Cienka zupa na obiad w szpitalu. "Głodzenie pacjentów"
28 września 2018
"Paranoicznie cienka zupka" - czekała w porze obiadowej w szpitalu na naszego czytelnika. - To obłęd. Byłem cały dzień głodny. Oszczędzają nie na tym co trzeba - komentuje pan Zbyszek.
- Pacjent, który przychodzi do szpitala rano, na obiad dostaje tylko zupę. Paranoicznie cienką. To jest żenada. Ludzie zrywają się o świcie, żeby być o siódmej w rejestracji, a potem dowiadują się, że będą głodować. To samo przy wypisie, na który nieraz czekają do późnego popołudnia. Kto to wymyślił? Czyje to zarządzenie? NFZ? Dotyczy to wszystkich szpitali, czy tylko niektórych? - zastanawia się pan Zbyszek, który odwiedził niedawno Szpital Praski. Jednak słyszał od innych pacjentów, że z podobnymi praktykami można się spotkać w całej Warszawie.
O 9 rano dzieci są już po obiedzie?
- Moje dziecko zostało przyjęte na oddział laryngologiczny o godz. 8-9 rano. Okazuje się, że nie należy mu się obiad z dwóch dań i dostało tylko zupę. Czy o godz. 9 rano dzieci są już po obiedzie? - opowiada pan Ireneusz. - Byłem w Szpitalu Bielańskim i w dniu przyjęcia drugiego dania nie dostałem. W dniu wypisu nawet na obiad nie czekałem. I tak posiłki były tam fatalne - opisuje Piotr. Pacjenci opisują też przypadki, że niektórzy pacjenci posiłku... nie mają czym zjeść. - To już norma w polskich szpitalach, że warto mieć własny kubek i sztućce. Sześć lat temu okazało się, że skoro nie wzięłam własnego kubka, to nie dostanę nic do picia. Kubek dostałam od pacjentki, która była wypisywana. Sztućce też trzeba było mieć własne. Dwa lata temu, przy moim kolejnym pobycie, nic nie zmieniło się - dodaje pani Małgorzata.
Nieplanowany pacjent
Skąd takie problemy z obiadami w szpitalach? - Pacjenci przyjęci do szpitala do godziny 11 - po zleceniu przez lekarza określonej diety - otrzymują pełne prowiantowanie, tzn. zupę oraz drugie danie - oczywiście jeśli nie ma przeciwwskazań. Pacjenci niezgłoszeni do działu żywienia na obiad otrzymują tylko zupę. Jest to związane z organizacją przygotowania posiłków, tj. z czasem potrzebnym na przygotowanie i gotowanie dań. Nie możemy z góry zaplanować zwiększonej liczby posiłków. W dniu wypisu pacjenci są zaprowiantowani do obiadu, czyli otrzymują zupę i drugie danie - informuje zastępca dyrektora Szpitala Bielańskiego Piotr Kryst. Jak jest w innych placówkach? - Jeżeli to ma być planowa wizyta w szpitalu, to dla takiej osoby zaplanowany jest też obiad. Tutaj nie różnimy się od hotelu czy pensjonatu, bo jak pacjent przyjedzie do nas z samego rana, to nawet i na śniadanie się załapie. Natomiast inaczej wygląda sytuacja pacjenta, który zostaje przyjęty w trybie nagłym. Nie mamy go w planie żywienia, ale w naszym szpitalu taki pacjent zazwyczaj dwa dania na obiad dostanie, bo mamy 663 łóżka, więc zawsze coś zostaje - podkreśla Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego.
Stan zdrowia nie pozwala
Rzecznik podkreśla, że wielu pacjentów nie rozumie, że obowiązuje ich dieta. - Nie biorą tego pod uwagę, a np. panie po cięciu cesarskim nie mogą spożyć pełnowartościowego posiłku. Ich dieta jest dramatycznie uboga, specjalnie nie za przyjemna i w pierwszej, czy nawet drugiej dobie po porodzie niewiele możemy im zaoferować. Podobnie na gastrologii. Przychodzą osoby, które twierdzą, że czują się bardzo dobrze i wszystko chętnie by zjadły. Tymczasem celowo i świadomie dostają od nas dietę złożoną wyłącznie z zupy. I pamiętam taką skargę sprzed dwóch lat, kiedy pacjent z gastrologii był oburzony, że żywienie praktycznie nie istnieje. Tymczasem była to osoba z bardzo trudną sytuacją jelitową, która nie powinna spożywać zwykłych pokarmów - dodaje Piotr Gołaszewski.
Chore oszczędności
- Bzdury opowiadają, bo nie chodzi mi o diety, tylko o żywienie pierwszego i ostatniego dnia pobytu - komentuje niedawna pacjentka, która zgłosiła tę sprawę do redakcji. Przeczytaliśmy jej odpowiedzi przedstawicieli szpitali. Była nimi oburzona. - Zasada "tylko zupa" dotyczy wszystkich, także planowo przyjmowanych. Czy oni myślą, że jak ktoś jest chory, to już zmysły postradał i nie kojarzy, co do niego salowe mówią? Tylko zupa w dniu przyjęcia i w dniu wypisu. A poza tym, czy w dniu wypisywania pacjenta do domu też go nie mają w planie żywienia? To są jakieś chore oszczędności, których niczym nie da się wytłumaczyć. Ile mielony z ziemniakami kosztuje? Dwa pięćdziesiąt? - pyta rozgoryczona kobieta.
Matce zrobiło się słabo
- Ostatnio odbierałem mamę z chirurgii. Zwolniłem się z pracy, ale dojechałem do szpitala ok. 15. Zanim dotarliśmy na parking, minęła godzina. Potem stanęliśmy w korkach. Dopiero w samochodzie powiedziała mi, że nie dostała drugiego dania. Zanim dojechaliśmy do domu zrobiło jej się słabo z głodu - opowiada nasz czytelnik. - Ktoś, kto wymyślił te zasady, powinien tłumaczyć się przed prokuratorem. To jest głodzenie pacjentów. Ludzi niejednokrotnie ciężko chorych, dla których regularne odżywianie to podstawa. W szpitalach tego nie wiedzą? - pyta.
(DB)