512 nie przekroczy Wisły. Dla urzędników parking ważniejszy od prawa miejscowego
27 kwietnia 2015
Strategia transportowa Warszawy, zakładająca promowanie komunikacji miejskiej kosztem samochodów, dla urzędników stołecznego magistratu okazuje się być tylko świstkiem papieru. Na pl. Bankowym zlikwidowano pętlę, z której mogłoby korzystać 512. W jej miejscu jest dziś parking dla prywatnych aut. W ten sposób mieszkańcy Zacisza stracili bezpośrednie połączenie z centrum i pierwszą linią metra.
Na początku marca przez Warszawę przetoczyła się lawina zmian w komunikacji miejskiej, wywołana uruchomieniem wolsko-praskiego "tramwaju podziemnego", znanego także jako II linia metra lub M2. Zmiany dosięgły nawet Zacisza, które dziś obsługiwane jest przez półtorej linii autobusowej: 512, wzmocnione w porannym szczycie przez 412. Układ komunikacyjny osiedla jest dziś prosty.
Chcemy jeździć 512 do centrum! Mamy 1714 podpisów!
Dokładnie 1714 podpisów za zachowaniem linii 512 z Zacisza do centrum trafiło do gabinetu Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wielka akcja zbierania podpisów, zainicjowana na łamach "Echa", przyniosła imponujące efekty.
Jeśli chcemy wydostać się z Zacisza, musimy wsiąść do 512 lub 412 i przesiąść się przy Młodzieńczej albo Dworcu Wileńskim, żeby dojechać gdzieś dalej. Osiedle straciło w ten sposób połączenie z kręgosłupem komunikacyjnym Warszawy, którym jest linia metra M1. Dlaczego?
Z powodu tzw. Zielonej Białołęki. Ze względu na brak pętli autobusowych w Śródmieściu, Zarząd Transportu Miejskiego musiał zdecydować, którą z dwóch często kursujących linii skrócić na Pragę: 512 czy 527. Padło na 512, jako na obsługujące osiedle mniejsze. 527, dowożące do centrum mieszkańców ciągnących się po horyzont za Trasą Toruńską grodzonych osiedli, - przedłużono na Muranów, do pętli Esperanto.
- Strategia transportowa miasta zakłada, że pierwszeństwo ma transport szynowy, metro i tramwaj, a następnie autobus i na końcu samochód - mówi radny Jędrzej Kunowski. - Te założenia zapewne określiły, że ZTM dowozi mieszkańców Zacisza do pl. Wileńskiego. Daje im to możliwość przesiadki do metra, tramwajów i autobusów jadących we wszystkich kierunkach, co w teorii wydaje się sensowne, ale w praktyce okazuje się jednak inne. Druga linia metra jest jeszcze kadłubkiem i wspieranie przez nią komunikacji naziemnej ogranicza się do sprawnego przewiezienia mieszkańców na drugą stronę Wisły, jednak z przesiadką i niekoniecznie tam, gdzie chcą się dostać. Jedną pętlę w Śródmieściu, na tyłach pl. Piłsudskiego, stracimy z powodu pomnika smoleńskiego. Z kolei w pobliżu stacji Ratusz Arsenał, na dojeździe do której zależy mieszkańcom Zacisza, miejsca na postój nawet przegubowych autobusów jest mnóstwo, ale... brakuje woli decydentów.
Jak to jest z pętlami w Śródmieściu?
Jedną stracimy z powodu pomnika - na tyłach pl. Piłsudskiego władze miasta wolą mieć zamiast pętli pomnik ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Z kolei w pobliżu stacji Ratusz Arsenał, na dojeździe do której zależy mieszkańcom Zacisza, miejsca na postój nawet przegubowych autobusów jest mnóstwo, ale... brakuje woli decydentów. Przed ratuszem na pl. Bankowym pętlę zlikwidowano, bo... "bo tak". Została ona wyznaczona na czas budowy stacji metra na Pradze i miała za zadanie - razem z ograniczeniem w ruchu samochodów prywatnych na moście Śląsko-Dąbrowskim - pomóc mieszkańcom północno-wschodnich przedmieść dostać się do stacji Ratusz Arsenał. W ZTM można usłyszeć, że likwidacja pętli nie była ich decyzją. Dostali po prostu informację, że po otwarciu M2 mają zabrać autobusy z reprezentacyjnego pl. Bankowego.
Jak tłumaczy likwidację pętli ratusz? Nie tłumaczy. Na pytanie "Jak likwidacja pętli autobusowej na pl. Bankowym i urządzenie w jej miejscu parkingu ma się do strategii transportowej miasta?" otrzymałem od Tomasza Kunerta z zespołu prasowego odpowiedź następującą: - Pętla autobusowa na pl. Bankowym była pętlą tymczasową, zorganizowaną tu na czas budowy centralnego odcinka II linii metra i zamknięcia ul. Targowej. Parking jest przywróceniem sytuacji, jaka była przed budową metra. Miasto planuje w przyszłości zmiany na kilku placach w Warszawie, m.in. na pl. Bankowym. Wtedy parking zostanie zlikwidowany, ale w tej chwili nie można jeszcze określić terminu.
"Tak było wcześniej" i "kiedyś będą zmiany" to jedyne argumenty? Gdyby fragment placu między ratuszem a pomnikiem Juliusza Słowackiego już teraz przeznaczono na strefę pieszą i ustawiono tam - na przykład - ogródki kawiarniane, byłby w tym sens. Problem jest taki, że zamieniono autobusy na prywatne samochody i autokary, co stoi w całkowitej sprzeczności ze strategią transportową Warszawy. A strategia ta nie jest tylko świstkiem papieru. Jest prawem miejscowym, którego prezydent miasta i miejski inżynier ruchu najwyraźniej nie mają ochoty stosować. W mieście, które ma najgorsze powietrze spośród stolic Unii Europejskiej i w którym prawie trzy czwarte zanieczyszczeń emitują samochody, to więcej niż błąd. To skrajna nieodpowiedzialność.
Dominik Gadomski
.