Chcą czterech lamp, starają się 12 lat
16 października 2013
27 osób podpisało się w 2001 roku pod pismem z prośbą o zamontowanie oświetlenia na ul. Kwietniowej. Czyli mija właśnie 12 lat starań o montaż... czterech lamp.
Odpowiedź na pierwszą prośbę pozwoliła na optymizm ludziom, którzy po zmroku niemal po omacku idą do swych domów przy ul. Kwietniowej. Wówczas jeszcze gmina Białołęka odpisała, że sprawa oświetlenia zostanie zgłoszona do propozycji planu remontów na 2002 rok. Nic z tego nie wyszło. Trzy lata później sytuacja się powtórzyła - propozycja została zgłoszona i na tym stanęło. Rok później identycznie. W końcu w 2007 roku dzielnica wystąpiła do Stoenu o wydanie decyzji na zawieszenie lamp na istniejących już słupach.
- Zgoda została wydana i na tym się zakończyła praca naszych urzędników. Traktują nas po macoszemu. Nasza ulica leży między oczyszczalnią ścieków a torami. Jest nieoświetlona, nieutwardzona, nie ma chodników - zapomniany fragment dzielnicy - mówi rozżalony mieszkaniec ul. Kwietniowej. Co było dalej? Nic. Wciąż albo brakuje pieniędzy albo pojawiają się inne problemy związane z zawieszeniem kilku lamp. Na przykład, że inwestycji nie ma w obecnym planie budżetowym. - Czy ta bezsensowna i żenująca wymiana pism się skończy, a my doczekamy się jakiegoś konstruktywnego działania? Czy polskim zwyczajem musimy poczekać aż dojdzie do jakiejś tragedii, aby doczekać się zrozumienia i reakcji - pytają mieszkańcy.
- Oświetlenie nie widnieje w limicie wydatków na realizowane przedsięwzięcia na lata 2013 - 2019 dla Białołęki oraz w Wieloletniej Prognozie Finansowej miasta na lata 2013-2042 - poinformował mieszkańców wiceburmistrz Piotr Smoczyński.
Nie lepiej wygląda sytuacja naprawy drogi. - Wykonanie nawierzchni z pospółki i destruktu zostało wstawione do propozycji planu remontów dróg na lata 2012-2013. Jednak ze względu na nieprzyznanie funduszy nie może być ono realizowane - napisał wiceburmistrz Smoczyński zaznaczając, że zadanie ponownie zostanie wpisane do propozycji planu remontów na kolejny rok. I znów wszystko będzie zależało od przyznanych pieniędzy.
- Czy ta bezsensowna i żenująca wymiana pism się skończy, a my doczekamy się jakiegoś konstruktywnego działania? Czy polskim zwyczajem musimy poczekać aż dojdzie do jakiejś tragedii, aby doczekać się zrozumienia i reakcji? - pytają rozgoryczeni mieszkańcy.
Urząd dzielnicy znalazł nowe kontrargumenty: - Stan prawny gruntów, na których mieszkańcy proponują montaż lamp, jest wciąż nieuregulowany, co uniemożliwia budowę oświetlenia, jak i proponowanego przez mieszkańców podwieszenia oświetlenia na istniejących słupach elektroenergetycznych. Przewód zasilający musiałby biec albo pod albo nad gruntem, do którego nie mamy żadnych praw. Do czasu uregulowania stanu prawnego działek budowa oświetlenia nie jest możliwa - mówi Joanna Pernal-Stasińska.
Problem z nieuregulowanymi gruntami odkryto po 12 latach? Ależ błyskawicznie działają urzędnicy Białołęki!
AS