Chcą więcej dopłacać prywatnym przedszkolom
19 kwietnia 2012
W publicznych przedszkolach na Bemowie brakuje 470 miejsc dla trzylatków. Dzielnica pilnie szuka rozwiązania tej sytuacji, bo czasu pozostało niewiele. Jednym z pomysłów jest większa dopłata do miejsc w przedszkolach prywatnych. Plusy - za niepubliczną placówkę rodzice płaciliby jak za państwową.
Mają dwa rozwiązania
Pierwszy pomysł to znalezienie lokalu, który można w szybki sposób zaadaptować na przedszkole publiczne. Dzielnica prowadzi rozmowy z deweloperami i spółdzielniami mieszkaniowymi. - Na razie są to wstępne rozmowy, więc nie ma konkretnych lokalizacji. Taki pomysł już przerabialiśmy na Obrońców Tobruku, gdzie przedszkole powstało w prywatnym budynku - mówi wiceburmistrz Zygrzak.
Drugi pomysł to dopłacenie do miejsc w prywatnych placówkach. W tej chwili prywatne przedszkola dysponują 800 wolnymi miejscami. - Do przedszkoli niepublicznych dopłacamy 75 proc. kosztów utrzymania dziecka, a resztę dokładają rodzice.
Prywatne zyskają
Zdaniem wiceburmistrza wykup miejsc przez urząd to dobre rozwiązanie dla właścicieli przedszkoli. Dzielnica podpisałaby umowę wieloletnią, czyli do końca nauki dziecka w danej placówce niepublicznej. - Właścicielom odpadłyby koszty rekrutacji, czyli marketingu związanego z pozyskaniem dzieci. Przy 470 dzieciach i dopłacie 100 proc. dzielnica musi wydać 4,5 mln zł. Gdybyśmy mieli wystarczającą liczbę miejsc w przedszkolach publicznych, to przy takiej liczbie dzieci i 75-procentowym dofinansowaniu wydawalibyśmy ok. 3 mln zł. Dlatego szukamy najlepszego rozwiązania, choć czasu pozostało niewiele. Na pewno rodziców nie pozostawimy samych sobie - obiecuje Zygrzak.
Przedszkola niepubliczne otwarte na ofertę
Jacek Wawer, dyrektor przedszkola Pomarańczowa Ciuchcia na Bemowie, uważa, że pomysł na wykorzystanie miejsc w przedszkolach niepublicznych jest dobry. - Jesteśmy otwarci na propozycję. Pozostaje jednak kwestia matematyki, gdyż przedszkola niepubliczne mają dużo więcej obciążeń finansowych, np. sami płacimy za lokale i sami je remontujemy. W przypadku przedszkoli publicznych robi to dzielnica. Trzeba policzyć, czy przy podwyższonej dotacji do 100 proc. i tak nie będziemy musieli dopłacać. Ponadto oferta przedszkola niepublicznego jest dużo bogatsza, np. zajęcia z angielskiego kilka razy w tygodniu, warsztaty teatralne, czy gra w szachy, których w publicznym przedszkolu brakuje - mówi dyrektor.
Ewelina Kurzak