Absurd na Targówku. Tabliczki wiszą, stacja zmienia nazwę
19 grudnia 2018
Na podjęcie tej decyzji było 12 lat. Wreszcie zapadła i... jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu.
Ostateczny przebieg powstającej właśnie drugiej linii metra został ustalony w 2006 roku. Ponieważ w przypadku tak dużej inwestycji od podjęcia decyzji do jej zakończenia mija 10-12 lat, Rada Warszawy miała na wybranie nazw stacji mnóstwo czasu. Pierwotnie planowano, że na Targówku - rozumianym jako osiedle, nie dzielnica - metro będzie zatrzymywać się tylko raz. Potem pojawił się problem odróżnienia stacji przy Ossowskiego od tej przy Trockiej.
Mogło być rozsądnie...
Ponieważ przy Trockiej działa pętla autobusowa "Targówek", rozszerzenie tej nazwy na sąsiednią stację metra wydawało się oczywistością. Po co robić rewolucję, skoro można jej nie robić, a do tego zaoszczędzić pieniądze konieczne do zmiany oznakowania? Rada miasta postanowiła jednak postawić wszystko do góry nogami, nazywając stację "Trocka".
Gdyby północna stacja nazywała się Targówek, południowa mogłaby nosić krótką i celną nazwę Park Wiecha. Warszawscy radni chcieli jednak inaczej: przy Trockiej "Trocka", przy Ossowskiego - "Targówek". Układ z dwiema krótkimi nazwami przetrwał cały okres projektowania i budowy. Firma Astaldi zdążyła już nawet zawiesić na peronach tabliczki z nazwami, po czym... Rada Warszawy zmieniła nazwę "Targówek".
...ale po co?
Do tego, że nazwy stacji powinny być możliwie krótkie i nawiązujące do utrwalonego nazewnictwa, nie trzeba przekonywać nikogo, kto korzysta z komunikacji miejskiej. Wzorcowe przykłady to "Kabaty", "Ursynów" i "Marymont". W mieście nie brakuje jednak także nazw bezużytecznych, jak "Ratusz Arsenał", "Centrum Nauki Kopernik" czy "Nowy Świat - Uniwersytet". Decyzją Rady Warszawy dołączy do nich "Targówek Mieszkaniowy", bo tak właśnie będzie się ostatecznie nazywać stacja przy Ossowskiego. "Za" było 49 radnych, przeciw - tylko czworo.
Czy dzięki "Targówkowi Mieszkaniowemu" pasażerom łatwiej będzie się odnaleźć? Już teraz można zapowiedzieć, że w potocznej mowie warszawiacy szybko skrócą nazwę do "Targówek", tak samo jak skrócili "Ratusz Arsenał" do "Ratusz", więc taka zmiana nie ma żadnego sensu. Na szczęście podatnicy nie poniosą kosztów wymiany tabliczek. Według informacji przekazanych przez wiceprezydenta Pawła Rabieja zapłaci za to firma Astaldi, która "pospieszyła się" z montażem oznakowania.
(dg)