Autobusem nie do centrum Warszawy?
16 grudnia 2011
Władze Warszawy chcą ograniczyć wjazd autobusów prywatnych przewoźników do centrum miasta. Firmom, którym z końcem roku kończą się pozwolenia, nie zostaną one przedłużone. - To dyskryminacja - twierdzą prywatni przedsiębiorcy.
Chcą ograniczyć ruch
Zdaniem urzędników z ZTM najlepiej byłoby, gdyby prywatni przewoźnicy wysadzali pasażerów na przystankach węzłowych, gdzie mogliby się oni przesiąść do komunikacji miejskiej. - Chcemy zachęcić przewoźników do tego, by wysadzali pasażerów na obrzeżach centrum. Dlatego wprowadzamy okres przejściowy. Do końca 2016 roku wszystko zostaje po staremu, z tą różnicą, że wygasające w tym okresie umowy z przewoźnikami nie będą przedłużane.Obecnie za każde zatrzymanie się na przystanku prywatni przewoźnicy muszą płacić ZTM pięć groszy.
Przewoźnicy - to dyskryminacja
Z powiatu legionowskiego do centrum Warszawy pasażerów dowozi trzech przewoźników: Translud, TransludBis oraz ZBus. Wszyscy oni zgodnie twierdzą, że wprowadzenie ograniczeń dla obsługiwanych przez nich linii godzi w ich interesy. - ZTM chce nas pozbawić możliwości zarabiania. Dlaczego my mamy przestać wjeżdżać do centrum? Jesteśmy przecież takimi samymi przedsiębiorcami, jak inni. Tak zachowuje się tylko monopolista - mówi Jan Domosławski, właściciel firmy Translud. Jego zdaniem, jeśli autobusy ZTM przestaną jeździć do miejscowości podwarszawskich, prywatni przewoźnicy zgodzą się nie wjeżdżać do centrum. - To byłby uczciwy układ - dodaje Domosławski.Podobnego zdania jest Paweł Nowakowski, właściciel firmy Translud-Bis. - ZTM różnicuje pasażerów na tych, którzy korzystają z ich usług oraz na grupę pasażerów "gorszych", którzy korzystają z usług firm prywatnych - mówi Nowakowski. Jego zdaniem, urzędnicy doprowadzą do tego, że jego dotychczasowi klienci przesiądą się do swoich samochodów i całkowicie zablokują centrum miasta.
Co dalej?
Przewoźnicy twierdzą, że oficjalnie nic nie wiedzą o planach ograniczenia im wjazdu do centrum. - Na razie nikt nas o niczym nie informował - mówią. Co więc zamierzają? Przyznają, że nie mają przygotowanej żadnej alternatywy i planów awaryjnych. Zapowiadają jednak, że nie pozwolą ograniczyć swojej działalności. - Wykorzystamy każdą możliwość, jaką daje prawo, aby dbać o pasażerów, którzy korzystają z usług naszej firmy. Moim zdaniem nastąpi połączenie sił wszystkich prywatnych przewoźników i blokada Warszawy - zapowiada.Przewoźnicy deklarują, że są skłonni do rozmów i znalezienia odpowiedniego rozwiązania, korzystnego dla wszystkich stron. - Chodzi o dobro pasażera i nie jest ważne, skąd on dojeżdża i z usług jakiej firmy korzysta. Niestety ZTM o tym cały czas zapomina - dodaje Nowakowski.
Maciej Kamiński