A cmentarza nie widać...
4 lutego 2011
Historia cmentarza w Aleksandrowie spokojnie może wypełnić kilka szpalt. Tym bardziej że jego rozbudowa ciągnie się już 17 lat.
- Dlaczego cmentarza nie ma? - pyta czytelniczka "Informatora". - Mija już tyle lat, a sprawa wciąż nie jest rozwiązana. Przecież wkrótce nie będzie gdzie pocho-wać zmarłych - kłócą się i kłócą, a efektów żadnych!
Kto się kłóci?
Trzeba pamiętać, że cmentarz miał powstać na terenie parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i być odzwierciedleniem tego już istniejącego w Falenicy. Działkę na ten cel wykupiono od Lasów Państwowych, wniosek o pozwolenie na lokalizację cmentarza złożono - wystarczyło czekać na pozwolenie i zacząć pochówki. Tym bardziej, że falenicka nekropolia przestała wystarczać. Jednak podniosły się głosy sprzeciwiające się lokalizacji cmentarza przy Złotej Jesieni: rada osiedla Aleksan-drów oraz Komitet Społeczny Przeciwko Budowie Cmentarza w Aleksandrowie. Ra-da osiedla w zasadzie nawet nie była przeciwna, co bierna, a społecznicy byli w zasadzie najbliższymi sąsiadami przyszłego cmentarza. I trudno się im dziwić...Dlaczego przeciw?
Odpowiedź jest prosta - działki sąsiadów traciłyby na wartości nieomal z automatu: cmentarz to ryzyko skażenia wód gruntowych, trudności przy poprowadzeniu wo-dociągu czy kanalizacji. Nawet jeśli były przedstawiane inne argumenty, w tym ochrona środowiska, to bezpośrednią przyczyną protestów były właśnie obawy przed stratami. W rezultacie decyzje zezwalające na lokalizację nekropolii były za-skarżane do coraz wyższych instancji, po drodze gminy zmieniły się w dzielnice, zmieniły się statusy organów decyzyjnych - a w rezultacie cmentarza nie ma. Są szanse na zmianę?- Największym problemem jest fakt, że przez te wszystkie lata nigdy nie było spotkania zainteresowanych stron - mówi Bogumiła Borkowska, przewodnicząca rady osiedla Aleksandrów. - Jako rada osiedla nie byliśmy nigdy stroną w tym spo-rze, wszelkie wiadomości docierały do nas tylko informacyjnie. W ubiegłym roku dostaliśmy na przykład pismo, w którym informowano nas, że kolejna decyzja ze-zwalająca na powstanie cmentarza została zaskarżona w sądzie administracyjnym. Nic dziwnego, że budowa cmentarza stoi w miejscu.
Jednak tak naprawdę sprawa cmentarza mogłaby ruszyć, gdyby zadbano o dwie inne inwestycje: położenie asfaltu na ulicy Napoleona i "zwodociągowanie" Aleksandrowa. - Myślę, że protesty ucichłyby, gdyby tylko właściciele działek mieli zagwarantowane te dwie rzeczy - mówi Bogumiła Borkowska. - Już samo skana-lizowanie okolic planowanego cmentarza znacznie załagodziłoby spór.
Sęk w tym, że budowa Napoleona znajduje się w aktualnym WPI w dziale inwestycyjnym dopiero w 2012 roku, a zakończenie jej modernizacji to rok 2017. Pod warunkiem, że stołeczny ratusz da na to pieniądze, bo - jak pisaliśmy w poprzednim "Informatorze" - dzielnicowy plan inwestycyjny jest od 1 stycznia tylko dokumentem informacyjnym i doradczym, a gwarancji, że zostaną zrealizowane jego zapisy nie ma.
Naszym zdaniem w sporze trwającym już 18 lat rację mają po trosze wszyscy: mieszkańcy, bo chcą mieć możliwość pochówku swoich zmarłych blisko (obecnie miejsca grzebalne są dostępne najbliżej na... Wólce Węglowej) i będą wspierać parafię w staraniach o powstanie cmentarza, ale też i protestujący - w końcu sąsiedztwo nekropolii na nieskanalizowanym terenie to spore ryzyko. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby powstał okrągły stół i aby wszyscy wyjaśnili swoje racje, a przede wszystkim rozpoczęli poszukiwanie kompromisu. Może byłaby tu rola nowych władz dzielnicy, które wszak powinny stać na straży dobra swoich wyborców? Kadencja dopiero się zaczęła, pora zakończyć pełnoletnią już wojnę sądową.
Wiktor Tomoń