Po naszym tekście o zastawionej drodze pożarowej do redakcji przyszedł e-mail od jednego z Czytelników. Prezentuje on nieco inne spojrzenie na sprawę - szukając przyczyn zastawiania dróg pożarowych, a nie skupiając się na skutkach.
- W tekście pada kluczowa diagnoza: "ludzie nie mają gdzie parkować", a pan radny Andrzej Dąbrowski natychmiast znajduje typowe dla urzędników rozwiązanie: "trzeba zaostrzyć przepisy". Z takim podejściem do potrzeb mieszkańców, to najlepiej, jakby od razu złożył mandat, bo się do niczego nie nadaje. Jeśli ludzie nie mają gdzie parkować, to obowiązkiem radnych jest wybudowanie parkingów. Akurat na Bródnie miejsc na parkingi nie brakuje, więc część odpowiedzialności za tragiczną śmierć opisaną w artykule spada na radę dzielnicy, która przez całe lata nie zrobiła nic, jakby nie dostrzegając, że przybywa samochodów. Tymczasem na całym Bródnie, odkąd tu mieszkam (czyli od prawie 30 lat), największy parking, jaki stworzyli radni, to ten dla siebie przy urzędzie, odgradzając szlabanami miejsca, które przez kilka lat służyły interesantom i takie było ich przeznaczenie. Nie miało tam być parkingu dla prywatnych samochodów urzędników czy radnych. Bo niby właściwie dlaczego urzędnikom i radnym przysługuje parking na prywatne samochody? A co to, autobusikiem to nie łaska do roboty dojechać?
Bródno ma to szczęście, że jest tu bardzo dużo miejsc, które można zaadaptować na parkingi bez żadnej straty dla zieleni miejskiej. Brak poprawy infrastruktury w tym zakresie jest absolutnym skandalem, i bardzo się dziwię, że żaden radny nie zrobił z tego tematu programu swojej kampanii wyborczej.
Z poważaniem
Piotr
Czy ta diagnoza jest słuszna? Czekamy na opinie: redakcja@gazetaecho.pl.