie w czasie wąskiego gardła, bo najwięcej osób jest tuż przed zamknięciem. Nie ma znaczenia, o której jest zamykane.
Tylko Bemowo nie ma większego problemu z odbiorem dowodów przez peten-tów. - Owszem jest kilkaset nieodebranych dowodów, ale nie stanowi to żadnego problemu. Nasi mieszkańcy mieli możliwość skorzystania z opcji dowiezienia doku-mentu do miejsca zamieszkania. W tym celu należało wypełnić tylko krótki wnio-sek, a urzędnik przywoził dowód do domu - mówi rzecznik urzędu Krzysztof Zyg-rzak.
Mieszkańcy Warszawy zastanawiają się, dlaczego każdy nie mógłby otrzymać nowego dowodu pocztą lub kurierem. To przecież standard w Europie.
Stare książeczkowe dowody ważne są tylko do końca marca.
Agnieszka Pająk-Czech