Andrzej Rodkiewicz: nie rozwalam BUKS-u

- Zaraz mamy walne zebranie. Białołęcki Ośrodek Sportu nie wpuszczał nas na pływalnię, ale od kiedy uregulowaliśmy 9 tys. zł zaległości, możemy tam znowu trenować. Nigdy nie chodziło mi o to, żeby rozwalać klub. Powiedziałem, że jak nie zapłacimy zaległości, to obawiam się, że klub przestanie istnieć. Dziś wiem, że nie przestanie, bo wszystko wraca do normy - mówi Rodkiewicz.

Obecnie władzę w klubie sprawują rodzice pływaków. Na wieść o naszym artykule nastąpiła nadzwyczajna mobilizacja i zaległość została natychmiast spłacona. Dotychczasowy prezes zrezygnował, na walnym zebraniu zostaną wybrane nowe władze. Jednak czy sytuacja ze wstrzymaniem przez BOS wstępu na basen dla mającego wybitne osiągnięcia klubu jest całkiem normalna?

Komentarze pod artykułem na naszej stronie internetowej nie pozostawiają złudzeń. - OSiR-y stały sie obiektami na wynajem. Podlegają bezpośrednio pod Biuro Sportu, którego zadaniem jest wspieranie sportu w mieście, a tymczasem wytyczne Biura polegają głównie na tym, żeby ściągać jak najwięcej kasy z klubów i użytkowników hal i basenów. To samo jest na boiskach, np. Poloneza czy Junaka. Choć nie miasto je budowało, dziś OSiR Targówek wynajmuje je za dużą kasę. Zadaniem BOS czy OSiR jest kreowanie sportu i wydarzeń sportowych, tymczasem zajmują się one głównie wynajmowaniem - pisze na naszym forum czytelnik, występujący pod nickiem Trener.

Dyrekcja BOS odblokowała BUKS-owi wstęp, ale artykuł "Echa" nie pozostał bez echa. Kilka dni później jeden z rodziców zwrócił się do kierownika pływalni z prośbą o dodatkowe szafki dla dzieci. Usłyszał, że szafek nie będzie właśnie ze względu na nasz artykuł. Najwyraźniej przedstawiciel BOS nie zrozumiał treści, bo nie o taką współpracę wszystkim nam chodzi.

Maciej Weber