Debile są wśród nas
16 stycznia 2009
Porysowane i oplute drzwi, urwane klamki albo odchody na wycieraczce, to niektóre z wybryków osiedlowych chuliganów w blokach przy ul. Erazma z Zakroczymia.
Zastraszeni mieszkańcy
Mieszkańcy już wielokrotnie spotkali się z wandaliz-mem w swoim osiedlu. Większość z nich miała okazję na własnej skórze przekonać się o pomysłowości pół-główków. Sprawcami wybryków jest nie tylko przy-jeżdżająca w te okolice młodzież, ale także "miejs-cowi". Szukając rozrywki zajmują się dewastacją własnych bloków lub budynków sąsiednich. Mieszkań-cy mnożą przykłady nagannych zachowań, ale nie chcą podawać nazwisk. Boją się zemsty młodocia-nych. - Spotykam na klatce młodzież z piwem w ręce i papierosem w ustach. Zachowują się swobodnie, nawet jak są głośno nikt nie zwróci im uwagi, bo nie chce mieć problemów - mówi jedna z mieszkanek bloku. Zdarzyło się ponoć, że kobieta, która zwróciła uwagę młodym na niestosownie za-chowanie, miała nie tylko oplute drzwi, ale nawet ludzkie odchody na wycieraczce. Ludzie nie chcą też dzwonić na policję.Pewien mężczyzna słysząc na klatce schodowej hałas, wybiegł z mieszkania i zobaczył, jak chłopak z sąsiedniego bloku wybił szybę w drzwiach wejściowych. Zdarzenie zgłosił mundurowym, podał sprawcę oraz swoje dane, do których wgląd miał także podejrzany o wybicie szyby. Zgłaszający musiał stawić się w sądzie grodzkim, by złożyć zeznania, a młodociany chuligan czuł się na tyle bezkarnie, by odgrażać się za zawiadomienie policji. Pourywane lusterka w samochodach parku-jących naprzeciwko bloków, przebite opony, czy porozbijane donice z kwiatami w windzie to inne przykłady na to, że debili wśród nas nie brakuje.
Administracja liczy straty
Z tymi bolączkami boryka się administracja osiedla, która na samą myśl o chuliga-nach załamuje ręce. Mirosława Popławska, kierowniczka osiedla Tarchomin 5 spół-dzielni MSM Budowlani wiele razy zastanawiała się, jak ukrócić wybryki osiedlowych wyrostków. Podobnie jak mieszkańcy ma dość zdewastowanych klatek, porysowa-nych ścian, połamanych ogrodzeń, zniszczonej zieleni, wybitych okien i zniszczo-nych drzwi. Dlatego też do lokatorów kierowane są pisma wzywające do pomocy w wykrywaniu osób dewastujących wspólne mienie oraz do reagowania na rosnący wandalizm. W ostatnim czasie największe zniszczenia miały miejsce w budynkach 16, 18 i 20 przy ul. Erazma z Zakroczymia.- Mamy do czynienia z trudną młodzieżą, która jest wszędzie: na poddaszach, parkingach, latem przed klatkami z dużymi i nie uwiązanymi psami, które zniszczy-ły nam już kilka drzewek - wymienia Mirosława Popławska. - Najsmutniejsze jest to, że są to również mieszkańcy naszych bloków. To młodzież, która zupełnie wy-padła rodzicom spod kontroli - dodaje kierowniczka osiedla. - Przykłady dewastacji można mnożyć. Chuligani zdemontowali drzwi ewakuacyjne z przejść nad dzie-siątym piętrem, które następnie wyrzucili przez okno balkonowe. Zapewne podczas swojego - jak im się wówczas wydawało - "wyczynu" nie pomyśleli nawet, czy ktoś tamtędy nie przechodzi.
Połamali nowe ogrodzenie, z założonych na klatkach dziesięciu nowych skrzy-nek pocztowych po dwóch dniach zostało tylko osiem. W jednym z bloków na pod-dazu są zapisane całe ściany. Warto wspomnieć o zachowaniu młodych ludzi, któ-rzy wręcz rządzą w niektórych blokach. Nie wolno im zwrócić uwagi, bo nie wia-domo, jak się zachowają. Część osób się ich nie boi i nie chce się poddać temu terrorowi, ale większość omija wandali wielkim łukiem. Ludzie boją się zwrócić uwagę chuliganom, obawiając się zemsty. Kiedy członek rady nadzorczej MSM Budowlani Andrzej Kowalik zwrócił uwagę młodzieży, prosząc o spokój i kulturalne zachowanie na ulicy, szybko stał się ofiarą zemsty. Następnego dnia po zdarzeniu zauważył przed swoim blokiem pocięte rośliny, którymi się zajmował.
Sposób na chuliganów
Rada osiedla i rada nadzorcza zorganizowała 30 grudnia ubiegłego roku spotkanie z przedstawicielami urzędu dzielnicy. Przybyli na nie również reprezentanci straży miejskiej i policji. Wniosek po spotkaniu jest smutny: - Ani policja, ani straż miej-ska nie są w stanie nam pomóc - mówi Andrzej Kowalik. Zastrzeżenia administracji dotyczyły m.in. znikomej liczby patroli straży i policji, która radzi składać jak naj-więcej powiadomień. Zostanie to wówczas odnotowane w statystykach. Jednak do-póki ludzie się boją, nie będą zgłaszali. Kwadratura koła.- Osoby, które dopuszczają się wandalizmu mają przekonanie, że bloki są własnością spółdzielni, to niech sobie prezes płaci. A to nie prezes płaci, tylko my wszyscy. Najwyższa pora, żeby i do rodziców dotarło, że za to, co zniszczą nasze dzieci, wszyscy zapłacimy - podkreśla Mirosława Popławska. - Jeśli zacznie brako-wać pieniędzy na zdewastowane przedmioty, klatki schodowe, ściany, drzwi, czy windy - administracja będzie zmuszona podnieść mieszkańcom czynsz na bieżące naprawy.
Z chwilą dokończenia budowy ogrodzenia wokół osiedla i jego "zamknięcia", nadejdzie czas na założenie monitoringu, prawdopodobnie już w czerwcu. Ma to być najbardziej skuteczny sposób walki z chuliganami. Kamery będą monitorowały nie tylko osiedle, ale też miejsca najbardziej niszczone, jak poddasza, windy, czy klat-ki. Ukryte kamery mają w założeniu ukrócić wandalizm. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi kosztami dla mieszkańców, w granicach 500 zł na lokal, jak szacuje Mirosława Popławska. Oby kamery same od razu nie stały się ofiarami łobuzów.
Spółdzielnia Budowlani zastosowała monitoring w osiedlu przy ul. Bolesławickiej na Bródnie, gdzie kamery z powodzeniem odegrały swoją rolę. W jednej z klatek został zniszczony kaloryfer, co spowodowało zalanie pomieszczenia. Dzięki nagra-niu sprawca - mieszkaniec bloku - został zatrzymany. Koszty związane z naprawą szkód pokryli rodzice szukającego niewłaściwych rozrywek chłopaka.
Zapewne świadomość bycia w "ukrytej kamerze" ostudzi zapał do rozbojów niejednego chuligana i jest nadzieja, że przyniesie upragniony spokój mieszkań-com.
bk