Awantura o mur graniczny
6 listopada 2009
Mimo upływu 200 lat słowa Cześnika Raptusiewicza nadal powodują salwy śmiechu w teatrach.
Mur naprawia, Mur graniczny, trzech mularzy! On rozkazał! On się waży!... Mur graniczny!... Trzech na murze! Trzech wybiję, a mur zburzę, Zburzę, zniszczę aż do ziemi! |
- WAT buduje nam tu więzienie! Stawiają betonowy płot wokół naszego domu, co gorsza budują nad instalacjami wodnymi, ciepłowniczymi i elektrycznymi - alarmuje. Ciężarówka stoi, robotnicy wynoszą z niej betonowe elementy, wzdłuż granic działki rozciągnięty jest sznurek wskazujący, gdzie nowy mur ma stanąć. Po obu stronach sznurka co parę metrów studzienki prowadzące do rur i kabli.
Wojskowa Akademia Techniczna jest właścicielem gruntu dochodzącego do działki, na której stoi dom przy Radiowej 9. Brzydki, szary, ukoronowany drutem kolczastym mur uczelni ciągnie się prostą linią z Boernerowa wzdłuż Radiowej aż prawie do ul. Hery. A teraz w najwęższym miejscu przysunie się jeszcze o kilka metrów do ulicy. - Chodnik wzdłuż Radiowej zbudowano na prośbę mieszkańców naszego domu. Od dawna staramy się też o budowę placu zabaw dla dzieci. Teraz i chodnik, i plac zabaw znajdą się za murem. Dla przechodzących zostanie tylko wąski pas wzdłuż samej ulicy - pan Warcisław oprowadza mnie wokół bloku, potem pokazuje mi jeszcze korespondencję z wojskową uczelnią. Wynika z niej, że wspól-nota użytkuje ów pas gruntu bez tytułu prawnego. - Co użytkuje? - burzą się mieszkańcy. - Ot kilka drzew i krzaków, które przycinamy, bo nikt inny tego nie robi. Krzaki zasłaniają nieco ohydny mur. Kanclerz uczelni zaproponował wspólno-cie dzierżawę tego terenu - oczywiście nie za darmo. - Powiedział, że jeśli się zde-cydujemy, to mur z powrotem przesuną - mówi pan Warcisław, zżymając się na niegospodarność państwowej jednostki. - Poprosiliśmy, by chociaż trochę bardziej estetyczne ogrodzenie postawili, to zażądali zwrotu połowy kosztów i jeszcze powo-łują się na kodeks cywilny.
To wszystko można jeszcze pojąć - teren należy do szkoły, więc szkoła chce go ogrodzić. Ale jak można budować ogrodzenie nad rurami ciepłowniczymi? - Prze-cież jeśli będzie jakaś awaria, ten mur trzeba będzie rozbierać - mówi pan Warcis-ław. - Rozmawialiśmy z kanclerzem szkoły, ale nie przejął się tym i powiedział, że żadnych pozwoleń budowlanych nie potrzebuje, by ogrodzić swój teren. Krzysztof Zygrzak, rzecznik prasowy dzielnicy potwierdza: - W sierpniu WAT wystąpiła do dzielnicy ze zgłoszeniem robót. W przypadku takich prac to tylko formalność, bo żadne pozwolenie nie jest wymagane. A jeśli idzie o budowę na instalacjach - urząd w to nie wnika, właściciel terenu musi dogadać się ze SPEC i MPWiK.
- Nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktował - mówi tymczasem rzecznik prasowy MPWiK Bartosz Milczarczyk, który o budowie muru dowiedział się od nas i zaraz wysłał kontrolę na teren budowy. - Ogrodzenie jest stawiane w odległości pół metra od magistrali wodociągowej, podczas gdy przepisy wymagają, by było zachowane co najmniej półtora metra odstępu - oddzwania po godzinie. - Sporzą-dzamy szkic, w tej chwili nie chcę niczego przesądzać, ale jeśli coś będzie nie w po-rządku, na pewno podejmiemy działania.
A od Moniki Mazurkiewicz ze SPEC dowiadujemy się, że z nimi także WAT nie uzgadniała przebiegu nowego muru.
WAT nie ma sobie nic do zarzucenia: - Sprawa jest znana od półtora roku. De-legacja mieszkańców nie chciała przyjąć naszych waruków, gdy proponowaliśmy dzierżawę tego terenu. NIK podczas kontroli zarzucił nam, że nie dbamy o swoją własność, a Akademia powinna w pełni korzystać z praw właścicielskich. 28 kwiet-nia ubiegłego roku poinformowaliśmy pisemnie wspólnotę o możliwości dzierżawy terenu. W lipcu otrzymaliśmy odpowiedź, iż po konsultacjach z komitetami nie jest zainteresowana dzierżawą przedmiotowego pasa terenu. W lipcu tego roku wysła-liśmy pismo z informacją, że WAT będzie grodził swój teren. WAT nie będzie pono-sił kosztów odstąpienia od przetargu. Przedstawiciele mieszkańców byli u kanclerza WAT-u, ale nie podjęli dialogu o partycypacji w kosztach - mówi Jerzy Markowski, rzecznik WAT-u.
Jakie rozwiązanie widzi uczelnia?
- Od początku do końca byliśmy skłonni iść na sensowną ugodę, ale mieszkańcy muszą zgłosić jakąś konstruktywną propozycję. Biuro kanclerza jest nadal otwarte dla mieszkańców - mówi rzecznik.Szkoda, że sąsiedzi nie są w stanie dogadać się polubownie i że konieczna była interwencja prasy. Niestety stosunki własnościowe na dużych osiedlach są niekiedy bardzo złożone - to dziedzictwo przeszłości, gdy prawo własności nie miało istot-nego znaczenia - i jeśli zabraknie dobrej woli i wzajemnego zrozumienia Raptusie-wiczów i Milczków, konflikty takie jak o mur graniczny WAT stają się nieuniknione.
Maciej Czapliński