Dewianci na Targówku? Internet huczy, policja apeluje
25 maja 2018
Jak donosiła nasza czytelniczka przed długim majowym weekendem - około 35-letni mężczyzna onanizował się przy przystanku Targówek Ratusz. Policja nie potwierdza tych doniesień, jednakże w nieodległej przeszłości mieszkańcy alarmowali o podobnych przypadkach.
- Postanowiłam napisać, aby nagłośnić sprawę oraz ostrzec mieszkańców. Być może widziało to więcej osób. 25 kwietnia około godziny 11 na przystanku Targówek - Ratusz mężczyzna około 35 lat ubrany w jeansy i ciemną koszulkę, patrząc na przechodniów (w tym bawiące się w wózku dzieci) onanizował się na oczach wszystkich. Wyraz twarzy oraz "odgłosy" nie wskazywały na nic innego. Mieszkańcy, uważajmy na swoje pociechy. Załączam zdjęcie, jakie udało mi się zrobić - napisała mieszkanka.
Policja nic nie stwierdziła
Sprawdziliśmy, czy policja coś wie w tej sprawie i jak często są podobne doniesienia. - Ze zdjęciem mężczyzny zapoznano dzielnicowych odpowiedzialnych za nadzór we wskazanym rejonie. Nie został rozpoznany. Opisana osoba nie była widziana w rejonie tego przystanku ani w innym miejscu. Do dzielnicowego nie wpływały również informacje od mieszkańców odnośnie podobnego zdarzenia - poinformowała podkom. Paulina Onyszko z rejonowej policji.
Internet przyjmie wszystko?
Warto przypomnieć, że to nie jedyne doniesienie o dewiantach seksualnych grasujących na Targówku. Na facebookowych grupach nierzadko opisywane są przypadki publicznego obnażania się czy też masturbacji. - Pragnę ostrzec przed zboczeńcem, który kręci się często w parku Bródnowskim. Na górce dużo pań opala się w bikini. Po kilku chwilach jedna z kobiet uciekła, pospiesznie mówiąc do mnie "niech lepiej Pani stąd ucieka". 20 metrów dalej na ławce siedział mężczyzna, który patrzył w naszym kierunku i się masturbował. Widząc nasze oburzenie, zmienił po prostu miejsce i usiadł tam, gdzie opalały się inne osoby - zaalarmowała na Facebooku mieszkanka, przestrzegając przed 20-letnim brunetem, czym wywołała ożywioną dyskusję. Jak się okazało - pań z podobnymi doświadczeniami znalazło się więcej. - Miałam taką sytuację w tramwaju przy Rembielińskiej. Nagle zaczęło się robić pusto, a ja głupia nie zorientowałam się, że gościu obok się onanizuje - wspomina Klaudia.
W ostatnim roku na portalach społecznościowych pojawiły się ostrzeżenia - raz przed usiłującym napaść na kobietę zboczeńcem, raz przed próbującym wciągnąć do samochodu dziewczynkę. W sierpniu ubiegłego roku mieszkanka Bródna zaalarmowała na Facebooku (a jakże), że została zaczepiona na przystanku Kondratowicza przez nieznanego mężczyznę, który natarczywie chciał ją pocałować. Gdy odmówiła, szedł za nią. Wystraszona dziewczyna poprosiła parę przypadkowych przechodniów o pomoc i wezwała policję. Chłopak uciekł. - Dziewczyny uważajcie na siebie i zaopatrzcie się w gaz pieprzowy - napisała pani Dorota.
Czy opisane historie są prawdziwe? Policja podkreśla, że żadnego zdarzenia absolutnie lekceważyć nie wolno i apeluje o zgłaszanie wszystkich niepokojących przypadków. Mimo że większość świadków nie zawiadamia policji, zgłoszeń nie brakuje.
- Komenda Rejonowa Policji Warszawa VI w roku 2017 otrzymała 102 zgłoszenia o charakterze seksualnym lub przemocy seksualnej - poinformowała sierż. szt. Agata Halicka.
(DB)