Bazar miał być wizytówką Falenicy. Kosztowna kompromitacja pełna niedoróbek
1 października 2020
Wciąż nie widać końca przebudowy targowiska w Falenicy, choć koszty inwestycji przekroczyły już 17 mln zł. - Wawerski Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami nigdy nie powinien zabierać się za te prace - ocenia radny Rafał Czerwonka.
Przed pięcioma laty stołeczny ratusz, w porozumieniu z warszawskim oddziałem Stowarzyszenia Architektów Polskich, wybrał Falenicę jako miejsce realizacji pilotażowego programu warszawskich centrów lokalnych. Częścią tego "centrum" miało być nowoczesne targowisko na liczącym blisko 8 tys. m2 placu. Inwestorem przedsięwzięcia stał się wawerski ZGN. W maju 2017 roku wybrana z wolnej ręki firma przekazała inwestorowi dokumentację projektową. Wkrótce też nastąpiło uroczyste podpisanie umowy z wykonawcą przebudowy targowiska. Na papierze wszystko wyglądało dobrze. Do czasu...
Błędy już na etapie projektu
Wkrótce wykonawca zgłosił inwestorowi, że dokumentacja projektowa zawiera liczne błędy, które nie pozwalają na wykonanie stalowych konstrukcji pawilonów i zadaszeń placu. W projekcie zabrakło m.in. stacji trafo, jak się okazało - niezbędnej do funkcjonowania nowoczesnego targowiska. Zaczęła się nerwowa wymiana pism, narady, aneksy do umowy, ekspertyzy projektu konstrukcji, zwiększanie kosztów budowy i ciągłe przesuwanie terminów. Według założeń, już od sierpnia 2019 roku falenickie targowisko miało służyć lokalnej społeczności. Tymczasem nadal jest modernizowane. W ubiegłym roku ratusze (warszawski i wawerski) przeprowadziły kontrole inwestycji. Wnioski są druzgocące. Ponoć wizja architektów została zmieniona w procesie wyboru wykonawcy targowiska. ZGN zaakceptował propozycję wykonawcy robót, w której m.in. zmieniono okładziny elewacyjne na znacznie mniej trwałe. Nie stworzono też zadaszonego pasażu dla kupujących. Sprzedający z samochodów nie dostaną dobrze zaprojektowanych stołów i stelaży do wyłożenia towaru. Przed deszczem, zamiast dobrze zaprojektowanego przykrycia, będą chronić przypadkowe daszki, zasłony, parasole itd. Ponadto kupcy z oddanych już do użytku pawilonów mówią o problemach z wentylacją, trudnych do mycia wąskich pasach nieotwieranych okien, w których ciężko wyeksponować jakikolwiek towar. Mówią o przeciekających dachach pawilonów i nieszczelnych daszkach zewnętrznych.
ZGN odpiera zarzuty
Tymczasem ZGN przekonuje, że elementy architektoniczne i konstrukcyjne były uzgodnione jeszcze w 2016 roku podczas konsultacji społecznych, a kubatura budynków, kształty dachów pawilonów i wiat do sprzedaży z samochodów, przeszklenia werand, ślusarka aluminiowa i kolorystyka wykonane są "zgodnie z opracowaniem". Dyrektor ZGN Piotr Stefański odpiera zarzuty. - Każdy pawilon posiada dwa kanały wentylacyjne, co daje możliwość wykonania przez najemcę pomieszczenia sanitarnego. Pawilony wyposażone są również w klimatyzatory z funkcją grzania. Miejsca do handlu z samochodów są wybudowane zgodnie z koncepcją, która nie zakłada stołów i stelaży do wyłożenia towarów - broni się Stefański, który nie zaprzecza jedynie występującym usterkom dachów. - Wszystkie są zgłaszane do wykonawcy robót, który usuwa nieszczelności - zaznacza. Dyrektor ZGN ponadto podkreślił, iż wnioski z kontroli przeanalizowano, a zalecenia wdrożono.
Zgodnie z obowiązującą umową zakończenie prac na bazarku, którego koszt już teraz przekroczył 17,3 mln zł, przewidziano na 20 grudnia tego roku.
- Największym błędem przy przebudowie targowiska w Falenicy było powierzenie prowadzenia tego zadania wawerskiemu ZGN, który nie miał takich doświadczeń, nie miał kompetentnych do tego pracowników, a co za tym idzie kompletnie sobie z tym nie poradził. To właśnie z tego wynika większość problemów z trwającą wciąż przebudową bazaru - komentuje radny Rafał Czerwonka.
A może błędem jest także - co do zasady - fundowanie komukolwiek miejsc pracy z pieniędzy podatników?
(DB)