Bo komu by się chciało?
19 grudnia 2008
Urząd dzielnicy Bielany rozdaje mieszkańcom zestawy do sprzątania odchodów po pieskach. Urzędnicy niewiele wynieśli z poprzednich akcji. Nauczenie ludzi sprzątania po psach jest równie prawdopodobne, jak przyzwyczajenie psa do korzystania z nocnika. W Polsce niemożliwe.
Bielany jak co roku postanowiły zaradzić tej sy-tuacji. W urzędzie dzielnicy można dostać bezpłatne torby z łopatką Wu Ce Psinka.
- Pomysłodawcą akcji był wydział ochrony środowiska. Rozdamy 44 tys. tore-bek, można je dostać w pakiecie po kilka w wydziałach obsługi mieszkańców na ul. Przybyszewskiego 70/72, Lipińskiej 2, Podczaszyńskiego 12. Torebki są przezna-czone dla wszystkich mieszkańców. Po wyczerpaniu obecnego zapasu - jeśli akcja "wypali" - mamy zamiar w 2009 r. zakupić następną partię. Zestaw składa się z pa-pierowej, ekologicznej, samorozkładalnej torebki i łopatki tekturowej. Po wykorzys-taniu można go wrzucać do zwykłego kosza na śmieci - informuje rzecznik prasowy dzielnicowego urzędu Tadeusz Olechowski.
- Akcja w sumie jest fajna, ale mało dostępna dla mieszkańców. Bo komu by się chciało jechać specjalnie do urzędu, żeby pobrać kilka torebek? Powinni je rozdawać np. w osiedlowych sklepach, może ludzie chętniej by sprzątali. Mało jest też u nas w dzielnicy pojemników na psie odchody - komentuje mieszkanka Bielan.
- To jest program pilotażowy. Na pewno zachowamy te uwagi i postaramy się rozszerzyć akcję - komentuje rzecznik ratusza.
Pomysł sprzątania po swoim pupilu nie jest nowy, ale dla urzędu - jak słyszy-my - pilotażowy. Do świadomości ludzi dociera fakt, że wędrowanie między psimi kupami nie jest ani przyjemne ani estetyczne, ale sami nie czują się za to odpowie-dzialni. Ocean wody jeszcze upłynie zanim zrozumieją, że porządkując trawnik po zwierzaku dbają nie tylko o swoją opinię, ale także o okolicę, w której żyją. Dla-czego urzędnicy nie zorganizują sprzątania, a kosztami nie obciążą mieszkańców? Nic tak nie boli jak podatek, który trzeba opłacić każdego miesiąca.
Agnieszka Pająk-Czech