Sekundniki na światłach w Warszawie? "Jeszcze byśmy zarobili"
28 września 2018
Temat montażu liczników odmierzających czas do zmiany świateł powrócił nieoczekiwanie w kampanii wyborczej.
Propozycja zamontowania tego typu urządzeń pada regularnie, między innymi za sprawą budżetu partycypacyjnego. W 2015 roku jeden z mieszkańców Bemowa zasugerował uruchomienie sekundników na skrzyżowaniach Powstańców Śląskich z Piastów Śląskich, Wrocławską, Radiową, Górczewską i Połczyńską. Pomysł został odrzucony przez Zarząd Dróg Miejskich.
- Montaż odmierzaczy czasu jest niezgodny z obowiązującymi przepisami w zakresie sygnalizacji świetlnej - odpowiedzieli drogowcy. - Zostało to potwierdzone zarówno przez Ministerstwo Infrastruktury, jak również Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, którego zdaniem zastosowanie tego typu urządzeń może budzić wątpliwości prawne w przypadku ustalania przyczyny zdarzeń drogowych oraz wprowadzić dezorientację wśród uczestników ruchu.
Coś tu nie gra
Nie po raz pierwszy okazało się wówczas, że w dziedzinie stosowania niektórych przepisów panuje w Polsce rozbicie dzielnicowe. Gdy warszawscy drogowcy odrzucali pomysł, sekundniki działały m.in. w pobliskich Siedlcach. Od tego czasu przepisy zostały zmienione tak, by nie budziły wątpliwości. W ubiegłym roku minister infrastruktury Andrzej Adamczyk uściślił, że sekundniki można zakładać, ale tylko tam, gdzie sygnalizacja świetlna działa w trybie stałoczasowym, czyli niezależnie od natężenia ruchu na skrzyżowaniu.
- Jest to jednak rozwiązanie kontrowersyjne a jego stosowanie w Warszawie byłoby krokiem wstecz w sterowaniu ruchem - pisał ZDM w czerwcu ubiegłego roku. - Sygnalizacja w trybie stałoczasowym to anachroniczne rozwiązanie, systematycznie zastępowane sygnalizacją adaptacyjną, opartą na systemie czujników wykrywających ruch.
Plan Korwina
Montaż sekundników uznaje za dobre rozwiązanie m.in. Janusz Korwin-Mikke, kandydat na prezydenta Warszawy i prezes partii Wolność.
- Wprowadzę urządzenia pełniące dwie funkcje: pokazujące ilość sekund do zielonego światła i przeciętną prędkość, z jaką należy jechać, żeby dojechać na następne zielone - powiedział na konferencji prasowej. - Można powiedzieć kierowcom, z jaką prędkością mają jechać, żeby nie robili zatorów, nie marnowali benzyny. Być może można to zrobić jeszcze z małym zyskiem.
Korwin-Mikke chciałby zamontować urządzenia w partnerstwie publiczno-prywatnym. Firmy zarabiałyby wówczas na wyświetlaniu krótkich treści reklamowych.
Według stanu na 1 czerwca 2017 roku w Warszawie było 750 sygnalizacji świetlnych, z czego ok. 500 działało już w trybie adaptacyjnym a ZDM planował wymianę kilkudziesięciu instalacji stałoczasowych rocznie. Sekundniki można zatem wprowadzić na stosunkowo niedużej liczbie skrzyżowań - głównie tam, gdzie sygnalizatory nie były w ostatnich latach wymieniane.
(dg)