Areszt za telefon
2 grudnia 2005
Nasz czytelnik, pan Włodzimierz z Legionowa kupił używany telefon w internecie. Dwa lata później do jego drzwi zapukała policja. Musiał mocno się tłumaczyć, żeby nie zostać posądzonym o paserstwo.
To proste: nie kupować...
Anna Galant z legionowskiej policji przyznaje, że sprawa kradzionych telefonów jest trudna. - Liczba kradzieży telefonów rośnie bardzo szybko. Coraz częściej jednak policji udaje się odzyskać skradziony sprzęt. Wraca on do prawowitego właściciela. Jeśli kupujemy kradziony towar, będziemy posądzeni o paserstwo - mówi. - Kupiłem używany telefon komórkowy w internecie - opowiada pan Włodzimierz, mieszkaniec Legionowa. - Dwa lata poźniej do moich drzwi zastukała policja. Wyjaśnienia na komisariacie składałem cztery godziny. Byłem traktowany jako podejrzany o paserstwo. Postępowanie umorzono, ale ostrzeżono mnie przed kolejnymi zakupami tego typu. Cała sprawa było mocna nieprzyjemna.- Jaka jest rada dla kupujących? - Nie kupować telefonów komórkowych z drugiej ręki - mówi Anna Galant. - Żądać oryginalnych dokumentów aparatu, które potwierdzą fakt jego zakupu w salonie - mówi policjant, który przesłuchiwał panią Monikę. Panu Włodzimierzowi policjanci poradzili także sporządzanie umów kupna-sprzedaży z handlującymi, co pozwoli na udowodnienie, skąd pochodzi telefon. Możliwe, choć trudno wykonalne jest sprawdzenie telefonu na policji. Tam po wewnętrznych numerach łatwo jest ustalić, czy aparat jest z legalnego źródła. Należało by jednak zrobić to przed kupnem, bo stwierdzenie przez policję kradzieży jest równoznaczne z konfiskatą telefonu.
cehadeiwu