Czy Warszawa jest kaleka? Czy tak musi być?
17 lutego 2014
W czerwcu minie 25 lat od wyborów w 1989 roku. Z tej okazji "Gazeta Stołeczna" ogłosiła plebiscyt, który ma wyłonić w drodze głosowania 10 osób oraz 10 wydarzeń najważniejszych dla miasta i regionu w okresie 1989-2014. Organizatorzy przedstawili własne kandydatury w obu kategoriach oraz wyznaczyli czytelnikom termin na zgłaszanie innych propozycji, z których powstanie ostateczna lista.
Są też wydarzenia mniej spektakularne, ale ważne pośrednio lub bezpośrednio dla wielu warszawiaków lub ich spadkobierców, mianowicie rozpoczęcie zwrotów majątków z dekretu Bieruta. Oddawanie znacjonalizowanych nieruchomości zapoczątkował jako prezydent Marcin Święcicki w 1995 r., traktując to jako akt sprawiedliwości, nie mogąc doczekać się na odpowiednią ustawę.
Dziennikarze docenili też Warszawski Rower Publiczny Veturilo. Ten system bezobsługowych wypożyczalni działa m.in. w Śródmieściu, na Ursynowie, Bielanach i w Wilanowie.
Ponadto zwrócili uwagę na to, że Warszawa zmieniła się z przemysłowej na biurową. Zniknęły wielkie zakłady przemysłowe, natomiast powierzchnia biur przekroczyła już 4 mln mkw. Pojawiła się także nowa panorama Warszawy z szeregiem nowych wysokościowców.
Na liście najważniejszych wydarzeń znalazła się również Parada Równości, coroczna manifestacja przeciwko homofobii i dyskryminowaniu mniejszości seksualnych. W 2010 r. w Warszawie odbyła się nawet parada EuroPride.
No dobrze, ale po co ja o tym właściwie piszę, skoro można to przeczytać gdzie indziej? Otóż dlatego, że z listy tej wyłania się bardzo specyficzny obraz Warszawy. Jest to Warszawa kaleka, pozbawiona prawego brzegu. A przecież mieszka na nim pół miliona ludzi! Czy w ciągu ostatnich 25 lat nie wydarzyło się tu nic godnego uwagi, upamiętnienia? Nie było żadnych dokonań, sukcesów?
Otóż, niestety, nie było. Nie mylą się dziennikarze "Stołecznej". Powie ktoś, że przecież Stadion Narodowy jest na Pradze, ale czy ma to dla Pragi jakieś znaczenie? Lista trafnie pokazuje, jaka była w ciągu ostatniego ćwierćwiecza polityka kolejnych władz stolicy wobec prawobrzeżnej Warszawy. Traktowano ją po macoszemu. Wszystko, co ważne i atrakcyjne, działo się na lewym brzegu. Jedyne pozytywne wydarzenia, o których gwoli sprawiedliwości należałoby wspomnieć, to wybudowanie 400 mieszkań komunalnych, co stanowi znaczący przyrost, ponieważ za poprzednich władz nie zbudowano nic. Tu i ówdzie wyremontowano też kilka kamienic, w tym sztandarową na rogu Ząbkowskiej i Targowej. Przynajmniej wycieczki mają co podziwiać. Oczywiście, budowana jest II linia metra, ale tę zaliczymy dopiero do późniejszych sukcesów. W sumie nic nie kwalifikuje się do najważniejszych wydarzeń 25-lecia wolności i w ogóle trzeba dużego samozaparcia, by cokolwiek wskazać. Przepraszam, naprawianie niesprawiedliwości, spowodowanych dekretem Bieruta, jak najbardziej dotyczy Pragi - tyle, że gdy zwraca się kamienice zamieszkałe przez lokatorów, stare niesprawiedliwości zastępuje się nowymi.
W tym roku czekają nas wybory samorządowe. Od tego jakich kandydatów wybierzemy zależy, czy prawobrzeżna Warszawa będzie nadal pomijana w inwestycjach, traktowana po macoszemu i czy w rezultacie obraz Warszawy będzie nadal kaleki, czy też zostanie ona wreszcie mocno osadzona na obu, jednakowo docenianych i bliskich włodarzom miasta, brzegach. Lewy brzeg także na tym skorzysta.
Marek Borowski
senator z Pragi i Targówka, były marszałek Sejmu (2001-2004), wicepremier (1993-1994) i poseł (1991-2011)