Czarne punkty na drogowej mapie Wawra
27 kwietnia 2012
W ubiegłym roku na wawerskich drogach zginęły cztery osoby, a 56 zostało rannych. Do wypadków najczęściej dochodzi na tych samych ulicach.
Powodem wypadków jest przeważnie niedostosowanie prędkości do warunków oraz nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu.
Zdaniem KSP najczęstszym powodem wypadków jest brawura, alkohol oraz brak wyobraźni kierowców. Duża liczba uczestników zdarzeń to młodzi kierowcy, którzy przekraczają prędkość i lekceważą podstawowe przepisy drogowe.
- W wypadkach wciąż ginie zbyt wielu ludzi, zdarza się niestety, że czasami są to całe rodziny. Takie tragedie powinny dać nam do myślenia, czy my też czasem nie zachowujemy się na drodze nieodpowiedzialnie - mówi mł. asp. Robert Opas z KSP.
Policjant przyznaje, że na bezpieczeństwo wpływa także dobry stan nawierzchni jezdni. - Odpowiednia jakość dróg i oznakowanie oczywiście przekładają się na poprawę stanu bezpieczeństwa. Pozytywnym tego przykładem na terenie dzielnicy może być ciąg ul. Lucerny zakończony skrzyżowaniem z Traktem Lubelskim - tłumaczy Opas.
Czekamy na fotoradary
Nie od dziś wiadomo, że skuteczną metodą w walce z drogowymi piratami są fotoradary, a o ich ustawienie w konkretnych miejscach każdy może wnioskować do Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego. - Zaproponowane miejsca są poddawane dogłębnej analizie. Sprawdzamy m.in. czy w odległości 500 metrów przed i za tym punktem w ostatnich trzech latach dochodziło do wypadków. Ustalamy też, czy ich przyczyną była nadmierna prędkość. Bierzemy pod uwagę natężenie ruchu i czy w pobliżu znajdują się przejścia dla pieszych i obiekty użyteczności publicznej - wyjaśnia Alvin Gajadhur, rzecznik prasowy GITD.
Policjant przyznaje - dobry fotoradar zmienia zachowania kierowców. - Przejeżdżając przez skrzyżowanie ulic Sobieskiego i Witosa na Mokotowie widzę, że kierowcy jadący tamtędy zachowują się teraz niemal wzorowo i zmniejszyła się tam liczba zdarzeń drogowych - opowiada Robert Opas.
Podobnie jest w Wawrze. Gołym okiem widać jak bardzo na wyobraźnię kierowców wpływa już sam znak informujący, że niedaleko jest fotoradar.
- Odkąd na ul. Czecha postawili fotoradary, kierowcy zwalniają z każdej strony. Najlepiej widać to na skrzyżowaniu z Kajki - kiedyś samochody tylko śmigały tędy bez opamiętania, teraz nawet przy zielonym świetle wszyscy jadą przepisowo, co nie ukrywajmy, czasem wręcz tamuje ruch, ale za to jest dużo bezpieczniej - opowiada kierowca z Międzylesia.
Które miejsca niebezpieczne?
Radny Paweł Kaszuba twierdzi, że potrzebne są konkretne działania w konkretnych miejscach. A takie są niezbędne np. na wielu skrzyżowaniach, m.in. na skrzyżowaniu Zasadowej z Przewodową.
- Od dawna próbuję naświetlić problem dotyczący bezpieczeństwa na tym skrzyżowaniu, gdzie pierwszeństwo mają samochody poruszające się Zasadową. Jadące od Wału Miedzeszyńskiego ul. Przewodową auta nie zawsze zwracają uwagę na znaki. Powinny być tam albo spowalniacze, albo świecący znak "stop" - mówi Paweł Kaszuba.
Wniosek Kaszuby został przyjęty do rozważenia. Jest na liście problemów drogowych do usunięcia. - Teraz od ZDM zależy, kiedy sprawa organizacji ruchu w tym miejscu zostanie skierowana do realizacji - mówi Andrzej Murat z urzędu dzielnicy.
Nieco inaczej sprawę widzi Zarząd Dróg Miejskich, który twierdzi, że skrzyżowanie nie należy do niebezpiecznych. - Ze statystyk wynika, że na tym skrzyżowaniu w ciągu ostatnich trzech lat doszło tylko do jednej kolizji. Kierowca nie wyrobił się na zakręcie i uderzył w płot. Wygląda więc na to, że nie jest tam niebezpiecznie - kierowcy uważają w tym miejscu, jest ono dostatecznie oznakowane. Nie ma więc podstaw do tego, by coś tu zmieniać - kwituje Adam Sobieraj, rzecznik ZDM.
Anna Sadowska