Bemowo - tu żyje się lepiej. Pozdrowienia z ulicy Narwik
4 grudnia 2015
Bemowo ma swój slogan reklamowy "Tu żyje się lepiej". - Zapraszamy urzędników na ulicę Narwik. Może widok wysypiska śmieci i zawalonych gołębników, w których wciąż żyją ludzie, pobudzi do działania nowe władze dzielnicy - denerwują się mieszkańcy bloku pod numerem 17.
Gołębnikowa epopeja
O gołębnikach na zapleczu numeru 13 pisaliśmy na wiosnę. Był to obraz nędzy i rozpaczy. Zdewastowane, kilkudziesięcioletnie gołębniki i komórki z drewna i dykty zamieszkiwali bezdomni, niestroniący oczywiście od alkoholu, zaczepiający mieszkańców, załatwiający publicznie swoje potrzeby fizjologiczne. Gołębniki należą do mężczyzny, który przez wiele lat nie płacił podatków od nieruchomości. Na dodatek jest ścigany przez policję. Bez prądu, wody i gazu. Administratorka osiedla obok powiedziała nam, że dla dobra mieszkańców wielokrotnie prosiła urząd dzielnicy a także mundurowych o interwencję. - Gdyby któryś z tych bezdomnych zasnął z papierosem, moglibyśmy mieć tu niezły pożar - ironizuje pan Paweł, mieszkaniec bloku pod numerem 17. Pół roku temu po naszym artykule urzędnicy wysłali tu firmę sprzątającą, która pozbierała śmieci. Niestety, sprawa dotyczy kilkunastu działek, z których każda ma innego właściciela, nie sposób więc znaleźć skutecznego rozwiązania.
Teraz nie jest lepiej. Zdewastowane baraki po prostu się zapadły. Dookoła walają się śmieci. Butelki, styropiany, butelki po napojach, nawet opony i gruz. Mimo wszystko nadal ktoś tu mieszka! Chcieliśmy zamienić kilka słów z lokatorem, ale mężczyzna był tak pijany, że nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa. - To, co tu się dzieje, jest nie pod pomyślenia. Rozumiem, że Narwik to nie Aleje Ujazdowskie, ale niech ktoś coś z tym zrobi - mówi pan Paweł. Tylko co?
Wysypisko śmieci pod numerem 18
Po drugiej stronie ulicy Narwik stoi opuszczony domek z czerwonej cegły. Nosi numer 18. Jeszcze kilkanaście lat temu mieszkali tu starsi ludzie, którzy dbali o obejście: chodnik prowadzący do ulicy zawsze zamieciony, rabatki wypielone, w oknach czyste firanki. Jednak po ich śmierci dom zaczął popadać w ruinę. Zagnieździli się tu dzicy lokatorzy, którzy nie tylko wyrzucali śmieci przez okno na podwórko, ale nawet palili w pomieszczeniach... ogniska. - Stare przewody wentylacyjne były zapchane, a że ludziom było zarówno zimno, jak i wszystko jedno, palili ogień pośrodku dużego pokoju - opowiada pan Paweł. Obecnie dom jest "wypatroszony", nie ma nawet okien. A podwórko wygląda jakby wywrotka śmieci wysypała tu cały swój załadunek.
Na tropie właścicieli
W przypadku obu nieruchomości problem jest podobny. Gołębniki należą do mężczyzny, który przez wiele lat nie płacił podatków od nieruchomości. Na dodatek jest ścigany przez policję. Urzędnicy nie chcą jednak zdradzać kim jest i jakie przewinienia ma na koncie. Domek pod numerem 18 także - teoretycznie - ma właściciela. - A wysłanie na miejsce firmy sprzątającej, która zaprowadzi tu porządek, może być uznane za przestępstwo, ponieważ z państwowych pieniędzy opłacilibyśmy posprzątanie czyjejś działki - mówi jeden z pracowników wydziału ochrony środowiska. Wniosek?
Czekamy na śnieg. Przynajmniej na jakiś czas przykryje ten obrazek.
Przemysław Burkiewicz