Bemowo jest wielkim problemem dla Platformy
1 kwietnia 2017
Koalicja PO-PiS na Bemowie jest wizerunkowym problemem dla Platformy Obywatelskiej. Nie ukrywają już tego działacze partii Grzegorza Schetyny. Czy to sygnał, że coś się zmieni?
- Platforma Obywatelska popełniła wielki błąd wchodząc w koalicję z PiS-em na Bemowie - mówi nam anonimowo radny miasta z PO. Wielu działaczy partii, w tym tych wysokiego szczebla, nie ukrywa, że woleliby nie brać już odpowiedzialności za "bemowskie wybryki Prawa i Sprawiedliwości".Brakuje spójnej wizji zarządzania Bemowem, wykonanie budżetu inwestycyjnego wynosi katastrofalne kilka procent, a jedynym wspólnym mianownikiem między koalicjantami jest oczernianie Dąbrowskiego.
- Oliwy do ognia dolało to, że na Bemowie nie było strajku nauczycieli, a PiS zrobił z tego propagandową akcję w mediach - dodaje radny. - Nie mamy żadnych wątpliwości, że dyrektorzy i nauczyciele zostali zmuszeni do wycofania się ze strajku. To karygodne nadużywanie władzy przez zarząd dzielnicy, a dla naszego, wciąż dużego elektoratu na Bemowie, działanie niezrozumiałe i nieakceptowalne.
Jak doszło do koalicji z PiS?
Już na początku kadencji władze partii chciały zmusić swoich radnych do zawarcia koalicji z PiS-em. W efekcie - zamiast współrządzić ze zwycięzcą wyborów Jarosławem Dąbrowskim i mieć dwóch lub trzech wiceburmistrzów - PO straciła większość klubu. Grupa radnych z Jakubem Gręziakiem na czele zawarła koalicję z Dąbrowskim. Burmistrzem został Krzysztof Zygrzak, ale Hanna Gronkiewicz-Waltz tego nie zaakceptowała i przysłała na Bemowo swoich pełnomocników. Potem był rok walki, w tym wielokrotnego łamania prawa przez władze miasta, by Zygrzaka pozbawić stanowiska. Gdy to się udało, na jakiś czas burmistrzem został Marek Lipiński (PO), ale bez szemrania oddał stanowisko Michałowi Grodzkiemu z PiS, gdy zażądały tego władze partii.
Platforma nie rządzi Bemowem na własne życzenie. Oficjalnie jest koalicja PO-PiS z udziałem Bemowskiej Wspólnoty Samorządowej. Faktycznie władzę ma Prawo i Sprawiedliwość, a Platforma dała się sprowadzić do roli wasala PiS-u. Wszystko tylko po to, by nie zawrzeć koalicji z "aferzystami" od Dąbrowskiego i "zdrajcami" od Gręziaka. Prywatne, osobiste wojenki działaczy PO zadecydowały o losie stutysięcznej dzielnicy. Dziś brak jest jakiejkolwiek spójnej wizji zarządzania Bemowem, wykonanie budżetu inwestycyjnego wynosi katastrofalne kilka procent, a jedynym wspólnym mianownikiem między koalicjantami jest oczernianie Dąbrowskiego w propagandowej gazetce urzędu wydawanej za nasze pieniądze.
Czy coś się zmieni?
Oficjalnie nikt nie chce się na ten temat wypowiedzieć, choć prawdopodobnie, gdyby dziś miało dojść do głosowania, to większość z mazowieckich działaczy PO byłaby zapewne za zakończeniem bemowskiej koalicji z PiS. Co by to oznaczało? Bez przeproszenia się z Dąbrowskim, Zygrzakiem i Gręziakiem przez PO, PiS lub BWS, półtora roku bałaganu do najbliższych wyborów. Czy strony politycznego sporu na Bemowie znają słowo "przepraszam"? Przyszłość pokaże, choć dotychczasowe doświadczenie mówi, że raczej nie. Pewne jest jedno. Koalicja z PiS-em na Bemowie szkodzi Platformie w całym mieście. Wydaje się, że większość działaczy PO zrozumiała już tę prawdę i nie chcą więcej brać na siebie pokazów filmu "Smoleńsk" albo łamania strajków nauczycielskich.
(oko)