Parafrazując pewnego Józefa Wissarionowicza, dług jednostki to tragedia, długi milionów to statystyka. Dlatego niniejszy tekst nie ma nic wspólnego z upadłością Grecji, zajmijmy się natomiast Rafałem P. z Bielan.
22-latek remontował mieszkanie pewnej kobiety. Ponieważ debet na koncie dawał się we znaki, a wierzyciele nie chcieli zaproponować mu pakietu pomocowego, praca u niej miała pomóc w likwidacji zadłużenia. Wykorzystując nieuwagę pracodawczyni, w ciągu dwóch miesięcy wyniósł jej z domu osiem łańcuszków, dwie zawieszki ozdobne, dwa pierścionki i kolczyki - razem było tego na jakieś osiem tysięcy złotych. Później bez podania przyczyn remontowanie porzucił i kontakt z nim się urwał. Dopiero po kilku tygodniach właścicielka mieszkania odkryła straty i powiadomiła policję. Bielańscy kryminalni zatrzymali Rafała P. na początku stycznia.
Mężczyzna przyznał się do kradzieży biżuterii. Oświadczył, że sprzedał ją w lombardzie za kwotę 1000 złotych, a otrzymane pieniądze przeznaczył na spłatę długów. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
TW Fulik
na podstawie informacji policji