Developer nas oszukał!
19 czerwca 2009
Transparenty z takim napisem od kilku dni wywieszone są na balkonach i w oknach zamkniętego osiedla Tivoli przy ul. Malborskiej na Bródnie. Mieszkańcy czują się oszukani, bo grozi im, że stracą część terenu i nie będą mieli placu zabaw.
Za blisko kanałku
Dyskusyjny od niedawna plac zabaw znajduje się na terenie osiedla od strony ka-nałku. Sięga od budynków do ogrodzenia. Developer zamierza skasować plac za-baw i przesunąć płot o siedem metrów w głąb osiedla.- To dlatego, że zgodnie z przepisami 10 metrów od linii brzegowej każdego cieku wodnego nie może być żadnego ogrodzenia - wyjaśnia Rafał Lasota, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Targówek. - W tej chwili ta odległość wynosi zaledwie trzy metry, więc ogrodzenie trzeba przesunąć siedem metrów w głąb osiedla.
Jak developer mógł wybudować osiedle niezgodnie z przepisami? - pytam.
- Developer wiedział, jaki jest obrys działki - mówi rzecznik Lasota. - Ogrodze-nie trzeba przesunąć, a powstały fragment dzielnica zagospodaruje. Jest plan re-witalizacji tego terenu.
Tłumaczenie rzecznika, który reprezentuje stanowisko kierownictwa dzielnicy, zadziwia przedstawiciela developera.
- Jeżeli to wszystko było takie oczywiste, to dlaczego dzielnica dała nam po-zwolenie na budowę? - pyta Sebastian Włodarski. - Developer nie działał w złej wo-li, bo otrzymał pozwolenie. Gdy władze dzielnicy podjęły decyzję o rewitalizacji, przyszło w końcu ub. roku pismo w sprawie spornego fragmentu działki.
Jak mówi Sebastian Włodarski, developer stara się o zmianę decyzji:
- Wystosowaliśmy wspólne pismo z mieszkańcami do urzędu Targówka z proś-bą o zmianę decyzji i pozostawienie nam tego fragmentu działki. Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź. W każdym przypadku będziemy reprezentować mieszkańców - zapewnia. Sebastian Włodarski dodaje, że developer nie zamierza likwidować placu zabaw. Najwyżej zamiast 12 zabawek będzie dziesięć.
Zatajenie informacji
Inaczej widzą to mieszkańcy Tivoli. Uważają, że developer nie mówił im wszystkie-go. Zatajał ważne informacje. Nie podają nazwisk, bo boją się nieprzyjemnych za-chowań developera.- Reprezentuję wspólnotę blisko 280 mieszkańców Tivoli - mówi mój rozmów-ca. - Developer zatajał istotne informacje, bo nikt by nie podpisał aktu notarial-nego.
Jakie to informacje? Otóż początkowo całe osiedle było na jednej dużej działce. W umowach przedwstępnych był zapis, że działka będzie dzielona, ale po to, by w przyszłości utworzyć kilka wspólnot mieszkaniowych. W ostatecznych aktach no-tarialnych nie było już informacji o celu dzielenia działki, ale o tym, że duża działka jest dzielona na mniejsze. Teraz mieszkańcy dowiedzieli się, że developer zamierza sprzedać gminie działkę wzdłuż ogrodzenia, zlikwidować plac zabaw lub przenieść go do części ogólnodostępnej, co umożliwi dzielnicy zagospodarowanie terenu re-kreacyjnie. Bezpośrednio pod ich oknami.
Trudno się dziwić, że to się nie podoba. Mieszkańcy kupowali lokale za niemałe pieniądze na osiedlu z pięknym placem zabaw i nad cichym kanałkiem. Teraz oka-zało się, że plac ma być zdemontowany, ogrodzenie przesunięte, a pod oknami mają mieć deptak.
Spotkanie w urzędzie
Developer twierdzi, że przyczyną problemu jest odmienna interpretacja zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dzielnica podkreśla, że spór o działkę i ewentualne odszkodowania, to sprawa między mieszkańcami i develo-perem. Dlaczego jednak nie kontrolowano, co się dzieje na budowie? Odległość osiedla od siedziby urzędu dzielnicy to rzut beretem. Trudno uwierzyć, że nikt nie zauważył, że osiedle powstaje za blisko kanałku.Nie można się dziwić, że mieszkańcy Tivoli czują się oszukani. Płacili za kon-kretne walory, niby je dostali, ale grozi im, że stracą to, co ich na Malborską przy-ciągnęło.
- Gdyby urzędnicy z nami rozmawiali, to niewykluczone, że byśmy sporny te-ren udostępnili - mówią. - Ale nas potraktowano lepiej nie mówić jak.
Na razie szykują się do rozmowy w urzędzie. Mają już wyznaczoną datę spot-kania. Czy dojdzie do porozumienia? Będziemy do tematu wracać.
Jolanta Zientek-Varga